Decyzje rządu w sprawie koronawirusa były decyzjami bardzo chaotycznymi - ocenił w "Faktach po Faktach" profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Były szef Narodowego Funduszu Zdrowia, poseł Andrzej Sośnierz (Porozumienie, klub PiS) zwrócił uwagę, że "epidemia wymyka się spod kontroli".
W tym tygodniu z rządu premiera Mateusza Morawieckiego odeszło dwóch ministrów oraz dwoje wiceministrów. W poniedziałek z funkcji w resorcie zdrowia zrezygnował wiceminister Janusz Cieszyński, następnego dnia - minister Łukasz Szumowski. We wtorek do dymisji podała się też wiceminister cyfryzacji Wanda Buk, a dwa dni później o swym odejściu poinformował szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz.
W czwartek premier ogłosił nazwiska nowego ministra spraw zagranicznych (został nim Zbigniew Rau) oraz ministra zdrowia. O nominacji na to drugie stanowisko, jaką otrzymał dotychczasowy prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Adam Niedzielski, rozmawiali goście "Faktów po Faktach": były szef NFZ, poseł Andrzej Sośnierz (Porozumienie, klub Prawa i Sprawiedliwości) oraz prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
"Chaotyczne" decyzje w sprawie epidemii
Prof. Matyja po nominacji Niedzielskiego opublikował w imieniu NRL list otwarty. "Od nowego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia oczekujemy nie tylko pilnego przedstawienia strategii walki z COVID-19, ale przede wszystkim strategii jak najszybszego wdrożenia takiego modelu funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, w którym koronawirus nie będzie przesłaniał innych, często dramatycznych problemów medycznych" - napisał, podkreślając, że liczy na dialog i współpracę z nowym ministrem zdrowia.
W "Faktach po Faktach" pytany był, czy ma przeczucie, że głos lekarzy dotychczas nie był w resorcie słyszany.
- Mamy nie tylko przeczucie, ale i pewność - odpowiedział Matyja. Przypomniał, że Łukasz Szumowski, obejmując kierownictwo Ministerstwa Zdrowia, był tą osobą, której w 2018 roku udało się doprowadzić do porozumienia z lekarzami rezydentami. Ocenił, że sytuacja zmieniła się wraz z przyjściem pandemii. - Rozumieliśmy, że były trudne decyzje i trudny okres. Byliśmy w sytuacji, że decyzje były czasami nietrafione, ale nie upieraliśmy się, że mamy monopol na rację. Tylko ten dialog byłby pożyteczny dla ministra zdrowia w podejmowaniu właściwych decyzji - tłumaczył.
- Wiele razy zwracaliśmy uwagę, że podejmowane decyzje były decyzjami bardzo chaotycznymi i one doprowadziły do tego, jaki mamy stan zachorowalności teraz - zauważył.
Mówiąc o swoim liście, Matyja powiedział, że "bardzo go ucieszyło", gdy Adam Niedzielski oświadczył w internetowym wpisie, że pandemię pokona się razem i "wszystkie ręce na pokład". - Te ręce lekarskie są na tym pokładzie, tylko warto z nich skorzystać. Patrząc na to, jaki był dialog między prezesem Niedzielskim a nami, to myślę, że ten dialog będzie kontynuowany. Nie dla środowiska lekarskiego, ale dla pacjentów - skomentował.
"Polacy chorują nie tylko na koronawirusa"
Sośnierz podzielił zawartą w liście Matyi uwagę, że należy pamiętać także o pacjentach z innymi schorzeniami niż COVID-19.
- Polacy chorują nie tylko na koronawirusa. Chorują, tak jak chorowali wcześniej, na groźniejsze choroby niż koronawirus - powiedział. - NFZ i sanepid w czasie koronawirusa nie zdały egzaminu, bo troszkę zaniedbano inne leczenie. Służba zdrowia musi cały czas funkcjonować, bo są inne schorzenia, które trzeba leczyć - zaznaczył.
"Zlekceważono podstawowe zasady"
W piątek resort zdrowia potwierdził informację o 903 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. To największy bilans dzienny od początku epidemii w Polsce i pierwszy raz, gdy liczba potwierdzonych przypadków przekroczyła dziewięćset. Rekord dotyczy także liczby aktywnych przypadków, tego dnia odnotowano ich 17 314.
Prof. Matyja ocenił, że "narastającą liczbę zachorowań obserwujemy nie od dziś, tylko już od paru tygodni". - To efekt tego, że zlekceważono podstawowe zasady zachowania odległości i mamy efekty - tłumaczył. Uznał, że "błędne decyzje, które wprowadziły rozluźnienie", spowodowały, że nie będziemy mieli "drugiej fali" epidemii, bo ona się już zaczęła.
Sośnierz zauważył, że druga fala koronawirusa się nie zaczęła, bo pierwsza się nie skończyła. - Do zmiany sposobu walki z epidemią, wzywam od przełomu marca i kwietnia - oświadczył.
- Gdybyśmy aktywnie i skutecznie wyławiali i identyfikowali osoby, które są zakażone lub mogą być zakażone, to nie mielibyśmy takiego wzrostu zakażeń - ocenił. Przekonywał, że wzrost, jaki obserwujemy "był przewidywalny". - To, że społeczeństwo nie wytrzyma zbyt długiego zamrożenia, to też jest oczywiste - przyznał.
Były szef NFZ ocenił, że "trzeba było przygotować państwo na taki czas, gdy już trzeba będzie poluzować rygory, ale jednak trzymać tę epidemię pod kontrolą". Wyraził opinię, że "ona się wymyka spod kontroli".
Źródło: TVN24