Jesteśmy już trzy lata po ujawnieniu afery hejterskiej i przez te trzy lata ta sprawa została skutecznie zamieciona pod dywan - mówiła we "Wstajesz i weekend" Ewa Siedlecka z "Polityki". O swojej roli w aferze opowiedziała w reportażu "Superwizjera" jedna z bohaterek sprawy, zwana Małą Emi. - Oficjalne czynniki, czyli prokuratura i sądy, stwierdzają, że żadnej afery nie było, po czym przychodzą ludzie w tę aferę zamieszani i mówią, że była - komentowała Siedlecka.
W reportażu "Superwizjera" TVN "Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej" poruszono temat afery w resorcie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, o której media informowały w 2019 roku. Emilia Szmydt, zwana Małą Emi - żona jednego z sędziów, którego nazwisko pojawiało się w tej sprawie - po raz pierwszy zdecydowała się powiedzieć przed kamerą o swojej roli w aferze. Do sprawy odniosła się dziennikarka Ewa Siedlecka z "Polityki" we "Wstajesz i weekend" w TVN24.
Siedlecka zwróciła uwagę, że "jesteśmy już bodaj trzy lata po ujawnieniu samej afery i przez te trzy lata ta sprawa została, można powiedzieć, skutecznie zamieciona pod dywan". - Została zamieciona w sposób bezczelny, niezgodny z prawem - dodała.
Siedlecka: Oficjalne czynniki stwierdzają, że żadnej afery nie było. Przychodzą ludzie w nią zamieszani i mówią, że była
Dziennikarka przypomniała, że "prokuratura jedną sprawę umorzyła, chodziło o hejtowanie sędziego (Waldemara) Żurka przez panią 'Małą Emi'". Dodała, że w sprawie wytoczonej Emilii Szmydt przez sędziów, których nazwiska przewijają się w kontekście afery, sąd odmówił prowadzenia postępowania dowodowego.
- Mamy sytuację taką, gdzie oficjalne czynniki, czyli prokuratura i sądy, stwierdzają, że żadnej afery nie było, po czym przychodzą ludzie w tę aferę zamieszani i mówią, że była. Zagadką jest, co państwo z tym zrobi, bo tego nie można pominąć - dodała Siedlecka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24