Jestem co najmniej zniesmaczony, bo wszyscy widzieliśmy, że premier Viktor Orban przyjechał na szczyt Rady Europejskiej szantażować całą Unię Europejską - powiedział w "Faktach po Faktach" minister do spraw Unii Europejskiej Adam Szłapka, komentując spotkanie Mateusza Morawieckiego z premierem Węgier w Brukseli. Dodał, że "wie, co przekonało" Orbana do zmiany zdania w sprawie wsparcia dla Ukrainy. - Orbana przekonało bardzo jasne i jednoznaczne stanowisko wszystkich pozostałych liderów - powiedział.
Minister do spraw Unii Europejskiej Adam Szłapka, lider Nowoczesnej i członek Koalicji Obywatelskiej, w "Faktach po Faktach" w TVN24 mówił o czwartkowym nadzwyczajnym szczycie Unii Europejskiej, podczas którego wszystkie państwa - w tym zgłaszające wcześniej sprzeciw Węgry - zgodziły się na nowy pakiet pomocy dla Ukrainy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Orban zgodził się na wsparcie dla Ukrainy, ale grozi Unii. "Szkody nie będą przyjemne" >>
W tym czasie do Brukseli pojechał też poseł PiS Mateusz Morawiecki. Spotkał się tam m.in. z premierem Węgier, który udostępnił ich wspólne zdjęcie.
Jak mówił Szłapka w TVN24, "premiera Morawieckiego na szczycie nie było, był gdzieś tam w Brukseli". Odnosząc się do spotkania byłego premiera z węgierskim szefem rządu, powiedział: - Jestem co najmniej zniesmaczony, bo wszyscy widzieliśmy, że premier Orban absolutnie przyjechał na szczyt Rady Europejskiej szantażować całą Unię Europejską i wszystkich członków.
- Wiemy doskonale, że chodziło o nasze bezpieczeństwo, o to, czy Ukraina przetrwa wojnę z Rosją, czy nie przetrwa wojny z Rosją i czy zagrożenie frontu zbliży się do polskich granic, czy nie - dodał.
Na uwagę, że poseł PiS Marcin Przydacz sugerował wcześniej w "Faktach po Faktach", że może to właśnie premier Morawiecki przekonał Orbana do zmiany stanowiska, Szłapka odparł: - Ja byłem na Radzie Europejskiej w przeciwieństwie do pana posła Przydacza i w przeciwieństwie do pana premiera Morawieckiego. I ja wiem, co przekonało pana premiera Orbana. Pana premiera Orbana przekonało bardzo jasne i jednoznaczne stanowisko wszystkich pozostałych liderów 26 państw europejskich - oświadczył.
Jego zdaniem "premier Orban zobaczył mur, w którym nie ma żadnej szczeliny". - I zorientował się już bezpośrednio na tym szczycie, że zostanie sam z Węgrami, a pieniądze dla Ukrainy (...) i tak się znajdą. I on się tego po prostu wystraszył - dodał minister, podkreślając, że "rola pana premiera Tuska była bardzo ważna".
Stracimy jakieś środki z KPO? "Wszystko wskazuje na to, że pieniądze uda się uratować"
Minister do spraw Unii Europejskiej mówił także o Krajowym Planie Odbudowy i Zwiększania Odporności (nazywanym w skrócie KPO), który to dokument stanowi podstawę ubiegania się o wsparcie z europejskiego Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Był pytany m.in., kiedy możemy zobaczyć pieniądze z KPO.
Jak podkreślał, "pierwsze pieniądze z KPO już do Polski wpłynęły". Wyjaśniał, że chodzi o zaliczki "na transformację energetyczną".
To kwota 5 miliardów euro w ramach zaliczki dla Polski z programu RePowerEu. Rada Unii Europejskiej w grudniu podjęła decyzję umożliwiającą przelew tych środków. Wydana zgoda na wnioskowaną już w sierpniu 2023 r. modyfikację KPO i wypłata zaliczki nie oznacza jednak, że polskie środki z Funduszu Odbudowy zostały odblokowane. By sięgnąć po całą pulę, cały czas konieczne jest wypełnienie tak zwanych superkamieni milowych dotyczących polskiego sądownictwa i pozostałych wymogów.
- Natomiast jeśli chodzi o faktyczne KPO, to my wniosek złożyliśmy 15 grudnia. Bardzo ważne było to, żeby złożyć ten wniosek jeszcze w poprzednim roku, bo każde z państw ma tylko dwie możliwości składania wniosku w danym roku - mówił Szłapka.
Wskazywał, że "Komisja Europejska ma około 2,5 miesiąca na to, żeby ten wniosek ocenić, czyli dokładnie tak, jak powiedziała pani minister (Katarzyna) Pełczyńska-Nałęcz, na początku kwietnia te pieniądze do Polski powinny wpłynąć".
Szłapka przekonywał, że rząd "robi wszystko", by żadne pieniądze nie przepadły. - Dlatego tak ważne było złożenie tego pierwszego wniosku jeszcze w poprzednim roku. W tym roku będziemy składać dwa kolejne wnioski i w 2025 dwa kolejne wnioski - mówił.
- Wszystko wskazuje na to, że te pieniądze uda się uratować. Natomiast faktycznie jest to potwornie dużo pracy, bo to zostało bardzo zabałaganione. Łącznie to jest 59 miliardów euro, zarówno w dotacjach, jak i w pożyczkach. Tak że to są olbrzymie pieniądze, przede wszystkim na nasze bezpieczeństwo energetyczne - zaznaczył.
Źródło: TVN24