Andrzej Izdebski, biznesmen branży zbrojeniowej, który nie rozliczył się z 50 milionów złotych otrzymanych z resortu zdrowia zmarł w Albanii. Potem jego ciało zostało poddane kremacji - to sprawia, że już nie można potwierdzić jego tożsamości. Tak, w rozmowie z tvn24.pl ocenia genetyk sądowa, dr hab. Magdalena Spólnicka, która przez lata kierowała wydziałem biologii w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. - Poprawnie przeprowadzona kremacja uniemożliwia uzyskanie z popiołów profilu DNA. Jest ono niszczone pod wpływem wysokiej temperatury - podkreśla ekspertka.
Ciało Andrzeja Izdebskiego, biznesmena, który na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku miał dostarczyć 1241 respiratorów, zostało znaleziono 20 czerwca w mieszkaniu w Tiranie, w stolicy Albanii. Zwłoki zostały sprowadzone do Polski i 4 lipca poddane kremacji w jednym z zakładów pogrzebowych w Łodzi. Zdaniem dr hab. Magdaleny Spólnickiej, genetyka sądowego, która przez lata kierowała wydziałem Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego odpowiedzialnym za prowadzenie bazy DNA, ten fakt zamknął wymiarowi sprawiedliwości możliwość weryfikacji, czy zwłoki rzeczywiście należały do Andrzeja Izdebskiego.
- Żeby uzyskać profil DNA, musimy dysponować materiałem biologicznym: muszą być to fragmenty tkanki, kości czy próbka płynów ustrojowych. Współczesna nauka radzi sobie z wyodrębnieniem profilu DNA z pojedynczych komórek. Niestety, te możliwości na nic się zdają wobec spopielonego ciała - mówi dr hab. Spólnicka.
Tłumaczy, że wysoka temperatura doprowadza do degradacji, czyli niszczenia DNA.
Czytaj więcej: co wiemy, a czego nie wiemy o śmierci handlarza bronią?
- W przypadku profesjonalnie przeprowadzonej kremacji, spopielone zostają wszystkie części ciała - w tym kości. Ogień niszczy nie tylko tkanki organizmu, ale też niszczy DNA - przekazuje ekspertka.
Wskazuje, że w niektórych przypadkach kryminalnych, udało się uzyskać profil DNA ze spalonych zwłok, ale nie były one umieszczane w piecach krematoryjnych:
- Przestępcy, którzy próbowali w ten sposób pozbyć się zwłok nie dysponowali piecami o tak wysokich temperaturach. Do spopielenia ciała potrzeba temperatury od tysiąca do tysiąca dwustu stopni. Proces musi trwać przez dwie godziny - mówi Magdalena Spólnicka.
Wyjechał z kraju bez problemów
Oficjalnie wiadomo, że Andrzej Izdebski wyjechał z Polski 9 grudnia 2020 roku. Mógł to zrobić zgodnie z prawem, gdyż sąd wystawił na wniosek lubelskiej prokuratury list gończy dopiero w marcu tego roku. Jak informowaliśmy wcześniej, poszukiwania Andrzeja Izdebskiego nie były intensywne. Listu gończego za nim nie opublikowano nawet w oficjalnym serwisie policji z osobami poszukiwanymi. Choć w tym samym czasie można było znaleźć dwie osoby o takim samym nazwisku jak "handlarz bronią", które tropiono za niepłacenie alimentów.
Czytaj także: Śmierć handlarza bronią. Michał Kokot: żadna polska instytucja nie pytała o niego, gdy mieszkał w Tiranie
Na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku Andrzej Izdebski miał dostarczyć 1241 respiratorów. Resort natychmiast przelał na konta niewielkiej firmy "E&K", specjalizującej się w obrocie bronią oraz organizacją transportów z trudno dostępnych regionów świata, zaliczkę w kwocie 35 milionów euro.
Ostatecznie Andrzej Izdebski nie wywiązał się z umowy: nie dostarczył tysiąca respiratorów, nie rozliczył sie z niemal 50 milionów złotych. Na tę sumę składają się niezwrócone zaliczki, kary umowne i odsetki.
Ekspresowa kremacja w Łodzi
Według ustaleń posłów opozycji Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby, którzy od miesięcy prześwietlają transakcję na zakup respiratorów, rodzina wynajęła - wyspecjalizowany w międzynarodowym transporcie zwłok - zakład pogrzebowy Bongo z Łodzi.
Na ich zlecenie fizycznym sprowadzeniem zwłok zajęła się podnajęta firma Haron z Bułgarii. Ostatecznie zwłoki - bez udziału rodziny - zostały skremowane 4 lipca w zakładzie w Łodzi.
W kolejnym kroku urna z prochami została przewieziona do Lublina, a pogrzeb - według informacji tvn24.pl - odbył się 15 lipca. Uroczystość zorganizował lubelski zakład Animus.
Na serię szczegółowych pytań dotyczących m.in. identyfikacji zwłok, badań DNA Prokuratura Regionalna w Łodzi nie udzieliła odpowiedzi. Redakcja tvn24.pl otrzymała jedynie komunikat jej rzecznika prasowego Karola Blajerskiego.
- Z uwagi na dobro śledztwa szczegóły dotyczące zamierzonych czynności dowodowych oraz wyniki dotychczas wykonanych czynności powinny pozostać objęte tajemnicą postępowania przygotowawczego. Prokuratura poinformuje opinię publiczną o wynikach śledztwa w stosownym czasie, w drodze komunikatu - tak brzmi kluczowy fragment informacji.
Tymczasem z naszych ustaleń wynika, że prokuratorzy wysłali policjantów do zakładów pogrzebowych, ale dopiero po nagłośnieniu informacji o śmierci Andrzeja Izdebskiego w naszych materiałach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24