- Sąd Najwyższy przekazał, że do tej pory przyjęto blisko 54 tysiące protestów wyborczych.
- Trzy z nich SN uznał za zasadne, ale niemające wpływu na wybory.
- SN pozostawił 187 protestów bez dalszego biegu i nie będą one rozpoznawane, w tym protest doktora Kontka, który przeprowadził analizę matematyczną wskazującą na możliwe nieprawidłowości w prawie 1500 komisjach wyborczych.
Wśród protestów wyborczych Sąd Najwyższy dotychczas trzy uznał za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów. Dotyczyły one pojedynczych spraw indywidualnych wyborców - m.in. naruszeń w związku z posiadanymi zaświadczeniami do głosowania poza miejscem zamieszkania.
Natomiast 187 protestów wyborczych zostało pozostawionych bez dalszego biegu. Oznacza to, że wniesiony protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie.
Taka decyzja - o pozostawieniu bez dalszego biegu - zapadła m.in. w odniesieniu do opisywanego w ostatnim czasie w mediach protestu wyborczego zajmującego się analizami statystycznymi dr. Krzysztofa Kontka. Zarzut podniesiony przez niego w proteście został oparty na - jak zaznaczał autor protestu - analizie naukowej, która w jego ocenie wskazywała na występowanie anomalii wyborczych podzielonych na różne kategorie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Protesty wyborcze. "Izba nie chce się dowiedzieć"
Jak pisała poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza", badanie Kontka "zostało przeprowadzone niezależnie i sfinansowane samodzielnie przez autora". Zgodnie z jego wynikami do nieprawidłowości mogło dojść w 1482 obwodowych komisjach wyborczych, co mogło przełożyć się na 315-487 tysięcy dodatkowych głosów dla Karola Nawrockiego.
Pełnomocnikiem Kontka został mec. Jacek Dubois, który zapowiadał zawnioskowanie do SN o jawne rozpatrywanie tego protestu. - I niech ono będzie nawet otwarte dla wszystkich. Niech telewizje przyjdą, sfilmują i zobaczą, jak to się odbywa - mówił Kontek w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Wniosek miał zostać złożony w środę. Mecenas Dubois poinformował jednak na platformie X, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN "zadziałała błyskawicznie i już w środę rano na posiedzeniu niejawnym rozpoznała jego protest wyborczy, pozostawiając go bez dalszego biegu". "Izba nie chce się dowiedzieć o anomaliach w komisjach" - ocenił Dubois.
Decyzję w sprawie protestu Kontka potwierdziła w środę Monika Drwal z zespołu prasowego SN.
Z kolei Prokurator Generalny - w stanowiskach przedstawionych SN w związku z protestem wniesionym przez Kontka, a także protestem wniesionym przez Joannę Staniszkis - zawnioskował o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1472 obwodowych komisjach wyborczych. Protest Staniszkis, jak wynika z danych w bazie na stronie SN, oczekuje na wyznaczenie terminu rozpoznania.
Protesty wyborcze zazwyczaj rozpoznawane są niejawnie, ale sąd może także zdecydować się na posiedzenie jawne. W sposób jawny ma zostać na przykład rozpoznany w najbliższy piątek protest, w związku z którym SN zarządził oględziny kart wyborczych z 13 obwodowych komisji wyborczych.
Rozpoznanie protestów wyborczych
Poniedziałek, 16 czerwca był ostatnim dniem na składanie do SN protestów przeciw wyborowi prezydenta. Protesty napływały do SN przez kolejny tydzień, bowiem te nadane do 16 czerwca włącznie - za pośrednictwem Poczty Polskiej - były równoznaczne z wniesieniem ich do SN.
SN rozpoznaje protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym. Po rozpoznaniu protestu może pozostawić go bez dalszego biegu. Oznacza to, że protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie.
Jeśli zaś protest zostanie rozpoznany merytorycznie, SN może wyrazić opinię, że protest jest niezasadny lub zasadny. "W przypadku wyrażenia opinii o zasadności zarzutów protestu Sąd Najwyższy wskazuje, czy stwierdzone nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów" - informował SN.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada na jawnym posiedzeniu w ciągu 30 dni od podania wyników wyborów do publicznej wiadomości.
Spór wokół nieuznawanej izby Sądu Najwyższego
W środę SN poinformował w komunikacie, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały o ważności wyborów wyznaczono na 1 lipca.
Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Izba Kontroli Spraw Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych SN w brzmieniu wyroków międzynarodowych trybunałów jest nielegalna, nie uznają jej także politycy koalicji rządzącej. Zasiadają w niej bowiem neosędziowie wyznaczeni przez Krajową Radę Sądownictwa ustanowioną w 2017 roku w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska oceniła z kolei, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP, wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.
Autorka/Autor: sz/kab
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock