Rodzice rannego w wypadku 5-latka, który przez kika godzin czekał na transport ze szpitala w Gostyniu do placówki w Poznaniu, powinni zgłosić tę sprawę do sądu rodzinnego - radziła w programie "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 rzecznik praw pacjenta, Krystyna Barbara Kozłowska. Według niej, dziecko powinno od razu po wypadku trafić do szpitala w Poznaniu.
Rzecznik, pytana, kogo powinni pozwać rodzice dziecka, odpowiedziała, że winowajcę wskaże postępowanie wyjaśniające, które musi zostać przeprowadzone. Sprawą tą już zajmuje się prokuratura i policja.
- Bardzo dobrze, że prokuratura zabezpieczyła dokumentację medyczną – zaznaczyła. Kozłowska podkreśliła, że obecnie trzeba zająć się stanem zdrowia dziecka, a dopiero później, "mając już dowody w ręku, pójść na drogę sądową".
Zaoferowała też swoją pomoc dla rodziców chłopca. Jak powiedziała, może pomóc im w zakresie informacji i przygotowania się do procesu, może też być pełnomocnikiem w sprawie sądowej.
"Dziecko powinno od razu trafić do Poznania"
Rzecznik stwierdziła, że trudno jest ocenić, kto jest winny sytuacji w Gostyniu, kto podjął złą decyzję. - Karetka pogotowia, przyjeżdżając na miejsce, przede wszystkim ocenia stan pacjenta i powinna podjąć decyzję o wezawniu LPR, jeśli stan pacjenta był niepokojący lub skierować do najbliższego szpitala, który jest w stanie przyjąć pacjenta - stwierdziła Kozłowska.
Według niej, dziecko powinno od razu trafić do szpitala w Poznaniu. - Trzeba wyjaśnić, kto podjął nieodpowiednią decyzję – powiedziała Kozłowska.
- Szpital w Gostyniu był nieprzygotowany do tego typu operacji, chociaż ma oddział chirurgii dziecięcej. Jest mnóstwo wątpliwości, mnie to szokuje - mówiła Rzecznik. Podkreśliła, że to nie jest mały szpital, a nie było tam nawet anestezjologa, który mógłby wykonać narkozę.
Zabrakło karetki, odmówiło LPR
Ranny w wypadku 5-latek na przewiezienie do poznańskiego szpitala czekał ponad cztery godziny. Lekarze ze szpitala w Gostyniu - ze względu na niewystarczające wyposażenie i obsadę ich oddziału - postanowili przesłać chłopca do lepiej wyposażonej placówki. Okazało się jednak, że w szpitalu nie ma karetki z odpowiednim sprzętem.
Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odmówiło transportu chłopca, argumentując, że szpital w Gostyniu nie ma odpowiednio udokumentowanego miejsca do lądowania śmigłowca. Według LPR, lądowanie i start w takim miejscu wiązałyby się ze złamaniem procedur i lotniczych przepisów.
Ostatecznie dziecko zostało przewiezione do szpitala w Poznaniu specjalistyczną karetką. Przeszło operację, jego stan jest ciężki. 5-latek stracił jedną nerkę.
Autor: mon//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24