Decyzje szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza dotyczące likwidacji podkomisji smoleńskiej są bezprawne - ocenił jej przewodniczący Antonii Macierewicz. Dodał, że podkomisja będzie działać zgodnie z prawem do sierpnia 2024 roku. - Żaden z przepisów przywołanych przez ministra nie przewiduje możliwości likwidacji podkomisji przed terminem zakończenia jej pracy - przekonywał.
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz uchylił w piątek decyzję powołującą podkomisję do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Podkomisja ulega likwidacji - przekazało MON. Dodało, że "od dziś członkom podkomisji zostają cofnięte wszelkie upoważnienia i pełnomocnictwa do działań związanych z pracami podkomisji". Przewodniczącego Antoniego Macierewicza zobowiązano do szeregu zadań związanych z końcem działania podkomisji.
"W najbliższym czasie zostanie powołany specjalny zespół, który zajmie się analizą każdego aspektu działalności zlikwidowanej podkomisji" - zapowiedziano.
Macierewicz: to czyste bezprawie
Antoni Macierewicz komentując tę decyzję stwierdził, że "w rzeczywistości stanowisko ministra Kosiniaka-Kamysza jest bezprawne". - Co oznacza, że w żadnej mierze on nie może wydawać mi decyzji skutkujących likwidacją podkomisji - oświadczył. Dodał, że "minister nie ma też prawa wydawania decyzji o przekazaniu przez przewodniczącego w ciągu czterech dni przed zakończeniem pracy podkomisji dokumentów i innych elementów działania podkomisji".
- Żaden z przepisów przywołanych przez ministra nie przewiduje możliwości likwidacji podkomisji przed terminem zakończenia jej pracy czyli przed sierpniem 2024 roku - powiedział Macierewicz. Według niego "działanie podkomisji opisuje jedynie zarządzenie Ministra Obrony Narodowej z 2016 roku i w żadnym wymiarze nie ma tam przepisu ani możliwości likwidacji podkomisji przed upływem rocznego terminu jej działania". - Zarządzenie z 1996 roku dotyczy wyłącznie kompetencji MON, lecz nie obejmują one uprawnień likwidacji podkomisji - przekonywał polityk PiS. - To czyste bezprawie - stwierdził Macierewicz.
"Mamy do czynienia z jakąś operacją, którą należałoby nazwać propagandowo-represyjną"
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk oświadczył w piątek, że raport komisji Jerzego Millera jest obowiązującym raportem ws. katastrofy smoleńskiej. - Nie wiem, jak wygląda kwestia Antoniego Macierewicza i jego dziwnych badań, które z tego, co wiem nie zostały zakończone, ale jedno jest pewne - raport Jerzego Millera jest raportem obowiązującym i wróci na strony MON - zapowiedział Tomczyk.
- To także bezprawie - ocenił Macierewicz. Dodał, że "żaden funkcjonariusz państwowy nie może decydować o ważności raportu". - To jest, zgodnie z ustawą, wyłączna kompetencja przewodniczącego podkomisji - oznajmił.
Tomczyk wskazał, że od momentu wydania decyzji przez szefa MON podkomisja nie ma prawa podejmować "żadnych działalności na przyszłość, żadnych zobowiązań".
- To bzdura - ocenił Macierewicz. - Podkomisji nie dostarczono takiego dokumentu, ani nawet nie przekazano informacji o niej medialnie czy telefonicznie. Co więcej, nasza sekretarz była w Biurze Ministerstwa Obrony Narodowej i nikt jej o niczym nie powiedział. Ze względu na bezprawne działanie to jest wyłącznie na razie pewnego rodzaju medialna propaganda, a z punktu widzenia prawnego mamy do czynienia z jakąś operacją, którą należałoby nazwać propagandowo-represyjną, a nie prawną - stwierdził.
Macierewicz: działanie podkomisji jest niezależne
Macierewicz wyraził opinię, że "żaden urzędnik państwa polskiego nie może unieważnić raportu i przywołać jakiś inny materiał, jako ważny raport". - To jest niemożliwe - uznał. - Takie decyzje może podjąć wyłącznie przewodniczący podkomisji, a nie minister, nie premier, nie prezydent. Tutaj takiej możliwości nie ma, więc mamy do czynienia z całym ciągiem bezprawia ze strony obecnych instytucji, którego oczywiście nie można tolerować - oświadczył.
Na pytanie, jakie kroki podejmie po otrzymaniu decyzji o likwidacji podkomisji, odpowiedział: - Jeżeli otrzymam jakiekolwiek stanowisko zgodne z prawem, to oczywiście będę je realizował. To jest absolutnie oczywiste, nie ma cienia wątpliwości. Cokolwiek myślę o tym politycznie, to prawo jest prawem. Musi być realizowane.
- Działanie podkomisji jest niezależne - pan prezydent, pan premier, ani pan minister obrony narodowej nie mają prawa akceptować bądź kwestionować raportu. Ani nie akceptują, ani nie negują - mówił Macierewicz.
Katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Raport tvn24.pl: Katastrofa smoleńska
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Jej raport został opublikowany w lipcu 2011 roku. We wnioskach końcowych raportu eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Komisja Macierewicza i "pseudoraport"
Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana w lutym 2016 roku przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który przed objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę kierował złożonym z posłów PiS parlamentarnym zespołem do sprawy katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Po ustąpieniu z tego stanowiska w 2018 roku Macierewicz został przewodniczącym podkomisji.
W kwietniu 2022 roku Macierewicz przedstawił raport z jej prac, który kwestionował ustalenia komisji Millera. - Przyczyną katastrofy 10 kwietnia nad Smoleńskiem był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP; głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód mogących zagrozić samolotowi. Potem doszło do wybuchu w centropłacie – powiedział Macierewicz, prezentując raport.
Politycy ówczesnej opozycji wielokrotnie krytykowali działalność podkomisji. W grudniu 2022 roku poseł KO Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiedział, że "po ponad 6 latach, wydaniu 30 milionów publicznych środków, zniszczeniu drugiego Tupolewa, wartego około 70 milionów złotych" Antoni Macierewicz opublikował "pseudoraport", "z którym nie zgadza się nawet część członków podkomisji".
"Siła kłamstwa" Piotra Świerczka
Pracę podkomisji smoleńskiej obnaża reportaż "Siła kłamstwa", wyemitowany 12 września 2022 w TVN24. To efekt wielomiesięcznej pracy dziennikarza "Czarno na białym" TVN24 Piotra Świerczka. Autor dotarł do nagrań, zdjęć i międzynarodowych ekspertyz, dotyczących katastrofy w Smoleńsku w 2010 r., które - choć zostały zlecone przez tzw. podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza - nigdy nie znalazły się w jej raportach, także w tym ostatnim, który miał być raportem końcowym. Materiały te bowiem albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii. Świerczek rozmawiał także z ludźmi, którzy pracowali dla podkomisji, ale nie zgadzają się z jej wnioskami, że w Smoleńsku miało dojść do zamachu. Co więcej, rozmówcy dziennikarza wprost mówią, że ich badania zostały zmanipulowane lub wybiórczo wykorzystane pod tezy z góry założone przez podkomisję.
Gdy okazało się, że na wniosek Antoniego Macierewicza Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zamiast stać na straży wolności słowa, chce TVN za ten materiał ukarać, kilkadziesiąt największych redakcji mediów ogólnopolskich i lokalnych, na znak solidarności, zdecydowało się na opublikowanie na swoich stronach internetowych reportażu "Siła kłamstwa".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marian Zubrzycki/PAP