Mam dość słuchania tego, jak to prezydent nam wszystko zawetuje. A niech wetuje. Niech pokaże, po której stronie stoi. Myślę, że to dobrze wiedzieć - powiedziała w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu (Razem). - Dzisiaj z Senatu wyszła ustawa o pigułce "dzień po". Trafi na biurko prezydenta. I bardzo dobrze. Niech prezydent podejmie dobrą decyzję. Ale wysyłajmy mu ustawy - apelowała.
We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Przeciwko tej decyzji zaprotestowały w środę posłanki Lewicy.
Biejat: jesteśmy na tę debatę gotowi
Magdalena Biejat w "Faktach po Faktach" stwierdziła, że marszałek Hołownia "wymyśla kolejne wymówki" i "znajduje sobie sojuszników w postaci Konfederacji, żeby powstrzymywać dyskusję na temat aborcji".
- W czasie głosowania na prezydium Sejmu była dyskusja na temat tego, czy na tym posiedzeniu zacząć dyskusję na temat projektów aborcyjnych. Lewica i Koalicja Obywatelska oczywiście były za tym, żeby tę dyskusję zacząć. Niestety Trzecia Droga wspólnie z Konfederacją zablokowały tę decyzję - powiedziała wicemarszałkini Senatu.
Przypomniała, że Szymon Hołownia i przedstawiciele Polski 2050 pojawiali się na protestach kobiet. W jej ocenie "wydaje się dość racjonalne ze strony kobiet, oczekiwać, że w związku z tym będzie zrozumienie dla tej sprawy".
Jak mówiła, kobiety zawsze słyszą, że "to nie jest czas, by zajmować się ich sprawami". - Przecież my nie oczekujemy, że te wszystkie ustawy zostaną przeprowadzone na jednym posiedzeniu Sejmu. Ba, nie chcemy tego. Chcemy, żeby rozpocząć tę dyskusję, żeby skierować te wszystkie ustawy do komisji. Mamy ustawę Koalicji, mamy dwie ustawy Lewicy, mamy ustawę Trzeciej Drogi. Skierujmy je wszystkie do komisji, zorganizujmy wysłuchanie publiczne - apelowała Biejat. Dodała, że wysłuchanie środowisk kobiecych "wiele by dało wielu posłom i senatorom, którzy dzisiaj nie do końca rozumieją powagę sytuacji". Jak stwierdziła, część z nich kieruje się "uprzedzeniami i informacjami, które mają z lat dziewięćdziesiątych".
- Nie znają rzeczywistości dzisiaj. Nie wiedzą, na czym polega nowoczesne przeprowadzanie aborcji. Myślę, że to dobrze by nam wszystkim zrobiło, gdyby tę debatę odbyć. Ja tej debaty chcę. Jesteśmy na tę debatę gotowi. Tego chcą kobiety i mężczyźni - oświadczyła.
Dodała, że nie chce, aby ta dyskusja odbywała się dłużej "w gabinetach, za zamkniętymi drzwiami, na prezydiach Sejmu czy na spotkaniach liderów". - Niech ona się wreszcie zacznie tam, gdzie powinna się dziać - w parlamencie, z otwartą przyłbicą, przed kamerami, ale również z udziałem środowisk obywatelskich - podkreśliła. - Wiem, że te wszystkie osoby chcą przyjść, opowiedzieć o swoim doświadczeniu, o tym, co wiedzą. Chcą przyjść lekarze i lekarki. Pozwólmy im przyjść, pozwólmy im zabrać głos i wysłuchajmy ich i podejmijmy taką decyzję, która będzie najlepsza dla kobiet - apelowała.
"Mówimy o sprawach życia i śmierci"
- Jako polityczka, jako kobieta, najbardziej boję się tego, że zawsze znajdzie się jakiś pretekst, żeby tego tematu nie ruszać. A tu naprawdę chodzi o nasze życie i o nasze bezpieczeństwo, o nasze zdrowie, o nasze poczucie, że możemy zaufać naszym lekarzom, że oni nie będą się bali, że nie będą się bali nam pomagać nasi najbliżsi - mówiła Biejat.
Zwróciła uwagę, że "dzisiaj zarzuty prokuratorskie mają ojcowie nastolatek, którzy pomogli im znaleźć tabletki antykoncepcyjne, partnerzy, przyjaciółki, aktywistki". - Mówimy naprawdę o sprawach życia i śmierci, o sprawach bezpieczeństwa, o tym, żeby czuć się w Polsce dobrze. I to jest to, czego się boję - stwierdziła.
Biejat: mam dość słuchania o tym, jak to prezydent nam wszystko zawetuje. A niech wetuje
Biejat powiedziała, że ma "dość słuchania o tym, jak to prezydent nam wszystko zawetuje". - A niech wetuje, niech pokaże, po której stronie stoi. Niech pokaże, to też dobrze wiedzieć, niech jasno pokaże - zaznaczyła.
Przypomniała, że w środę z Senatu wyszła ustawa o pigułce "dzień po". - Trafi na biurko prezydenta i bardzo dobrze. Niech prezydent podejmie decyzję, ale wysyłajmy mu ustawy, pokażmy, po której stronie stoi - przekonywała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24