W tamtym roku miałam najdłuższe wakacje mojego życia. Już od wiosny było czuć powiew rozluźnienia, wolności - w taki sposób podpisanie Porozumień Sierpniowych wspominała w "Faktach po Faktach" w TVN24 córka opozycjonistów Zofii i Zbigniewa Romaszewskich, a obecnie dyrektor telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. -To, co pamiętam, to dumę, przede wszystkim z tego, że mój ojciec jest w Gdańsku, że jest doradcą strajkujących, że jest w tym ważnym miejscu, w którym dzieje się historia - mówiła córka innego opozycjonisty Andrzeja Wielowieyskiego, Dominika, obecnie dziennikarka "Gazety Wyborczej".
40 lat temu, 31 sierpnia 1980 roku, w Gdańsku zostały podpisane porozumienia między komisją rządową a komitetem strajkowym. Porozumienia Sierpniowe i powstanie Solidarności stały się początkiem przemian 1989 roku.
Swoimi wspomnieniami z tamtych wydarzeń dzieliły się w "Faktach po Faktach" w TVN24 córki opozycjonistów i przedstawicieli Solidarności - szefowa Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy i dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska. Ta pierwsza to córka Zofii i Zbigniewa Romaszewskich, małżeństwa opozycjonistów z okresu PRL. Druga to córka Andrzeja Wielowieyskiego, który był wieloletnim członkiem warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, a w Sierpniu 1980 roku był doradcą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej i jednym z negocjatorów osiągniętego wówczas porozumienia.
"Miałam najdłuższe wakacje mojego życia"
- Dla mnie to było szalenie interesujące i szalenie ciekawe. To był rok mojej matury. Byłam po maturze, a ponieważ byłam olimpijką, a więc nie musiałam zdawać egzaminów na studia, które wówczas były, to miałam najdłuższe wakacje mojego życia - mówiła Romaszewska-Guzy. - Przecież nikt nie wiedział, że sierpień jest tym Sierpniem, był po prostu kolejnym miesiącem lata, w którym nagle okazało się, że coś się dzieje - dodała.
- Byłam tym niesłychanie podekscytowana. Bo wyglądało na to, że coś się ruszyło. Zresztą już od pewnego czasu wyglądało na to, że coś się ruszyło, bo już od wiosny było czuć jakiś powiew rozluźnienia, wolności. Ale oczywiście nikt sobie nie wyobrażał, że tak to będzie (wyglądało - red.) - wspominała.
- Mam poczucie wdzięczności, że historia umieściła mnie w takim miejscu, że mogłam być tu, a nie gdzie indziej. To było bardzo szczęśliwe zjawisko, chociaż może chwilami było też i niebezpieczne - przyznała.
Jednocześnie mówiła, że "są takie ruchy społeczne, w których z ludzi wychodzi to, co najlepsze". Jak dodała, Solidarność była jednym z nich.
"Powracała też nadzieja, że jednak krok po kroku uda się zbudować nową Polskę"
Swoimi wspomnieniami dzieliła się także Dominika Wielowieyska. - Oczywiście to nie było od razu tak, że mieliśmy świadomość, że dzieje się coś wielkiego, ale było jasne, że to są wydarzenia niezwykłe - mówiła.
- To, co pamiętam, to dumę, przede wszystkim z tego, że mój ojciec jest w Gdańsku, że jest doradcą strajkujących, że jest w tym ważnym miejscu, gdzie dzieje się historia. Może jeszcze nie była ta świadomość, że dzieje się wielka historia, ale wiedzieliśmy, że dzieje się coś niezwykłego - wskazywała.
- Na pewno byłam bardzo dumna z tego, jak i z późniejszej pracy mojego ojca, jeżeli chodzi o doradzanie Lechowi Wałęsie czy pracy w Solidarności. Oczywiście stan wojenny był ciężkim doświadczeniem, ale nie mogę powiedzieć, że bardzo się baliśmy. Czasami panowało coś w rodzaju takiej beznadziei strachu, ale czasami powracała też nadzieja, że jednak krok po kroku uda się zbudować nową Polskę - mówiła Wielowieyska.
"Pytanie jest takie, czy Alaksandr Łukaszenka wreszcie się ugnie"
Romaszewska-Guzy i Wielowieyska odniosły się także do wydarzeń na Białorusi, gdzie w dalszym ciągu trwają protesty przeciwko wyborczym fałszerstwom. - Pytanie jest takie, czy Alaksandr Łukaszenka wreszcie się ugnie, natomiast wydaje się, że on nie do końca adekwatnie widzi swoją sytuację i ugiąć się nie zamierza - mówiła dyrektor telewizji Biełsat.
- Społeczeństwo w ogromnej swojej masie odrzuca dyktatora, a on pomimo to ma jednak wystarczające wsparcie w strukturach siłowych i jakiejś części aparatu (państwowego - red.), że się trzyma - dodała Romaszewska-Guzy.
Dominika Wielowieyska odniosła się do odbywających się każdego dnia manifestacji sprzeciwu wobec urzędującego od 26 lat prezydenta. - Wydaje mi się, że te manifestacje są bardzo pokojowe, nie ma tam żadnej agresji, jest wola wprowadzenia systemu demokratycznego - mówiła.
Jej zdaniem, "nawet jeśli Łukaszenka się utrzyma, to jednak siła tej opozycji jest tak duża, że ten opór nie zgaśnie, on będzie trwał, opozycja będzie budowała swoje struktury po to, żeby zrealizować swoje ideały".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24