"Szumidło", czyli sprzęt zagłuszający zamontowany w gabinecie byłego już szefa Komisji Nadzoru Finansowego nie zadziałał w przypadku jednego z dyktafonów bankiera Leszka Czarneckiego. Jak działa to urządzenie i jak wygląda jego skuteczność? Materiał magazynu "Polska i Świat".
Miały zagłuszać rozmowy podczas ewentualnego ich nagrywania w gabinecie szefa KNF, teraz rozmawiają o nich w całym kraju. Chodzi o "szumidła". Tak były już szef KNF Marek Chrzanowski nazwał urządzenia, którym według relacji właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego, nie udało się zakłócić nagrania jednego z trzech dyktafonów, które miał przy sobie.
Nie zawsze skuteczne
Jak tłumaczy Czesław Wiencis, biegły sądowy specjalizujący się w podsłuchach, z "szumidła" wydostaje się szum o określonych parametrach, który paraliżuje przetwornik akustyczno-elektryczny, czyli mikrofon. - Mikrofon po prostu przestaje nagrywać nasz głos - wyjaśnia.
W przypadku Chrzanowskiego coś poszło nie tak. Urządzenie szumiące nie "zaszumiło" jednego z mikrofonów bankiera.
- Prawdopodobnie jeden z rejestratorów był w trakcie rozmowy poza obszarem skutecznego zagłuszenia. One były w różnych miejscach umieszczone. Na pewno nie przy osobie nagrywającej - ocenia biegły sądowy.
Ostrzega, że nie zawsze "szumidła" są skuteczne. W przypadku najlepszych, które kosztują 40 tysięcy złotych, mają zasięg do dwóch i pół metra. Dyktafon zostawiony dalej, bez problemu nagra rozmowę.
Legalne urządzenia
Maciej Szuba, detektyw i były komendant miejski policji w Poznaniu mówi, że "szumidła" generalnie są legalne w Polsce. - Jeśli to robimy u siebie, nie narzucamy swojej woli komuś, to tak, jak najbardziej. To jest tak jak instaluje się kamery, chociażby ze względów bezpieczeństwa - dodaje.
Eksperci radzą, żeby tajne rozmowy prowadzić po cichu, pisząc na kartce papieru, a potem ją wyrzucać. To daje duże szanse, że po tej rozmowie nie będzie tyle szumu.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24