Warszawska policja poinformowała, że trzem osobom przedstawiono zarzuty w związku z wywieszeniem tęczowych flag na warszawskich pomnikach. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji przekazał, że zostały one zwolnione po zakończeniu czynności.
Komenda Stołeczna Policji informowała na Twitterze o zatrzymaniach trzech osób. Zapowiedziała, że planowane są dalsze czynności. Chodzi o wywieszanie tęczowych flag na warszawskich pomnikach, do którego doszło w ubiegłym tygodniu.
Do dwóch lat więzienia
- Do sprawy zatrzymano w sumie trzy osoby: dwie kobiety i jednego mężczyznę. Wszystkie usłyszały zarzut znieważenia pomnika. Dodatkowo jednej z nich postawiono także zarzut obrazy uczuć religijnych. Wszystkie osoby zostały zwolnione po zakończeniu czynności - poinformował w rozmowie z tvnwarszawa.pl Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Wcześniej rzecznik mówił na antenie TVN24 o czynnościach procesowych realizowanych w tej sprawie. - Jeżeli chodzi o środki, które my stosujemy, są oparte o Kodeks postępowania karnego. Pamiętajmy, że nie mamy do czynienia ze sprawą, że ktoś miał posługiwać się flagą, tylko że poprzez dane zachowanie znieważył w ten sposób pomniki i obraził uczucia religijne i to jest podstawą do dalszych czynności realizowanych przez policjantów - powiedział Marczak.
Podkreślił, że mowa o przestępstwach określonych w Kodeksie karnym. - Zatem w przypadku obrazy uczuć religijnych to kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o znieważenie, mówimy o możliwości kary grzywny - wskazał.
O przebieg postępowania zapytaliśmy też adwokat, która broni dwóch z trojga zatrzymanych aktywistów.
- Od rana trwają czynności, przesłuchania zatrzymanych osób. Ja bronię dwie panie. Dla trzeciej osoby, którą broni inny adwokat to już druga doba aresztu policyjnego - przekazała nam w środę Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska. - Dzisiaj zostały przedstawione zarzuty. Teraz czynności będą podejmowane przez prokuratora i zobaczymy, czym to zaowocuje - dodała.
Zaznaczyła, że nie może przedstawić treści zarzutów, które są objęte tajemnicą śledztwa. Wcześniej zapowiedziała również, że złoży zażalenie na działania policji.
Lewica: tęcza nie obraża
W środę przy komisariacie, gdzie przebywają zatrzymane osoby, Lewica zwołała konferencję prasową. Politycy tej partii domagają się wyjaśnień na temat działania policji.
- Nie ma naszej zgody na takie traktowanie aktywistów i aktywistek. Lewica zawsze będzie stawać po stronie tych, którzy są słabsi. Po stronie tych, którzy są przez policję zamykani bez powodu. Dlatego że nie ma żadnego powodu, żeby zatrzymywać osoby, które są podejrzane o przestępstwo, które w hierarchii Kodeksu karnego nie jest najpoważniejszym przestępstwem, bo jeżeli chodzi o naruszenie uczuć religijnych, to jest to górna granica zagrożenia dwa lata pozbawienia wolności, więc jest to tylko występek, a nie żadna zbrodnia - powiedziała w czasie konferencji posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. - Można spokojnie było wysłać tym podejrzanym wezwanie do stawiennictwa na komendzie celem złożenia wyjaśnień. Natomiast policja postanowiła razem z prokuraturą zrobić taką akcję, która ma na celu wywołać reakcję mrożącą, który ma przestraszyć innych - dodała.
Karolina Gierdal z Kampanii Przeciw Homofobii oceniła, że zatrzymanie to "nadmierne środki zastosowane w celu zastraszenia aktywistów i aktywistek". - Sięgnięto po osoby, które działają oddolnie, w strukturze niesformalizowanej, jako kolektyw, czyli te, które są najbardziej narażone na atak, i zatrzymano je, jakby popełniły jakąś wielką zbrodnię – powiedziała.
"To absolutny skandal"
Zwróciła też uwagę, że zatrzymanie stosuje się wobec tych, co do których zachodzi obawa, że nie stawią się na przesłuchanie lub zniszczą dowody. - Taka sytuacja absolutnie nie miała tutaj miejsca. Chodzi tylko i wyłącznie o to, abyśmy się bały i bali chodzić z tęczową flagą, pokazywać ten symbol w przestrzeni publicznej. Dlatego reagujemy, stoimy po stronie zatrzymanych – mówiła adwokatka z KPH. - To, co możemy teraz wszyscy robić, to podawać te informacje i po prostu się nie bać - dodała.
O potrzebie informowania mówiła też Marta Puczyńska z Kolektywu Antyrepresyjnego SZPIL(A). - Informujemy media na całym świecie o tej sytuacji, to absolutny skandal, żeby osoby, które są marginalizowane i próbują zaznaczyć swoja obecność w przestrzeni publicznej, były w ten sposób penalizowane - powiedziała. - Zatrzymane są już trzy osoby, wczoraj w nocy policja z Rzeszowa i Warszawy pojechała po jedną z nich w Bieszczady, przywiozła ją na komendę. Wiemy, że dwie dziewczyny są po przesłuchaniach – dodała.
O pierwszych zatrzymaniach policja poinformowała we wtorek. Jak tłumaczył rzecznik KSP, czynności są prowadzone w oparciu o Kodeks postępowania karnego. Dodał, że działania policjantów są prowadzone na zlecenie prokuratury i to policja odpowiada za taktykę: sposób zatrzymania i dalsze czynności.
Tęczowe flagi i chustki
W nocy z wtorku na środę (28 na 29 lipca) na pomniki nałożono między innymi tęczowe flagi. Z manifestu opublikowanego w internecie wynika, że akcja aktywistów miała na celu walkę z homofobią.
"To jest szturm. To tęcza. To atak! Postanowiłyśmy działać. Tak długo, jak będą się bać trzymać Cię za rękę. Tak długo, aż nie zniknie z naszych ulic ostatnia homofobiczna furgonetka. To nasza manifestacja odmienności – ta tęcza. Tak długo, jak flaga będzie kogoś gorszyć i będzie niestosowna, tak długo uroczyście przyrzekamy prowokować" - brzmiał wpis opublikowany w mediach społecznościowych.
Z wpisu dowiadujemy się, że oprócz tęczowej flagi i manifestu uczestnicy akcji umieszczali na pomnikach również fioletowe chustki z symbolem ruchu anarchistycznego.
Jeszcze w środę wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z tymi zdarzeniami. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w czwartek postępowanie w sprawie obrazy uczuć religijnych i znieważenia pomników poprzez nałożenie na nie tęczowych flag i masek.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Robert Kuszyński / Oko. Press