Mogę potwierdzić, że takie prace są prowadzone. Szczegóły dotyczące stosowanych zabezpieczeń nie powinny być ujawniane, ponieważ to ułatwia pracę cyberprzestępcom - powiedział TVN24 sekretarz stanu do spraw cyfryzacji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Janusz Cieszyński, pytany, czy podjęto działania, które uszczelnią system i nie dopuszczą do wycieku maili.
Afera mailowa w rządzie PiS ujrzała światło dzienne, kiedy szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował o włamaniu na jego skrzynkę mailową. Od początku czerwca na komunikatorze Telegram pojawiają się zrzuty ekranu, na których widać domniemaną korespondencję ze skrzynki Dworczyka prowadzoną między innymi z premierem i innymi urzędnikami państwowymi. Pomimo prywatnych adresów mailowych poruszane są tam tematy związane z funkcjonowaniem państwa.
CZYTAJ WIĘCEJ: AFERA MAILOWA W RZĄDZIE PiS
Janusz Cieszyński sekretarz stanu do spraw cyfryzacji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pytany w TVN24 o tę sprawę, powiedział, że "według jego wiedzy sprawą zajmuje się prokuratura". Na uwagę, że chyba są jakieś procedury dotyczące prowadzenia tego typu korespondencji, odpowiedział, że "są odpowiednie procedury". - To są wewnętrzne procedury, które obowiązują w każdym resorcie, także w kancelarii prezesa Rady Ministrów - dodał.
Powiedział, że szerzej ta kwestia była omawiana podczas posiedzenia Sejmu oraz sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, ale jak dodał, "były objęte klauzulą poufności", więc nie może mówić o ich przebiegu.
Pytany, czy wprowadzono coś, żeby system uszczelnić i nie dopuścić do tego typu sytuacji, odparł: mogę potwierdzić, że takie prace są prowadzone. Dodał, że "szczegóły dotyczące stosowanych zabezpieczeń nie powinny być ujawniane, ponieważ to ułatwia pracę cyberprzestępcom".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Byli pracownicy z dostępem do sejmowych skrzynek? Marszałek Witek: nieprawdopodobne, ale sprawdzamy
Cieszyński o respiratorach: działałem w interesie publicznym
Cieszyński odniósł się także do faktu, że prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez szefów Ministerstwa Zdrowia w sprawie zakupu respiratorów od firmy E&K reprezentowanej przez byłego handlarza bronią. Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński przedstawili 5 lipca postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa. Szczerba przypomniał, że umorzenie dotyczy "dwóch polityków PiS": Łukasza Szumowskiego - aktualnie posła, oraz Cieszyńskiego, ówczesnego wiceministra zdrowia.
Cieszyński pytany, czy uważa, że temat jest zamknięty i czy nie ma sobie niczego do zarzucenia w tym temacie, odparł, że "na pewno nie chciałby podejmować się roli osoby, która ocenia pracę prokuratury". - Myślę, że jest wiele osób, które by w tej sprawie chętnie udzieliły komentarza - dodał.
Pytany, czy zrobiłby to samo z perspektywy czasu, powiedział, że "jest przekonany, że działał na rzecz interesu publicznego i tego, żeby w trudnym czasie, kiedy na całym świcie brakowało sprzętu medycznego, taki sprzęt zapewnić na potrzeby polskich pacjentów". - Jestem przekonany, że gdybym był podobnie w takiej sytuacji, to także takim celem bym się kierował - powiedział Cieszyński.
W kwietniu zeszłego roku Ministerstwo Zdrowia, kierowane wówczas przez Łukasza Szumowskiego, podpisało umowę na dostawę respiratorów z firmą E&K, reprezentowaną przez byłego handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego. Rząd krótko po zawarciu umowy na 200 milionów złotych wypłacił 154 miliony złotych zaliczki - czyli ponad trzy czwarte z 200 milionów złotych, które miała dostać lubelska firma. E&K nie wywiązała się ze zobowiązań. Z 1241 zamówionych respiratorów dostarczono jedynie dwieście - z opóźnieniem, a w dodatku niekompletnych, bez gwarancji, serwisu i części zamiennych.
Sąd nakazał handlarzowi bronią zapłacić 70 milionów złotych za niedostarczone respiratory.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24