Pięćdziesiąt osób przyszło, żeby pana przesłuchać. Jest pan tchórzem - powiedział do Piotra Wawrzyka członek komisji śledczej do spraw afery wizowej Krzysztof Mulawa (Konfederacja). Były wiceszef MSZ odmówił wcześniej składania zeznań.
W poniedziałek odbyło się przesłuchanie byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka przed sejmową komisją śledczą do spraw afery wizowej. Trwało tylko około 20 minut. Rozpoczęło się od wniosku jego pełnomocnika o wyłączenie przewodniczącego komisji z obrad. Po głosowaniu wniosek przepadł. Po udzieleniu odpowiedzi na pierwsze pytanie Wawrzyk skorzystał z prawa do odmowy zeznań.
Po zakończeniu przesłuchania do Wawrzyka podeszła grupa dziennikarzy. - Sami widzieliście, jaki jest sposób pracy tej komisji. Nie ma to nic wspólnego z dążeniem do obiektywnej prawdy, do ustalenia faktów. Pan przewodniczący ma już wyrobione zdanie na ten temat. Widać, że głosowanie w tej sprawie miało nie merytoryczny charakter, a wyłącznie polityczny. Dziękuję państwu za uwagę, jeżeli macie państwo szczegółowe pytania jakiekolwiek, to zapraszam to kontaktu z panem mecenasem - mówił Wawrzyk.
Podczas udzielania tej wypowiedzi do byłego wiceszefa MSZ podszedł członek komisji, poseł Krzysztof Mulawa (Konfederacja). - Panie ministrze, jest pan tchórzem. Pięćdziesiąt osób przyszło, żeby pana przesłuchać. Pięćdziesiąt osób przyszło. Jest pan tchórzem! - powiedział.
Wawrzyk nie zwrócił uwagi na wypowiedź Mulawy.
Poniedziałkowe obrady komisji rozpoczęły się od odebrania opinii biegłego dr. Pawła Dąbrowskiego, który zajmuje się problematyką migracji i prawa migracyjnego.
Po południu przed komisją stanął Edgar Kobos, były współpracownik Wawrzyka. Kobos, występujący wcześniej jako Edgar K., udzielił zgody na ujawnianie wizerunku i podawanie nazwiska. Niedługo po rozpoczęciu posiedzenia przyjęto wniosek o przeprowadzenie przesłuchania niejawnego.
Źródło: TVN24