Zdaniem Katarzyny Gajowniczek-Pruszyńskiej, pełnomocniczki aktywistek, które usłyszały zarzuty za wywieszanie tęczowych flag na warszawskich pomnikach, stosowanie uciążliwego zatrzymania nie było uzasadnione. - Doszło do postawienia zarzutu występku znieważenia pomników przedstawiających historyczne postaci, co powinno bezpośrednio wpływać na ocenę długości stosowania zatrzymania w tej sprawie – stwierdziła w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Warszawska policja poinformowała w środę przed południem, że w związku ze sprawą wywieszania tęczowych flag na stołecznych pomnikach zatrzymano w sumie trzy osoby - dwie kobiety i jednego mężczyznę. W środę, po postawieniu zarzutów, zatrzymani zostali zwolnieni. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzut znieważenia pomnika, a jedna osoba dodatkowo zarzut obrazy uczuć religijnych.
Pełnomocniczka zatrzymanych kobiet, adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, w "Faktach po Faktach" w TVN24 przekazała, że wedle jej informacji, czynności aresztowania aktywistek były przeprowadzane przez policjantów ubranych po cywilnemu.
- Podejmowanie czynności z końcem dnia i transport w godzinach wczesnoporannych celem przeprowadzenia czynności, bez noclegu, bez jedzenia, bez wody, nosi znamiona działań niewłaściwych i przekraczających typowy sposób postępowania – podkreśliła. – Nic nie stało na przeszkodzie, żeby po zatrzymaniu szybko przetransportować, przesłuchać, postawić zarzut i wszystkie te osoby wypuścić, ponieważ w tej sprawie nie stosowano innych środków, tak żeby dolegliwość była zminimalizowana i proporcjonalna – dodała.
"Zarzuty występku nie uzasadniały stosowania aresztowania"
- Rzeczą kluczową, o której trzeba mówić głośno, jest kwestia czasu trwania zatrzymania. Zgodnie z przepisami to 48 godzin do dyspozycji policji, ale powinien on być adekwatny i proporcjonalny do wagi zarzucanego czynu, ryzyka utrudniania postępowania i konieczności wykonania określonych czynności – oceniła adwokat. – W tej sprawie zarzuty występku, jakie postawiono aktywistkom, nie uzasadniały stosowania aresztowania czy innych środków zapobiegawczych – dodała.
- Doszło do postawienia zarzutu występku znieważenia pomników przedstawiających historyczne postaci, co powinno bezpośrednio wpływać na ocenę długości stosowania zatrzymania w tej sprawie. Można sobie szybko wyrobić zdanie, czy rzeczywiście niezbędne było zatrzymanie, które trwało w zasadzie 30 godzin w stosunku do jednej z aktywistek – podkreśliła.
Inaczej sprawę zatrzymania aktywistek ocenia radny Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia. W programie "Tak jest" w TVN24 stwierdził, że "jeśli ktoś w sposób jawny łamie prawo i ma na celu obrażenie części społeczeństwa", powinien liczyć się z tym, że ktoś będzie chciał wyegzekwować prawo jak w artykule 196 Kodeksu karnego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24