- Wpis zamieściłam tylko dlatego, że sugeruje się, że wpłata była warunkiem operacji, a to w przypadku mojej mamy nie jest prawdą - tak prof. Agnieszka Popiela wyjaśniła w rozmowie tvn24.pl środowy post dotyczący marszałka Senatu. Popiela nie zgodziła się na dłuższą rozmowę, choć ocenia, że opinie na jej temat są "często krzywdzące". Jacek Dubois, pełnomocnik Tomasza Grodzkiego, powiedział nam, że decyzja o ewentualnych krokach prawnych jeszcze nie zapadła.
Radio Szczecin podało w poniedziałek, że obecny marszałek Senatu w 2016 roku kontaktował się z Agnieszką Popielą w sprawie wpłaty na Fundację Pomocy Transplantologii w Szczecinie. Jednym z fundatorów tej fundacji, której celem jest m.in. "wspieranie finansowe rozwoju nowoczesnej transplantologii", był w 1994 r. Tomasz Grodzki. Według dziennikarzy radia z korespondencji wynika, że Grodzki przyjął wpłatę, gdy matka Popieli walczyła z chorobą nowotworową.
Popiela: opinie na mój temat są często krzywdzące
W środę Popiela, która jest wykładowcą w Katedrze Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego, zamieściła w sieci wpis: "Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną".
Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną.
— Agnieszka Popiela (@p_popiela) 26 listopada 2019
Tego samego dnia w mailu poprosiliśmy prof. Popielę o rozmowę i zapytaliśmy na czym polegała "presja psychiczna".
Popiela w odpowiedzi napisała: "Nie wypowiadam się w mediach na ten temat. Wpis zamieściłam tylko dlatego, że sugeruje się, że wpłata była warunkiem operacji, a to w przypadku mojej mamy nie jest prawdą. Była zaplanowana do zabiegu".
Na naszą ponowną prośbę o rozmowę Popiela odpowiedziała: "Ponieważ klika dni temu powiedziałam, że nie będę o tej sprawie rozmawiała z mediami - będę konsekwentna. To, że opinie na mój temat są dla mnie często krzywdzące to naturalna konsekwencja".
Dubois: decyzja o krokach prawnych jeszcze nie zapadła
Mecenas Jacek Dubois, pełnomocnik marszałka Grodzkiego, stwierdził w rozmowie z portalem tvn24.pl, że stanowisko prof. Popieli jest niejednoznaczne, dlatego polityk nie podjął jeszcze decyzji o ewentualnych krokach prawnych.
- Przedstawiliśmy nasze stanowisko, a czy uznamy sprawę za zakończoną, czy będziemy podejmować działania, uzgodnimy na spotkaniu z marszałkiem – wyjaśnia Dubois, który w reakcji na publikację Radia Szczecin wydał oświadczenie.
Napisał w nim, że marszałek "nie posiada żadnej wiedzy na temat ewentualnych wpłat" Popieli na rzecz Fundacji Pomocy Transplantologii w Szczecinie. - Nie żądał on takich wpłat od kogokolwiek i nigdy nie uzależniał wykonania operacji od tego rodzaju wpłat - poinformował mecenas.
W rozmowie z nami Dubois dodaje, że Grodzki sam jest "darczyńcą tej fundacji, podobnie jak dziesiątki ludzi, bo to szczytny cel".
Podkreślił, że w 2016 roku zareagował na wpis Popieli, choć "nie wiedział, kto to jest".
- Odniósł się w prosty sposób do twierdzenia, że brał pieniądze, co jest nieprawdą. Nie miał wiedzy, czy ta pani wpłacała na fundację. Jeżeli robiła przelew, to pewnie ma to udokumentowane - stwierdził Dubois.
Jak podaje Radio Szczecin, w 2016 roku prof. Popiela napisała w sieci o Tomaszu Grodzkim: "Bardzo zdolny lekarz. Operował moją śp. mamę. Ale pamiętam też, że musiałam 'dać'. I nigdy tego nie zapomnę."
"Robi fajne rzeczy jako naukowiec, jej poparcie dla PiS nie jest tajemnicą"
Profesor Agnieszka Popiela była w komitecie honorowym Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Zwracała wówczas uwagę, że wielu jej studentów chce wyjechać z Polski. - Nie widzą tutaj perspektyw i moim zdaniem tylko kandydat Andrzej Duda taką zmianę gwarantuje – przekonywała.
Jest też aktywna na Twitterze, gdzie nie ukrywa swoich poglądów. Przykładowo podała dalej wpis oficjalnego konta Prawa i Sprawiedliwości dotyczący "fakenews" w sprawie "reformy sądów". "Dziś sędziowie sami się wybierają i sami kontrolują. Reforma wprowadza faktyczny trójpodział władzy" - podkreślono w nim.
Wykładowczyni podała też dalej wpis: "Podczas gdy normalni ludzie zastanawiają się czy i ile Tusk będzie siedział, Wyborcza zastanawia się, czy ma szansę zostać Prezydentem".
O prof. Popielę pytamy jednego z pracowników Uniwersytetu Szczecińskiego. - Jako naukowiec cieszy się dobrą opinią, robi fajne rzeczy. Jej poparcie dla PiS nie jest na uniwersytecie tajemnicą, ale każdy ma prawo do poglądów – zaznacza nasz rozmówca.
Rektor uniwersytetu zainteresował się wpisami prof. Popieli
Prawdziwą burzę wywołał jej wpis o Tomaszu Grodzkim zamieszczony 12 listopada na Facebooku, na który się powołał na Twitterze szczeciński radny PiS Dariusz Matecki.
"Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę" – napisała Popiela.
15 listopada na Twitterze zamieściła wpis: "Szanowni Państwo. Bardzo dziękuję za wsparcie tym z Państwa, którzy okazali mi zaufanie. Jest słowo przeciwko słowu. Wiele lat minęło. Sprawa pozostaje w sumieniu Pana Marszałka i moim. Bóg rozsądzi jak przyjdzie na nas pora".
Szanowni Państwo. Bardzo dziękuję za wsparcie tym z Państwa, którzy okazali mi zaufanie. Jest słowo przeciwko słowu. Wiele lat minęło. Sprawa pozostaje w sumieniu Pana Marszałka i moim. Bóg rozsądzi jak przyjdzie na nas pora. Pozdrawiam.
— Agnieszka Popiela (@p_popiela) 15 listopada 2019
Aktywnością wykładowczyni zainteresowały się władze jej uniwersytetu.
Karolina Płotnicka-Błach, p.o. rzeczniczki Uniwersytetu Szczecińskiego, podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że rektor zainteresował się nie samym wpisem dotyczącym marszałka Senatu, a bardziej językiem, którego używa w mediach społecznościowych Popiela.
- Rektor przekazał sprawę rektorowi dyscyplinarnemu ds. nauczycieli akademickich. Sprawa jest w toku – dodaje rzeczniczka.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl