Bodnar o liczbie protestów wyborczych. "Podejrzewam, że się zwiększy"

Adam Bodnar
Adam Bodnar o liczbie protestów wyborczych, które wpłynęły do Sądu Najwyższego
Adam Bodnar przekazał, że do Sądu Najwyższego wpłynęło 190 protestów po wyborach prezydenckich. Mówił, że rolą prokuratury jest opiniowanie każdego z nich. Dodał, że w związku z tym rozważa powołanie osobnego zespołu śledczych.
Kluczowe fakty:
  • Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar przekazał, że prokuratura odnosi się do protestów, które spływają z Sądu Najwyższego.
  • "Duża część z nich była niezasadna, natomiast niektóre były na tyle poważne, że skutkowały wnioskiem prokuratury o to, aby dokonać przeliczenia głosów" - podał Bodnar.
  • Minister rozważa powołanie osobnego zespołu śledczych albo prowadzenie tych spraw przez jednostki prokuratury "z odpowiednim poziomem determinacji".

O tym, ile protestów wpłynęło, Bodnar poinformował na konferencji prasowej. - Podejrzewam, że ta liczba się zwiększy - powiedział. Przypomniał, że termin na ich składanie mija 16 czerwca. 

- Rola prokuratury w tych sprawach polega na tym, że prokuratura opiniuje wszystkie protesty wyborcze. Czyli działa to w ten sposób, że protesty trafiają do Sądu Najwyższego, są następnie wysyłane do prokuratury i de facto nad tymi sprawami pracuje cały zespół prokuratorów. Prokuratura na bieżąco się do nich ustosunkowuje - tłumaczył. 

- Według mojej wiedzy już wpłynęło z Sądu Najwyższego 61 protestów. Do większości z nich prokuratura się odniosła. Duża część z nich była niezasadna, natomiast niektóre były na tyle poważne, że skutkowały wnioskiem prokuratury o to, aby dokonać przeliczenia głosów - poinformował.

W czwartek Sąd Najwyższy zarządził ponowne przeliczenie kart z 13 obwodowych komisji wyborczych. 

Bodnar: rozważamy powołanie osobnego zespołu śledczych

Minister sprawiedliwości mówił, że w sprawie wyborów prezydenckich "mogą się pojawiać różne inne nieprawidłowości".

- Na bieżąco te sprawy są weryfikowane. Nie muszę nikogo przekonywać, że prokuratura traktuje to poważnie - zapewnił.

Dodał, że rozważa powołanie osobnego zespołu śledczych, ale nie wyklucza, że sprawy będą prowadzone dalej przez konkretne jednostki prokuratury, ale - jak dodał - "z odpowiednim poziomem determinacji i zaangażowania". 

Nieuznawana izba Sądu Najwyższego

Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 roku, za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 roku na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 roku. Z tego powodu status tej izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu między innymi orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 rokiem kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych.

Na początku czerwca pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska oświadczyła, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: