Ratownicy poszukujący dwóch górników zaginionych 18 kwietnia po wstrząsie w kopalni Wujek, w poniedziałek wieczorem znaleźli ich ciała - poinformował Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia.
Jak dodał, w poniedziałek ok. godz. 20.20 ratownicy podchodząc od strony chodnika badawczego "5a" znaleźli ciała obu poszukiwanych górników.
- To smutna wiadomość, lecz równocześnie pokazuje, że dzięki determinacji ratowników, sztabu akcji, kopalni, udało się odnaleźć poszukiwanych - dodał rzecznik KHW zapowiadając dalsze informacje we wtorek rano.
Wcześniej w poniedziałek ratownicy znaleźli w chodniku "5b" odwieszoną na ociosie (bocznej ścianie wyrobiska - red.) drugą już kurtkę. Pierwszą, wraz z aparatem ucieczkowym jednego z poszukiwanych, znaleźli w sobotę - po tym, jak udało im się dotrzeć do ściany wydobywczej, czyli wcześniej określonego rejonu poszukiwań.
Później ratownicy spenetrowali m.in. odcinki chodnika badawczego "5b" i dowierzchni badawczej "1" docierając do zawalonych rejonów. Sprawdzali też chodnik podścianowy (badawczy "7") oraz połączenie przecinki łączącej chodniki "5b" i "5a".
Pracowali w aparatach oddechowych
Od soboty ratownicy penetrowali rejon wyrobiska ściany, zabudowując jednocześnie w chodniku "7”, a następnie w ścianie, aż do chodnika "5b" doprowadzający powietrze tzw. lutniociąg - dla poprawienia warunków pracy. Z uwagi na warunki - temperaturę, wilgotność, niską zawartość tlenu oraz metan - ratownicy musieli pracować w aparatach oddechowych.W poniedziałek rano ratownicy sygnalizowali, że główne kierunki poszukiwań to chodnik badawczy "5b", chodnik "5a", a także łączące je przecinka i przełaz. To w chodniku "5b" znaleziono odwieszoną na ociosie (bocznej ścianie wyrobiska - red.) kurtkę.
Wstrząs w kopalni
Akcja poszukiwawcza była następstwem wstrząsu w tzw. ruchu Śląsk - części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej. Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników; dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się. Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobiskach, m.in. ich znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie podłoża.
Początkowo zmierzający po górników ratownicy posuwali się bardzo wolno, przebijając się ręcznie przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Zapadła więc decyzja o drążeniu kombajnem nowego chodnika, który pozwoli dotrzeć do zaginionych, jak również o wykonaniu pionowego odwiertu z powierzchni, aby szybciej sprawdzić niedostępny rejon.Odwiert był gotowy 5 maja, po 12 dniach prac. Drążony na granicy Katowic i Rudy Śląskiej otwór trafił w zaplanowane wcześniej miejsce ponad kilometr pod ziemią. Opuszczona przezeń kamera pokazała, że pod obudowami jest pusta przestrzeń, osuwisko, trochę zniszczeń, nie pokazała jednak ludzi. Przez odwiert opuszczono też sprzęt łącznościowy i płyny izotoniczne. Próby nawiązania komunikacji z górnikami nie przyniosły rezultatu.Dodatkowo analizy powietrza pobieranego w obserwowanym poprzez odwiert rejonie wskazywały, że jego skład nie jest korzystny dla przebywania ludzi. Stwierdzono tam zmniejszoną zawartość tlenu oraz zwiększone, zmienne stężenie metanu, od początku pomiarów powyżej granicy wybuchowości.W związku z brakiem jakiegokolwiek sygnału 13 maja ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego zakończyli prowadzenie nasłuchiwania i wycofali sprzęt z odwiertu na powierzchnię. Otwór został przejęty przez kopalnię. Potem kombajnem wydrążono chodnik ratunkowy, który umożliwił dotarcie do drożnych wyrobisk w rejonie ściany wydobywczej.
Autor: js/mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Szymon Sawaściuk