Możemy negocjować to, żeby Rosjanie się zabierali z naszego terytorium - powiedział ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. Wyjaśnił on, jakie warunki pokojowych negocjacji zapowiadanych przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa byłyby przez Ukrainę akceptowalne. - Nie możemy walczyć cały czas o odzyskanie ziemi - podkreślił.
W poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 gościem był Wasyl Bodnar. W programie odniósł się do 61. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa i różnych głosów przedstawicieli amerykańskiej administracji, m.in. sekretarza obrony USA Pete'a Hegsetha, który stwierdził, że przystąpienie Ukrainy do NATO - tak jak powrót granic tego kraju do tych z 2014 roku - jest mało prawdopodobne.
Zapytany, czy takie warunki pokoju są do przyjęcia, ambasador Ukrainy odpowiedział krótko: - Nie. Nie są do przyjęcia.
Bodnar wyjaśnił, jakie elementy może negocjować Ukraina. - Możemy negocjować to, żeby Rosjanie się zabierali z naszego terytorium. To jest główna zasada naszej polityki - powiedział. Jak dodał, "po to są Amerykanie, po to są Europejczycy, żeby naciskać na Rosję poprzez różne środki, żeby nie oddawać im terytorium, bo to się powtórzy".
CZYTAJ TEŻ: Przebieg Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. "To nie było tylko nasze zaskoczenie"
Ukraina nie może zgodzić się na warunki proponowane przez administrację Trumpa
- Nie możemy walczyć cały czas o odzyskanie ziemi. Oczywiście musimy poszukiwać rozwiązania pokojowego. I może te ziemie później będą zwracane w sposób pokojowy, negocjacyjny, ale teraz zgodzić się na te warunki, o których otwarcie mówią, czyli zasadnicze warunki, które proponuje administracja Trumpa, nie możemy - przyznał ambasador Ukrainy.
Wyjaśnił, że po to była propozycja Ukrainy, żeby najpierw spotkać się z Amerykanami, następnie poszukać rozwiązania, które będzie pasowało obu stronom, a dopiero trzecim etapem byłoby wezwanie do tych rozmów strony rosyjskiej.
Bodnar zapytany, czy w bieżącym dyskursie politycznym dotyczącym zakończenia wojny w Ukrainie dostrzega pozytywne elementy, odpowiedział: - Musimy pracować. Jeżeli będziemy bierni i oczekiwali tego, że ktoś coś załatwi, to nic z tego nie da się (zrobić - red.). (...) Oczywiście to, co dzieje się od administracji Trumpa, jest nowym wyzwaniem. I dla nas, i dla Unii, i dla całego świata.
Odniósł się również do niedawnych słów Donalda Trumpa, który przyznał, że ufa przywódcy Rosji Władimirowi Putinowi, jak i wierzy w jego dobre intencje. - Emocjonalnie to jest bardzo ciężkie do przyjęcia. I oczywiście reakcja była odpowiednia i w społeczeństwie, i w otoczeniu prezydenta (Ukrainy Wołodymyra - red.) Zełenskiego. Ale "chłodna głowa" musi zwyciężyć, bo musimy nadal walczyć - stwierdził.
Jak zaznaczył, "musimy także zmobilizować Europę, żeby stanowisko było wspólne i żebyśmy mogli przeciwstawić się działaniom, które są dla niej niekorzystne".
CZYTAJ WIĘCEJ: Trump o rozmowie z Putinem i "potężnej rosyjskiej machinie"
"Musimy wystąpić jednym głosem"
Bodnar podkreślił, że po stronie ukraińskiej otwartość "do rozmowy z Amerykanami jest widoczna i rozmawiamy ze wszystkimi". - Cały ten obszar komunikacji podpowiada, że musimy pracować z nową administracją tak, żeby bronić swoich interesów, bronić interesów Europy, bo teraz musimy wystąpić jednym głosem, ale musimy działać z innej strony - zaznaczył.
Przyznał również, że rozumie pomysł Trumpa na zakończenie wojny w Ukrainie oraz wie, czego chce prezydent USA. - On jest biznesmenem - stwierdził Bodnar. Jak wyjaśnił, oznacza to, że Trump chce wynegocjować warunki umowy najmniejszym kosztem dla jego strony, ale z największymi zyskami.
Jak dodał, warunki zakończenia wojny zaproponowane przez USA "to jest sprawa do dyskusji".
- Wiadomość od naszej strony jest prosta i klarowna. Nic bez Ukrainy o Ukrainie. Także, jeżeli Ruscy z Amerykanami spróbują się dogadać o czymś bez nas, to się po prostu na to nie zgodzimy. Będziemy walczyć z tym, co mamy. Będziemy liczyć na wsparcie Europejczyków, ale nikt się nie podda warunkom, które są nam narzucane - powiedział.
Wojsko polskie "mile widziane" w Ukrainie
Bodnar odniósł się do słów specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych do spraw Ukrainy i Rosji, generała Keitha Kellogga, który powiedział, że Europa nie zasiądzie przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. - Głos Europy musi być słyszalny i w Stanach. Dzisiaj Polska ma unikalną rolę, bo przewodniczy w Unii. Może wziąć na siebie rolę wiodącą - przyznał.
Ambasador USA stwierdził, że "rola Polski i rola Unii jest nadzwyczajnie ważna, żeby ten pokój (w Ukrainie - red.) był trwały, a nie była to po prostu gadanina".
Zapytany o to, co ukraińska dyplomacja sądzi o idei wysłania do Ukrainy wojsk europejskich i amerykańskich, odpowiedział, że "wszyscy by chcieli", jednak są wątpliwości, czy rzeczywiście będzie to zrealizowane.
- To jest jedno z rozwiązań, które by stało na stole negocjacji, bo to jest fizyczne bezpieczeństwo, czyli jeżeli wojska pokojowe, ONZ-owskie, NATO-owskie - cokolwiek będzie wymyślane - będą stały między nami a Rosjanami, to jest gwarancja tego, że nie zaatakują - zaznaczył. Jak dodał, wojsko polskie również jest "mile widziane i oczywiście bardzo zachęca" do takich działań.
Bodnar o jedności Europy i stosunkach ukraińsko-polskich
Bodnar wyjaśnił również, czego Ukraina oczekuje od Europy w kontekście poniedziałkowego szczytu w Paryżu, w którym udział wezmą europejscy przywódcy, m.in. z Polski. - Jedność Europy, jedność stanowiska wobec wojny, jedność stanowiska wobec propozycji amerykańskich - to jest główne zadanie, bo z jednym głosem Europa jest silniejsza - powiedział.
Odniósł się następnie do zmniejszającej się w ostatnim czasie sympatii Polaków wobec Ukraińców i stosunków ukraińsko-polskich, które są "sinusoidą". - Na początku wojny ponownie mieliśmy bardzo silne wsparcie ze strony Polski i dziękujemy za to. To były rzeczy, które zmieniły historię naszych stosunków. Oczywiście, że teraz jest spadek z różnych powodów - wewnętrznych, socjalnych, politycznych, rozgrywanie karty ukraińskiej w wyborach - tłumaczył.
Zapytany o powód "niechęci Ukrainy" do zezwolenia na ekshumacje szczątków ofiar na Wołyniu, Bodnar przyznał, że "już mieliśmy dwa posiedzenia". - Wydaliśmy już jedno zezwolenie. Będą wydane kolejne, ale także po stronie polskiej będą wydane zezwolenia na poszukiwania na terytorium Polski tych cmentarzy i innych rzeczy, które są poświęcone pamięci Ukraińców - mówił.
Oświadczył również, że strona ukraińska rozumie wrażliwość Polaków na tę kwestię i wie, czym dla strony polskiej jest rzeź wołyńska. - Działamy w tym kierunku, żeby ta kwestia z politycznej stała się praktyczną - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24