Ratownicy odnaleźli ciała pięciu z siedmiu górników, który zaginęli po katastrofie w kopalni Pniówek w kwietniu 2022 roku. Transport zwłok na powierzchnię powiódł się - przekazał w wieczornym komunikacie Tomasz Siemieniec, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia. Akcja jest kontynuowana i próby dotarcia do dwóch pozostałych górników trwają.
"Pięciu górników odnaleziono w chodniku nadścianowym N-12, za wlotem do ściany N-6. Ze względu na trudne warunki prowadzonej akcji transport odnalezionych górników na powierzchnię będzie trwał około doby" - poinformował w poniedziałek rano rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Siemieniec.
W wieczornym komunikacie przekazał już jednak, że górników udało się przetransportować na powierzchnię. "Pod ziemią dalej jest prowadzana akcja ratownicza. Po naradzie zespołu poszerzonego o specjalistów w sztabie akcji, kierownik akcji zdecydował, aby kontynuować poszukiwania pozostałych dwóch górników przebywających w ścianie N-6 - penetrując ścianę od strony chodnika nadścianowego N-12. Ratownicy podejmą próbę odgruzowania wlotu ściany. Jeśli po odgruzowaniu fragmentu ściany okaże się, że można bezpiecznie prowadzić akcje ratowniczą, będzie ona kontynuowana. Do tej pory w akcji wzięły udział 82 zastępy ratownicze" - dodał rzecznik JSW.
Zeszli, aby pomóc poszkodowanym. Wtedy metan wybuchł po raz kolejny
Pracownicy, których ciała odnaleziono, to członkowie zastępu ratowniczego, jaki po pierwszym wybuchu metanu szedł z pomocą poszkodowanym górnikom. Wówczas metan wybuchł po raz kolejny.
Wcześniej w ciągu dnia ratownicy podjęli także próbę wejścia do ściany wydobywczej N-6, gdzie znajduje się pozostałych dwóch zaginionych - kombajnista i górnik ścianowy.
"Niestety okazało się, że warunki w ścianie nie pozwalają na bezpieczne prowadzenie akcji ratowniczej. Po wytransportowaniu odnalezionych górników rejon ściany zostanie ponownie otamowany" - powiedział rzecznik jastrzębskiej spółki w porannym komunikacie w poniedziałek.
Akcja trwa
Zdecydowano, że aby dotrzeć do miejsca, gdzie prawdopodobnie są dwaj zaginieni, wydrążona zostanie dodatkowa przecinka (jedna lub dwie) z pochylni N-9 do ściany N-6. "Drążenie przecinki oraz przygotowanie do kolejnej akcji może potrwać około miesiąca" - oszacował wówczas rzecznik.
We wtorek (12 września) wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych Edward Paździorko poinformował, że obecnie ratownicy przebierają jeszcze zawalony wlot ściany, tak aby poszerzyć "okno".
- Jeśli po odgruzowaniu wlotu okaże się, że można bezpiecznie prowadzić dalsze poszukiwania, akcja ratownicza będzie kontynuowana - stwierdził.
Od soboty w akcji wzięło udział ponad 90 zastępów ratowniczych, wśród nich zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG) w Bytomiu.
Przez kilka miesięcy drążyli chodnik, aby połączyć się z rejonem katastrofy
20 kwietnia zeszłego roku w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk.
Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Prace trwały kilka miesięcy. W sobotę ratownicy przebili się w rejon katastrofy i rozpoczęli jego penetrację, odnajdując ciała pięciu z siedmiu górników.
Od sobotniego poranka do poniedziałku w prowadzonej tysiąc metrów pod ziemią akcji w kopalni Pniówek wzięło udział 61 zastępów ratowniczych, w tym 16 zastępów z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Zanim doszło do ostatecznego połączenia drążonego od kilku miesięcy nowego chodnika z rejonem katastrofy, ratownicy przewietrzali wyrobiska przez specjalnie wywiercone otwory. Po uzyskaniu atmosfery pozwalającej na bezpieczne powadzenie akcji wydrążono ostatnie pięć metrów chodnika, doprowadzając do połączenia obu wyrobisk. Później rozpoczęto penetrację rejonu katastrofy.
Akcja ratownicza była prowadzona w bardzo trudnych warunkach. Aby wejść do wyrobiska, gdzie temperatura sięgała 40 stopni Celsjusza, a wilgotność blisko 100 procent, trzeba było wprowadzić do chodnika tzw. lutniociąg w celu przewietrzenia i wychłodzenia odcinka wyrobiska. Poszukiwania wznowiono po uzyskaniu odpowiednich warunków klimatycznych.
W lutym po raz pierwszy wrócili w rejon katastrofy
Po raz pierwszy od ubiegłorocznej katastrofy ratownicy górniczy wrócili w rejon ściany N-6 w lutym tego roku. Zgodnie z planem akcji zawęzili wówczas otamowany rejon do wyrobisk znajdujących się bliżej ściany N-6 poprzez wybudowanie dwóch lekkich tam izolacyjnych na bazie pian chemicznych. Prace przy zawężeniu otamowanego rejonu ściany N-6 i penetracja odtamowanej pochylni N-6 zakończyły wtedy pierwszy etap akcji poszukiwawczej.
Dalsze prace prowadzone przez ratowników już w ramach profilaktyki polegały na wybudowaniu nowych tam przeciwwybuchowych, udrożnieniu odtamowanych wyrobisk (usunięto m.in. 100-metrowe zalewisko) oraz zdemontowaniu i wydostaniu z chodników starych maszyn, w tym urządzeń odstawy urobku. Później rozpoczęto drążenie nowego chodnika, co trwało do minionej soboty.
Przez blisko 9 miesięcy, kiedy cały szeroki rejon katastrofy był otamowany, trwały działania zmierzające do obniżenia w nim temperatury oraz uzyskania bezpiecznego składu atmosfery. W tym celu wtłaczano tam m.in. azot.
W rejonie katastrofy nie będą już wydobywać węgla
W rejonie katastrofy nie będzie w przyszłości wznowione wydobycie węgla, ściana wydobywcza kończyła już swój bieg. Po zakończeniu akcji ratowniczej i odnalezieniu ciał wszystkich zaginionych rejon ma być natomiast przygotowany na potrzeby wizji lokalnej, którą powinna przeprowadzić tam komisja wyjaśniająca przyczyny i okoliczności katastrofy, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.
W wybuchu metanu zginęło 16 górników
Do katastrofy w kopalni Pniówek doszło 20 kwietnia 2022 roku w ścianie N-6 około tysiąca metrów pod ziemią. Kwadrans po północy doszło tam do wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się 42 pracowników, 39 osób udało się wycofać. Po trzeciej nad ranem nastąpił drugi wybuch metanu. W zagrożonym rejonie było wówczas siedmiu pracowników, w tym pięcioosobowy zastęp ratowniczy. Dzień później nastąpił kolejny wybuch metanu. Kierownik akcji ratowniczej podjął wówczas decyzję o czasowym wyłączeniu rejonu ściany N-6 przy pomocy tam izolacyjnych. 2 maja akcja została przerwana na wiele miesięcy.
Spośród 10 rannych górników, którzy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, pięciu było w stanie ciężkim. W kolejnych dniach pięciu hospitalizowanych zmarło. W sumie w wyniku wybuchów metanu życie straciło 16 górników i ratowników górniczych, z których siedmiu formalnie uznano za zaginionych. Rannych zostało 30 pracowników. Po przetransportowaniu na powierzchnię ciał pięciu odnalezionych teraz ratowników pod ziemią pozostaną ciała dwóch zaginionych.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: JSW/Dawid Lach