Wtedy wszyscy byliśmy sobą. Nikt nie kłamał, nikt nie wymyślał. Umieliśmy się zrozumieć - tak wspominała sierpień 1980 roku posłanka Koalicji Obywatelskiej Henryka Krzywonos, opozycjonistka z czasów PRL, jedna z sygnatariuszek Porozumień Sierpniowych. - Kiedy pojechałam do Sali BHP, wiedziałam, że zaczyna się coś dziać. Sama nie wiedziałam, czy podołam. Ale kiedy weszłam na salę i stanęłam obok Andrzeja Gwiazdy, on mi powiedział: "Ty już zrobiłaś dużo" - tak w rozmowie z Piotrem Jaconiem mówiła o pierwszych dniach strajku w Stoczni Gdańskiej.
40 lat temu, w 1980 roku, podpisane zostały Porozumienia Sierpniowe, które stanowiły wyłom w systemie politycznym bloku komunistycznego. Doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku.
"1980 rok upewnił nas w tym, że jak chcemy, to możemy"
- 1980 rok upewnił nas w tym, że jak chcemy, to możemy - mówiła w rozmowie z Piotrem Jaconiem z TVN24 Henryka Krzywonos, działaczka opozycji z czasów PRL i jedna z sygnatariuszek Porozumień Sierpniowych. Przypomniała, że w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej strajkowali ludzie "z różnych światów" - stoczniowcy, robotnicy, ale też poeci, profesorowie.
- Wtedy wszyscy byliśmy sobą. Nikt nie kłamał, nikt nie wymyślał. Umieliśmy się zrozumieć. Jeśli ja czegoś nie rozumiałam, szłam do Lecha Bądkowskiego albo do (Bronisława) Geremka i zasięgałam informacji - powiedziała Krzywonos, dziś posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Krzywonos: kiedy powiedziałam, że tramwaj dalej nie pojedzie, zamiast obelg usłyszałam oklaski
W 1980 roku była motorniczą w Gdańsku. W TVN24 wspominała dzień - 15 sierpnia - kiedy zatrzymała swój tramwaj i dołączyła do strajku. - Na każdym przystanku zastanawiałam się, czy stanąć, czy nie. Ludzie jechali do pracy, pielęgniarki jechały do akademii medycznej. Za każdym razem, gdy coś nie grało, to słyszeliśmy różne pretensje. Wtedy myślałam, że będzie tak samo. Ale kiedy powiedziałam te słynne dzisiaj słowa: "Ten tramwaj dalej nie pojedzie", usłyszałam zamiast obelg czy krzyków, że ludzie klaszczą - opowiadała Krzywonos.
Kiedy dotarła do stoczni - dodała - "okazało się, że stocznia zakończyła już swój strajk". - Byłam przerażona. Zatrzymałam swój tramwaj, ludzie zjechali na bazę. Bałam się, że moi koledzy mnie uduszą, jak tam wrócę i powiem, że wszystko się zakończyło. Bo z tego będą przecież jakieś konsekwencje - wyjaśniała.
- Pamiętam, gdy Bogdan Borusewicz stał z Lechem Wałęsą obok mnie i decydowali, co dalej. Wałęsa się spytał Borusewicza: "Co robimy? Strajkujemy?". Wtedy została podjęta decyzja, że strajkujemy dalej i będzie to strajk solidarnościowy. To od Wałęsy wyszło słowo "solidarność" - zaznaczyła.
Jednak kiedy pojechała do Sali BHP - wspominała - "wiedziała, że zaczyna się coś dziać". - Sama nie wiedziałam, czy podołam. Ale kiedy weszłam na salę i stanęłam obok Andrzeja Gwiazdy, on mi powiedział: "Ty już zrobiłaś dużo" - mówiła Krzywonos.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24