Minister rolnictwa Robert Telus pytany o informacje, wedle których wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski miał lobbować w MSZ w sprawie sprowadzenia do Polski miliona cudzoziemców do pracy w rolnictwie, odparł, że "ma do niego pełne zaufanie, choć będzie z nim rozmawiał na ten temat". Wiceminister, jak przekazał Telus, przebywa na zwolnieniu chorobowym. Tego dnia "Gazeta Wyborcza", opisując kolejne wątki afery wizowej, podała, że "o sprawie wiedziały MSZ, MSWiA, resort rolnictwa i służby specjalne".
Trwa śledztwo prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie wiz. Opozycja w tej kwestii wskazuje na korupcję i twierdzi, że "podejrzenia może budzić 350 tysięcy wiz wydanych dla migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu". W internecie publikowane są filmy, w których Azjaci i Afrykańczycy dostają instrukcje, co robić, by wizę do Polski załatwić szybko i sprawnie, a jeden z mężczyzn chwali się, że zajęło mu to sześć godzin.
Według Onetu zdymisjonowany wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk miał pomagać w tworzeniu jednego z nielegalnych kanałów przerzutu imigrantów. Przerzucenie do Ameryki - jak podano - kosztowało do czterdziestu tysięcy dolarów. Jedna z grup imigrantów z Indii miała udawać ekipę filmową z Bollywood.
"GW": były interwencje od przedsiębiorców i resortu rolnictwa
W piątek dziennikarze "Gazety Wyborczej" napisali, że "nie ma już wątpliwości, że minister spraw zagranicznych, poseł PiS i lider łódzkiej listy wyborczej Zbigniew Rau wiedział o handlu polskimi wizami", bo "na jego ręce kierowane były interwencje nie tylko ze strony organizacji przedsiębiorców - jak na przykład Konfederacji 'Lewiatan' czy Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw - ale także z Ministerstwa Rolnictwa".
Dziennik opisał, że były już szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk zwracał uwagę na "problemy z uzyskaniem wiz dla cudzoziemców chcących pracować w sektorze rolniczym". W tej kwestii, jak napisano, odbyły się - 1 stycznia i 29 marca tego roku - konsultacje między resortami spraw zagranicznych, rolnictwa oraz spraw wewnętrznych i administracji. Zauważono przy tym, że na czele tego ostatniego resortu stoją koordynatorzy służb specjalnych.
Dalej podano, że z dokumentacji, jaką otrzymali z resortu spraw zagranicznych posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński, "wynika, że w systemie wydawania wiz panował ogromny bałagan", który "został pogłębiony przez wyprowadzenie do zewnętrznych spółek niektórych usług".
I - jak pisze "GW" - "to właśnie ten system był korupcjogenny", o czym alarmować mieli polscy przedsiębiorcy, którzy "w swoich interwencjach o zwiększenie liczby wydanych wiz wskazują na brak rąk do pracy jako jedną z największych barier rozwoju naszej gospodarki".
Dziennikarze "Wyborczej" opisali, że przedsiębiorcy "są zdziwieni sytuacją, w której z jednej strony polskie władze wydają pozwolenia na pracę, a z drugiej strony konsulaty nie wydają wiz lub wydają je po kilku miesiącach albo roku". "Jedna ze spółek, związana z wydobyciem gazu i ropy, podkreśla, że złożyła zapotrzebowanie na 120 spawaczy, ale wizy otrzymała tylko część z nich. Równocześnie firma musi wykonać kontrakt" - napisano.
Z raportu Konfederacji Pracodawców "Lewiatan", który zacytował dziennik, wynika, że resort spraw zagranicznych wprowadził "nieczytelny system z niejasnymi wymogami formalnymi, a cyfryzacja usług oraz korzystanie z outsourcingu dodatkowo doprowadziło do zablokowania oficjalnych dróg uzyskania wiz pracowniczych".
Dodano, że raport wylicza konsulaty, z którymi kontakt telefoniczny jest niemożliwy, a także przedstawia "sytuacje patologiczne, korupcjogenne i wskazuje na konkretne placówki, w których legalne uzyskanie wizy jest utrudnione lub wręcz niemożliwe".
Będzie dymisja wiceministra rolnictwa?
"Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że wiceminister rolnictwa i poseł klubu PiS Lech Kołakowski "miał lobbować w MSZ na rzecz 'otworzenia polskiego rynku dla pracowników z krajów azjatyckich i afrykańskich'".
W piątek na łamach "GW" wspomniano także, że Kołakowski "pisał, że z powodu wojny w Ukrainie polskie rolnictwo cierpi na brak pracowników", a także "twierdził, że m.in. konsulaty w Taszkiencie (Uzbekistan) i Dżakarcie (Indonezja) są tymi, które blokują wydawanie wiz". Dziennikarze przekazali, że Kołakowski "domagał się zgody na wydanie dokumentów zezwalających na pracę w naszym kraju dla miliona osób".
O to, czy Kołakowski będzie w związku z tym zdymisjonowany, pytany był w piątek w Radiu Zet szef resortu rolnictwa Robert Telus. Odparł, że ma przed sobą pismo z 22 września 2022 roku. - Przeczytam początek tego pisma: "Stowarzyszenie polskich szkółkarzy, reprezentujące sektor szkółkarski i ogrodniczy, zwróciło się z prośbą o wsparcie pozyskiwania pracowników do prac sezonowych w gospodarstwie". To pismo, które wysłał (wice)minister Kołakowski do ministra Raua - odparł Telus.
- To nie jest lobbysta. Sezonowi pracownicy są w rolnictwie potrzebni - przekonywał. - To pismo, które skierowało stowarzyszenie polskich szkółkarzy i plantatorzy do ministerstwa (rolnictwa) i ministerstwo przesłało pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest piękna odpowiedź MSZ, że za wydawanie wiz odpowiada konsul - opisał.
Pytany, kto odpowiedział na to pismo, Telus odparł, że Piotr Wawrzyk.
Wracając do tematu Lecha Kołakowskiego, Telus pytany był, czy ma zaufanie do wiceministra. - Do wszystkich moich ministrów mam zaufanie - odparł. Zapowiedział, że porozmawia z Kołakowskim. - Od dłuższego czasu jest na chorobowym. Ja z nim porozmawiam - powiedział.
Dopytywany, od jakiego czasu Kołakowski jest na zwolnieniu chorobowym, minister odparł: - Nie wiem, już ze dwa tygodnie.
Zaprzeczał przy tym, że ma to związek z aferą wizową. - Nie no, skądże, w życiu. Na pewno, sto procent, sto pięćdziesiąt procent - zapewniał. - Będę rozmawiał, będę sprawdzał tę sytuację. Wszystko z dokumentów wynika, że po prostu minister Kołakowski przesłał pismo, które otrzymał od stowarzyszenia szkółkarzy i plantatorów - dodał.
Lech Kołakowski w 2020 roku odszedł z klubu PiS, ale w lipcu 2021 roku do niego wrócił (jako członek Partii Republikańskiej). Otrzymał wtedy posadę w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego. Pytany wówczas o to, ile wynosi jego wynagrodzenie oraz czy zatrudnienie jest związane z powrotem do struktur PiS, Kołakowski konkretnej odpowiedzi unikał. Twierdził, że zatrudnił się w BGK, żeby pomagać rolnikom. Pod koniec listopada 2021 roku został wiceministrem rolnictwa.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Radio Zet, tvn24.pl