On gra na kilku frontach. Na froncie europejskim liczy na ustępstwa ze strony Brukseli i Berlina, co ogłosi jako wielki sukces, gdyby do ustępstw doszło. Z drugiej strony próbuje na froncie wewnętrznym zrzucić odpowiedzialność za pandemię na opozycję - mówił w "Faktach po Faktach" o Jarosławie Kaczyńskim Antoni Dudek, politolog Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Mamy do czynienia z przykrywaniem jednego kryzysu kolejnym kryzysem - stwierdziła Anna Pacześniak, politolog Uniwersytetu Wrocławskiego.
Od 22 października trwają w Polsce protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia - w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego - przepisów antyaborcyjnych. Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony.
"Mamy do czynienia z przykrywaniem jednego kryzysu kolejnym kryzysem"
- Jasne jest, że siła tych demonstracji mierzona liczbą osób, które wychodzą na ulice, będzie się zmniejszała - oceniła Pacześniak. - Ale rządzący nie mają się z czego cieszyć, bo to nie znaczy, że ludzie pogodzili się z tym orzeczeniem i sytuacją, do której opublikowanie orzeczenia doprowadzi. W związku z tym mam wrażenie, że nie powinni być uspokojeni. A to, że nie są uspokojeni, widać choćby po tym, że otwierają wiele frontów. Chociażby zapowiedź wetowania budżetu unijnego. Mamy do czynienia z przykrywaniem jednego kryzysu kolejnym kryzysem - stwierdziła politolożka.
- Pamiętajmy, że sytuacja jest w zamrożeniu. W tej konkretnej sprawie nie mam ciągle opublikowanego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, a tym bardziej nie ma żadnych obowiązujących zmian w przepisach - mówił Dudek. Jego zdaniem, protesty nabiorą nowej dynamiki, jeżeli dojdzie do zaostrzenia obowiązującej ustawy z 1993 roku. - Nawet jeżeli w okresie zimowym przygasną, to ta sprawa, już widać wyraźnie, że została postawiona na forum publicznym jako jedna z fundamentalnych. Wracamy w sensie historycznym do początku lat 90., gdy toczyły się w Polsce bardzo ostre spory wokół kwestii dotyczących regulacji prawa do przerywania ciąży - zaznaczył.
- Jeśli chodzi o próbę obejścia bądź załagodzenia skutków nieopublikowanego orzeczenia, to potrafię wyobrazić sobie sytuację, że mądre bądź mniej mądre głowy wokół Zjednoczonej Prawicy pracują nad takim rozwiązaniem. Popatrzmy, co się dzieje z ustawą regulującą kwestię dodatkowej wypłaty dla wszystkich lekarzy walczących z Covidem - zauważyła Pacześniak. - Taktyka tej władzy jest taka, że jeżeli coś im się nie udało, albo przez przypadek popełnili błąd, to w ten sposób próbują się z tego wycofywać - dodała.
"Nie uważam, żeby jego sytuacja była beznadziejna"
Zdaniem politologa w przyszłym roku należy spodziewać się, że demonstracje uliczne będą coraz częstszym widokiem. - To nie będzie już związane tylko z kwestią przerywania ciąży i regulacji prawnej, tylko mówiąc krótko: z kosztami recesji gospodarczej, która właśnie trwa i z kosztami koronakryzysu - podkreślił. - PiS-owi nie będzie tak łatwo rządzić, jak przez pierwsze cztery lata, kiedy bardzo hojną polityką społeczną łagodził różne napięcia. Teraz tych napięć będzie jeszcze więcej - dodał.
- Moim zdaniem prezes Kaczyński jest w najtrudniejszym położeniu od pięciu lat, od momentu, kiedy PiS przejął władzę. Ale nie uważam, żeby jego sytuacja była beznadziejna. On gra na kilku frontach. Na froncie europejskim liczy na ustępstwa ze strony Brukseli i Berlina, co ogłosi jako wielki sukces, gdyby do ustępstw doszło. Z drugiej strony próbuje na froncie wewnętrznym zrzucić odpowiedzialność za pandemię na opozycję - mówił politolog.
Jak stwierdził, choć "wydaje się to kuriozalne, to pokaźna część Polaków w to wierzy". - Ta liczba się kurczy. Widać to po sondażach, że PiS jest w głębokim kryzysie. Ale widać też, że prezes Kaczyński się ratuje. Teraz będzie prawdopodobnie posłów od Kukiza pozyskiwać, nie wiadomo jak to się skończy - ocenił. Przypomniał też, że te działania są elementem walki o utrzymanie większości PiS w Sejmie, która "w każdej chwili może pęknąć".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24