- To nie był czas na rozmowy. Uścisk dłoni? Nie przypominam sobie - tymi słowami premier skomentowała swój udział w porannych uroczystościach na Westerplatte, na których pojawił się także prezydent Andrzej Duda. W trakcie uroczystości, ani tuż po politycy nie zdecydowali się dzisiaj by porozmawiać.
Ewa Kopacz była dziś pytana przez dziennikarzy w Gdańsku, czy nie żałuje, że kilka godzin wcześniej na Westerplatte nie doszło do jej rozmowy z Andrzejem Dudą.
- Nie miałam żadnej obietnicy, że będę rozmawiać - odpowiedziała szefowa rządu - Myślę, że takich okazji mamy dość dużo w Warszawie, tylko nie potrafimy z nich skorzystać - dodała, nawiązując do składanych przez nią próśb, by prezydent zwołał Radę Gabinetową lub Radę Bezpieczeństwa Narodowego.
"Ogólny apel"
Premier komentowała także słowa, jakie padły w jej przemówieniu w trakcie porannych uroczystości na Westerplatte.
Kopacz powiedziała wówczas m.in., że "nie można w imię wewnętrznych, politycznych rozgrywek obrażać własnego kraju, obniżać jego wiarygodności. Polska jest wartością najcenniejszą i nie ma partii politycznej, i nie ma ambicji żadnego polityka, którą warto byłoby postawić ponad to, co najcenniejsze - wolność i niepodległość Rzeczpospolitej".
Kilka godzin później w rozmowie z dziennikarzami tłumaczyła, że był to ogólny apel, bez zamiaru wytykania czegoś komukolwiek. - Mówiłam dokładnie tak, jak czuję - dodała. Tymczasem jeszcze wczoraj Kopacz powiedziała wprost, że jest "zażenowana" słowami Andrzeja Dudy, który w niedzielę w Szczecinie opowiedział o swojej rozmowie z niemieckim prezydentem. Andrzej Duda w trakcie pierwszej wizyty w Berlinie, w piątek, miał tłumaczyć swojemu odpowiednikowi Joachimowi Gauckowi, że "Polska nie jest sprawiedliwym krajem".
Andrzej Duda nie miał jeszcze okazji - w rozmowie z dziennikarzami - odnieść się do przemówienia Ewy Kopacz z Westerplatte, ani sytuacji z uroczystości, gdzie nie doszło do osobistego powitania premiera i prezydenta.
"Wcześniej tego problemu nie było"
Pytany przez dziennikarzy, do sprawy odniósł się także rzecznik rządu. Cezary Tomczyk sam jednak nie przywiązuje dużej wagi do braku powitania i rozmowy pomiędzy szefem rządu a głową państwa.
- Myślę, że to był raczej jakiś kontekst sytuacyjny, nie sądzę, żeby ani pani premier, ani pan prezydent mieli problem z podaniem sobie dłoni - powiedział i dodał, że podobnego problemu nie było w dniu zaprzysiężenia Andrzeja Dudy czy w trakcie niedawnej defilady z okazji Święta Wojska Polskiego.
Rzecznik rządu przypomniał, że już od początku kadencji nowego prezydenta premier apeluje do niego o spotkanie w ramach Rady Gabinetowej lub Rady Bezpieczeństwa Narodowego, co w jego ocenie jest zarówno "politycznym, jak i dosłownym wyciągnięciem ręki" do Andrzeja Dudy.
Ocenił także, że takie spotkanie jest niezbędne, bowiem istnieje wiele kwestii, także "dotyczących spraw niejawnych", o których prezydent powinien wiedzieć.
"Współpraca pomiędzy rządem i prezydentem musi być czymś naturalnym"
Rzecznik rządu dodał również, że dla rządu najważniejsza jest współpraca na "kanwie rządowej". - Powinniśmy zrobić wszystko, by również także w polityce międzynarodowej prezydent współdziałał z rządem, by nie było różnego rodzaju nieścisłości, jak w przypadku dwóch ostatnich wizyt - powiedział Tomczyk i dodał, że współpraca pomiędzy prezydentem i rządem musi być czymś naturalnym.
- To nasz obowiązek. Obywatele, mnie jako posłowi, jako rzecznikowi rządu, ale też premier czy prezydentowi, płacą za to, byśmy mogli ze sobą współpracować. Dlatego pani premier już na samym początku wyciągnęła rękę w stronę prezydenta, prosząc o Radę Gabinetową i Radę Bezpieczeństwa Narodowego - stwierdził Cezary Tomczyk.
Autor: ts//gry / Źródło: tvn24