Trwa śledztwo prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie wiz. Opozycja w tej kwestii wskazuje na korupcję i twierdzi, że "podejrzenia może budzić 350 tysięcy wiz wydanych dla migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu". W internecie publikowane są filmy, w których Azjaci i Afrykańczycy dostają instrukcje, co robić, by wizę do Polski załatwić szybko i sprawnie, a jeden z mężczyzn chwali się, że zajęło mu to sześć godzin.
Według Onetu zdymisjonowany wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk miał pomagać w tworzeniu jednego z nielegalnych kanałów przerzutu imigrantów. Przerzucenie do Ameryki - jak podano - kosztowało do czterdziestu tysięcy dolarów. Jedna z grup imigrantów z Indii miała udawać ekipę filmową z Bollywood.
>> Afera wizowa w MSZ. Żaryn: pierwsze sygnały dotarły do CBA w lipcu 2022 roku
"GW": były interwencje od przedsiębiorców i resortu rolnictwa
W piątek dziennikarze "Gazety Wyborczej" napisali, że "nie ma już wątpliwości, że minister spraw zagranicznych, poseł PiS i lider łódzkiej listy wyborczej Zbigniew Rau wiedział o handlu polskimi wizami", bo "na jego ręce kierowane były interwencje nie tylko ze strony organizacji przedsiębiorców - jak na przykład Konfederacji 'Lewiatan' czy Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw - ale także z Ministerstwa Rolnictwa".
Dziennik opisał, że były już szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk zwracał uwagę na "problemy z uzyskaniem wiz dla cudzoziemców chcących pracować w sektorze rolniczym". W tej kwestii, jak napisano, odbyły się - 1 stycznia i 29 marca tego roku - konsultacje między resortami spraw zagranicznych, rolnictwa oraz spraw wewnętrznych i administracji. Zauważono przy tym, że na czele tego ostatniego resortu stoją koordynatorzy służb specjalnych.
Dalej podano, że z dokumentacji, jaką otrzymali z resortu spraw zagranicznych posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński, "wynika, że w systemie wydawania wiz panował ogromny bałagan", który "został pogłębiony przez wyprowadzenie do zewnętrznych spółek niektórych usług".
I - jak pisze "GW" - "to właśnie ten system był korupcjogenny", o czym alarmować mieli polscy przedsiębiorcy, którzy "w swoich interwencjach o zwiększenie liczby wydanych wiz wskazują na brak rąk do pracy jako jedną z największych barier rozwoju naszej gospodarki".
>> "Pokazaliśmy dokumenty, z których wynika, że minister Rau o wszystkim wiedział"
ZOBACZ WNIOSKI DOTYCZĄCE WIZ DO MSZ OD PODMIOTÓW GOSPODARCZYCH I URZĘDÓW
Dziennikarze "Wyborczej" opisali, że przedsiębiorcy "są zdziwieni sytuacją, w której z jednej strony polskie władze wydają pozwolenia na pracę, a z drugiej strony konsulaty nie wydają wiz lub wydają je po kilku miesiącach albo roku". "Jedna ze spółek, związana z wydobyciem gazu i ropy, podkreśla, że złożyła zapotrzebowanie na 120 spawaczy, ale wizy otrzymała tylko część z nich. Równocześnie firma musi wykonać kontrakt" - napisano.
Z raportu Konfederacji Pracodawców "Lewiatan", który zacytował dziennik, wynika, że resort spraw zagranicznych wprowadził "nieczytelny system z niejasnymi wymogami formalnymi, a cyfryzacja usług oraz korzystanie z outsourcingu dodatkowo doprowadziło do zablokowania oficjalnych dróg uzyskania wiz pracowniczych".
Dodano, że raport wylicza konsulaty, z którymi kontakt telefoniczny jest niemożliwy, a także przedstawia "sytuacje patologiczne, korupcjogenne i wskazuje na konkretne placówki, w których legalne uzyskanie wizy jest utrudnione lub wręcz niemożliwe".
CZYTAJ TAKŻE: Afera wizowa w MSZ. WP: areszt i zarzuty dla współpracownika Piotra Wawrzyka
Będzie dymisja wiceministra rolnictwa?
"Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że wiceminister rolnictwa i poseł klubu PiS Lech Kołakowski "miał lobbować w MSZ na rzecz 'otworzenia polskiego rynku dla pracowników z krajów azjatyckich i afrykańskich'".
W piątek na łamach "GW" wspomniano także, że Kołakowski "pisał, że z powodu wojny w Ukrainie polskie rolnictwo cierpi na brak pracowników", a także "twierdził, że m.in. konsulaty w Taszkiencie (Uzbekistan) i Dżakarcie (Indonezja) są tymi, które blokują wydawanie wiz". Dziennikarze przekazali, że Kołakowski "domagał się zgody na wydanie dokumentów zezwalających na pracę w naszym kraju dla miliona osób".
O to, czy Kołakowski będzie w związku z tym zdymisjonowany, pytany był w piątek w Radiu Zet szef resortu rolnictwa Robert Telus. Odparł, że ma przed sobą pismo z 22 września 2022 roku. - Przeczytam początek tego pisma: "Stowarzyszenie polskich szkółkarzy, reprezentujące sektor szkółkarski i ogrodniczy, zwróciło się z prośbą o wsparcie pozyskiwania pracowników do prac sezonowych w gospodarstwie". To pismo, które wysłał (wice)minister Kołakowski do ministra Raua - odparł Telus.
- To nie jest lobbysta. Sezonowi pracownicy są w rolnictwie potrzebni - przekonywał. - To pismo, które skierowało stowarzyszenie polskich szkółkarzy i plantatorzy do ministerstwa (rolnictwa) i ministerstwo przesłało pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest piękna odpowiedź MSZ, że za wydawanie wiz odpowiada konsul - opisał.
Pytany, kto odpowiedział na to pismo, Telus odparł, że Piotr Wawrzyk.
Wracając do tematu Lecha Kołakowskiego, Telus pytany był, czy ma zaufanie do wiceministra. - Do wszystkich moich ministrów mam zaufanie - odparł. Zapowiedział, że porozmawia z Kołakowskim. - Od dłuższego czasu jest na chorobowym. Ja z nim porozmawiam - powiedział.
Dopytywany, od jakiego czasu Kołakowski jest na zwolnieniu chorobowym, minister odparł: - Nie wiem, już ze dwa tygodnie.
Zaprzeczał przy tym, że ma to związek z aferą wizową. - Nie no, skądże, w życiu. Na pewno, sto procent, sto pięćdziesiąt procent - zapewniał. - Będę rozmawiał, będę sprawdzał tę sytuację. Wszystko z dokumentów wynika, że po prostu minister Kołakowski przesłał pismo, które otrzymał od stowarzyszenia szkółkarzy i plantatorów - dodał.
Lech Kołakowski w 2020 roku odszedł z klubu PiS, ale w lipcu 2021 roku do niego wrócił (jako członek Partii Republikańskiej). Otrzymał wtedy posadę w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego. Pytany wówczas o to, ile wynosi jego wynagrodzenie oraz czy zatrudnienie jest związane z powrotem do struktur PiS, Kołakowski konkretnej odpowiedzi unikał. Twierdził, że zatrudnił się w BGK, żeby pomagać rolnikom. Pod koniec listopada 2021 roku został wiceministrem rolnictwa.
Autorka/Autor: akw/kab
Źródło: Gazeta Wyborcza, Radio Zet, tvn24.pl