Maciej Wąsik, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, został przesłuchany na posiedzeniu komisji śledczej do spraw afery wizowej. Był pytany między innymi o to, kiedy dowiedział się o aferze. Po jego zeznaniach przewodniczący komisji Michał Szczerba ocenił, że były wiceszef MSWiA "próbował siebie przedstawić jako bezzębną postać, która niewiele mogła, niewiele wiedziała". Po nim zeznawała była wicepremier i była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Przyznała, że czuje się "jednym ze współautorów Poland.Business Harbour", programu, który zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT.
We wtorek sejmowa komisja śledcza do spraw afery wizowej przesłuchiwała w charakterze świadka byłego wiceszefa MSWiA i polityka PiS Macieja Wąsika. Wąsik na początku przesłuchania powiedział, że z pewnym zdziwieniem zanotował wezwanie na komisję i nie do końca rozumie powody wezwania, ponieważ sprawy wizowe nie były w zakresie jego obowiązków jako wiceszefa MSWiA.
Jeszcze przed rozpoczęciem właściwego przesłuchania, po tym, jak przewodniczący komisji Michał Szczerba zapytał Wąsika o wykonywany zawód, świadek odpowiedział: "poseł na Sejm RP". Wąsik przekazał Szczerbie postanowienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w sprawie jego mandatu poselskiego. Wąsik jednak przestał być posłem w związku z prawomocnym wyrokiem sądu, jaki zapadł w sprawie jego i Mariusza Kamińskiego w grudniu 2023 roku.
Poseł PiS wykluczony z obrad
W początkowej części przesłuchania doszło do zamieszania, w wyniku którego jeden z posłów PiS - Andrzej Śliwka - został wykluczony z obrad. Podczas posiedzenia przewodniczący komisji Michał Szczerba chciał zadać pytanie Wąsikowi o system inwigilacyjny Pegasus. - To nieważne, która to jest komisja - stwierdził Szczerba. - Nie no, nie żartujmy sobie, panie przewodniczący - zaprotestował poseł PiS Andrzej Śliwka. Po tej wypowiedzi Szczerba wykluczył posła PiS z posiedzenia, upomniawszy wcześniej posłów PiS, zarzucając im, że zakłócają obrady.
Wykluczony Śliwka zarzucił Szczerbie, że łamie zasady pracy komisji, na które się zgodził. Wskazywał, że szef komisji wielokrotnie przedłużał czas zadawania pytań świadkom, a także że prowadził "polityczną publicystykę" podczas obrad.
Wąsik o nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz
Po wznowieniu obrad świadek Wąsik powiedział, że przypomina sobie jedną sprawę związaną z nieprawidłowościami w wydawaniu polskich wiz, w której uczestniczył - chodziło o sprawę utworzenia filii kijowskiego Uniwersytetu Medycznego na Śląsku. Mówił, że uczelnia nie spełniała wymogów formalnych, ale w sprawie interweniowały różne osoby - jak powiedział - jedna publiczna - senator KO.
Wąsik powiedział, że uczelnia chciała ściągnąć do Polski dużą liczbę studentów, którzy - jak dodał - później często "rozpływali się" i nie mieli zamiaru studiować. Dodał, że próbę kontaktu z MSWiA podjął także ambasador Nigerii. Wąsik wyjaśnił, że finalnie zapadła decyzja odmowna. - Uważaliśmy, że to może być przykrywka, by ściągać studentów, którzy nie mają zamiaru studiować - powiedział Wąsik.
Gdy komisja przeszła do zadawania pytań, Szczerba powiedział, że Wąsik próbował obrazić senator KO Halinę Biedę. Szef komisji pytał świadka, czy jest w stanie przeprosić senator za stwierdzenie, że utworzenie filii mogło być związane z jakąś nieprawidłowością. Szczerba dodał, że ówczesny minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek wyraził zgodę na utworzenie filii.
Wąsik odpowiedział, że filia została legalnie powołana przez ministra nauki. - Chodzi o zgodę na nabór studentów zagranicznych i to było w gestii MSWiA i nacisk właśnie dotyczył zgody na nabór studentów zagranicznych, a nie utworzenia filii - powiedział Wąsik. Szczerba mówił, że z filii korzystają przede wszyscy ukraińscy studenci i medycy.
Kiedy Wąsik dowiedział się o aferze wizowej?
Przewodniczący komisji zwrócił uwagę ponadto, że świadek, oprócz funkcji w MSWiA, był też w Kolegium ds. Służb Specjalnych. Pytał Wąsika, kiedy dowiedział się o tzw. aferze wizowej, kiedy dotarły do niego pierwsze sygnały, informacje oraz kiedy usłyszał o Edgarze Kobosie, który współpracował z byłym wiceszefem MSZ Piotrem Wawrzykiem.
- Wydaje mi się, że to było wówczas, kiedy CBA weszło na przeszukanie do MSZ albo wówczas, kiedy zostały te osoby zatrzymane - powiedział Wąsik. Później doprecyzował, że doszło do tego w okolicach sierpnia 2023 r. Dodał, że nigdy nie poznał oskarżonego w sprawie - obok Wawrzyka - Edgara Kobosa.
W kolejnej części przesłuchania Wąsik mówił, że tzw. afera wizowa została wykryta w CBA, ale - jak ocenił - miała "tysiąc razy mniejszy zasięg" niż przedstawia to obecny obóz rządzący.
Wielokrotnie podkreślał też, że jako wiceszef MSWiA nie odpowiadał za nadzór za służbami badającymi aferę wizową. Jak wskazywał, w ramach podziału obowiązków w resorcie ten obszar podlegał innemu wiceministrowi, Bartoszowi Grodeckiemu, a także bezpośrednio szefowi MSWiA - Mariuszowi Kamińskiemu, który jednocześnie pełnił funkcję ministra koordynatora spraw specjalnych. Zaznaczył, że jego resort nie zajmował się funkcjonowaniem programu Poland.Business Harbour, w którym miało dochodzić do nieprawidłowości wizowych.
Program Poland.Business Harbour
Poland.Business Harbour zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT, bez konieczności uzyskania pozwolenia na pracę. Pod koniec stycznia tego roku program został zawieszony.
Sejmowa komisja śledcza do spraw tzw. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. Chodzi o zbadanie tzw. afery wizowej, w której polskie wizy - a zarazem wizy Schengen - miała otrzymać pewna liczba osób z zagranicy, które nie powinny ich otrzymać - np. wizy pracownicze dla osób, które nigdy nie podejmowały pracy, a z wizy korzystały w celu przedostania się do innych państw zachodnich.
W sprawie afery do MSZ w 2023 roku weszło CBA, pod koniec miesiąca z funkcji sekretarza stanu w MSZ został odwołany Wawrzyk, odpowiedzialny m.in. za kwestie konsularne. We wrześniu w sprawie afery siedem osób usłyszało zarzuty, a trzy osoby zostały tymczasowo aresztowane. Natomiast w kwietniu 2023 r. na 3 miesiące został aresztowany Edgar Kobos.
Szczerba: Wąsik próbował siebie przedstawić jako bezzębną postać
Zeznania Wąsika komentował w rozmowie z TVN24 Michał Szczerba.
- Maciej Wąsik próbował siebie przedstawić jako bezzębną postać, która niewiele mogła, niewiele wiedziała, przypadkowo dowiadywała się o aferze wizowej, przypadkowo dowiadywała się o programie Poland.Business Harbor. To się po prostu nie trzyma kupy. Mariusz Kamiński powiedział wprost: dowiedziałem się o aferze w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w połowie 2022 roku. A dzisiaj jego najbliższy współpracownik, prawa ręka mówi o tym, że dowiedział się pod koniec sierpnia 2023 roku, ponad rok później. Jest to ewidentne kłamstwo, które dzisiaj próbuje nam sprzedawać ten skompromitowany były wiceminister spraw wewnętrznych - stwierdził przewodniczący komisji.
Emilewicz: moja rozmowa z Kobosem ograniczała się do dwóch rozmów telefonicznych
We wtorek przed komisją zeznawała także była wicepremier i była minister rozwoju i technologii Jadwiga Emilewicz.
Na początku jej przesłuchania Michał Szczerba pytał ją o znajomość z Edgarem Kobosem. Emilewicz zeznała, że powiedzieć, iż znała Kobosa, to zbyt daleko idące stwierdzenie, natomiast - jak przyznała - poznała go.
Jak wyjaśniła, Kobos został jej zarekomendowany w 2019 roku, kiedy pierwszy raz startowała do parlamentu i kiedy poszukiwała wolontariuszy do wsparcia w prowadzeniu kampanii wyborczej. - Według mojej najlepszej wiedzy cała moja znajomość z Edgarem Kobosem ogranicza się do dwóch rozmów telefonicznych - powiedziała Emilewicz.
Następnie Szczerba pytał Emilewicz, czy można ją uznać za inicjatorkę programu Poland.Business Harbour. Świadek na początku zaznaczyła, że działo się to w 2020 r. i w maju tamtego roku reżim Łukaszenki zapowiedział przeprowadzenie wyborów prezydenckich w sierpniu. Dodała, że rząd Zjednoczonej Prawicy jednoznacznie wspierał białoruską opozycję, a ponadto zaczął się exodus firm informatycznych i pracowników sektora IT z Białorusi, a pierwszą ich destynacją była Litwa. Mówiła, że celem programu Poland.Business Harbour była odpowiedź na realne potrzeby polskiego rynku IT.
- Tak, czuję się jednym ze współautorów Poland.Business Harbour - podkreśliła była wicepremier.
Szczerba pytał, kto był inicjatorem rozszerzenia programu w lipcu 2021 roku na Gruzję, Ukrainę, Mołdawię, Armenię i Rosję. Emilewicz odparła, że przestała być członkiem rządu w październiku 2020 roku i nie śledziła dalej dziejów programu.
Szef komisji pytał też o rolę ABW przy realizacji programu Poland.Business Harbour. Emilewicz zeznała, że rozmawiała z ówczesnym szefem MSWiA i koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim. Emilewicz dodała, że potem odbywały się spotkania robocze przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju i przedstawicieli ABW.
Szef komisji zapytał Emilewicz, czy nie dziwi jej, że dopiero po dwóch latach nastąpiła próba włączenia Agencja Wywiadu do weryfikowania firm i osób biorących udział w programie. Emilewicz odpowiedziała, że w czasie od czerwca do września 2020 roku Agencja Wywiadu na roboczym poziomie ustalania, w jakim trybie mają być udzielane wizy, była wielokrotnie zapraszana. - Ale wedle mojej wiedzy w tych spotkania Agencja Wywiadu nie uczestniczyła - zeznała Emilewicz.
Dodała, że selekcja firm, startupów z Białorusi do programu odbywała się w trybie konkursowym.
Emilewicz: nie mam sobie nic do zarzucenia w sprawie programu Poland.Business Harbour
Emilewicz zaznaczyła, że inicjatywa Poland.Business Harbour "nie była sformułowana w formie uchwały Rady Ministrów czy rozporządzenia ministra". Jak wskazywała, nie każda aktywność ministra wymaga ustanawiania specjalnego programu. Program zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT, bez konieczności uzyskania pozwolenia na pracę.
Przypomniała też kontekst międzynarodowy, w którym powstawał program, a więc niepewność sytuacji na Białorusi w związku z ogłoszonymi w 2020 r. wyborami prezydenckimi w tym kraju. - Jesteśmy w trudnych warunkach, bardzo trudnych. (...) To jest pewien wyścig z czasem, informatycy to także obiekt szczególnego zainteresowania reżimu Łukaszenki. Więc to, że my przygotujemy bardzo precyzyjne - używając żargonu zarządczego - kejpiaje (KPI, kluczowe wskaźniki wydajności - red.), w tamtym momencie było trudne - powiedziała Emilewicz. - Ten program dlatego był trudny, bo to był eksperyment (...). Trudno było powiedzieć, ile firm, ilu informatyków uda się pozyskać i ilu z nich zostanie w Polsce - dodała. Emilewicz przyznała też, że nie ma wiedzy, ile wiz przyznano obywatelom Białorusi w ramach Poland.Business Harbour.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia, to była dobra decyzja, należało taki program przygotować - oświadczyła Emilewicz. Zaznaczyła jednak, że prace nad inicjatywą należało rozpocząć wcześniej.
Na zakończenie Emilewicz powiedziała, że zawieszanie dobrego programu - który pozwala pozyskiwać dobrze wykwalifikowanych pracowników - jest decyzją trudną do zrozumienia. Mówiła, że zamiast tego należy dokonać niezbędnych korekt.
Źródło: TVN24, PAP