Nowe Pearl Harbor. W całej Rosji zapłonęły bombowce strategiczne

engels
Samoloty w płomieniach w obwodach murmańskim oraz irkuckim
Źródło: Reuters
Ukraina właśnie zmieniła zasady wojny. Jej uderzenie dronami osłabiło rosyjską flotę bombowców i ujawniło wrażliwość baz powietrznych na całym świecie - pisze dziennik "Washington Post". W przeprowadzonej w niedzielę operacji specjalnej "Pajęczyna" Ukraińcy zniszczyć lub uszkodzić mieli nawet kilkadziesiąt rosyjskich samolotów wojskowych.
Kluczowe fakty:
  • Według Ukraińców uszkodzonych lub zniszczonych zostało 41 samolotów wojskowych na terenie Rosji.
  • "WaPo" porównał ten atak do uderzenia na Pearl Harbor w 1941 roku i ocenił, że swoją operacją Ukraińcy "zmienili zasady wojny".
  • Niepotwierdzone nagrania z operacji "Pajęczyna" i płonących w jej efekcie rosyjskich bombowców trafiły już do sieci.

Waszyngtoński dziennik w swoim niedzielnym artykule porównuje ukraińskie uderzenie na położone w głębi Rosji bazy powietrzne na zaskakujący japoński atak z 1941 roku na amerykańską bazę w Pearl Harbor. Jak przypomina, wówczas ta amerykańska baza również wydawała się całkowicie bezpieczna, jednak Japończykom udało się niezauważenie przepłynąć pół Pacyfiku i przeprowadzić bezprecedensowe uderzenie, w którym zatopiono 19 okrętów i zniszczono lub uszkodzono około 350 samolotów. "Atak na Pearl Harbor zwiastował, że lotniskowce stały się dominującą siłą w wojnie morskiej" - pisze "Washington Post".

Atak na bazy rosyjskiego lotnictwa

"W niedzielę Ukraińcy ponownie zmienili zasady wojny" - kontynuuje dziennik oceniając, że "rosyjskie dowództwo musiało być równie zaskoczone, jak Amerykanie w 1941 roku" jednoczesnymi atakami na pięć baz lotnictwa położonych z dala od frontu. "Dwie z nich znajdowały się tysiące kilometrów dalej, na dalekiej północy Rosji i Syberii" - podkreśliła gazeta.

Ten zaskakujący atak do Pearl Harbor porównują także rosyjscy blogerzy. Jednak o ile japoński atak na bazę USA oznaczał rozpoczęcie nowej, niewypowiedzianej wojny, o tyle ukraiński atak na terenie Rosji "był po prostu kolejną próbą obrony w trwającej, nieuzasadnionej wojnie", zauważa "WaPo".

"Porównanie (do ataku na Pearl Harbor) może mieć jednak sens w tym znaczeniu, że oba te uderzenia sygnalizowały przestarzałość jeszcze niedawno dominującego rodzaju uzbrojenia: pancerników w 1941 roku, lotnictwa załogowego dzisiaj", dodaje gazeta. "Roje ukraińskich dronów, które prawdopodobnie kosztowały kilkadziesiąt tysięcy dolarów łącznie, spowodowały warte 2 miliardy dolarów zniszczenia w najbardziej zaawansowanych rosyjskich samolotach", podkreślono.

"Wyścig dronów"

Dlaczego operacja specjalna "Pajęczyna" może mieć tak ogromne znaczenie? "Jeśli Ukraińcy potrafili przemycić drony tak blisko głównych baz lotniczych w państwie policyjnym jakim jest Rosja, co powstrzyma Chińczyków przed zrobieniem tego samego z bazami lotniczymi USA? Albo Pakistańczyków z indyjskimi bazami? Albo Koreańczyków z Północy z południowokoreańskimi bazami?" - pisze "WaPo". W ocenie dziennika, pieniądze przeznaczane na konwencjonalne, załogowe systemy uzbrojenia "coraz częściej wydają się być tak samo zmarnowane" jak wydatki na kawalerię przed wybuchem II wojny światowej.

Jak zauważa przy tym "Washington Post", choć Rosjanie także szybko rozwijają swoje siły dronowe, to w "wyścigu dronów" Rosja "wciąż pozostaje krok lub dwa za Ukraińcami". "Zamiast po prostu usiłować zestrzelić rosyjskie pociski w locie, Ukraińcy wymyślili, jak unieruchomić samoloty zdolne do odpalania tych pocisków, gdy wciąż stoją na pasie startowym" - czytamy.

"WaPo" ocenił, że udane, ukraińskie ataki mogą mieć znaczenie dla negocjacji Kijowa z Moskwą w sprawie zawieszenia broni. Zdaniem dziennika, atak dronów "jest dokładnie tym rodzajem taktyki wywierania presji, która jest potrzebna, aby przekonać Putina do podjęcia poważnych negocjacji, zwłaszcza że obie strony mają ponownie spotkać się w Turcji" - podkreślono. Druga runda negocjacji Rosjan z Ukraińcami, w których mediatorem jest Turcja, rozpoczęła się w poniedziałek w Stambule.

Operacja specjalna "Pajęczyna"
Operacja specjalna "Pajęczyna"
Źródło: Reuters

Operacja "Pajęczyna"

O zakrojonej na szeroką skalę operacji "Pajęczyna", w wyniku której uszkodzonych zostało 41 samolotów, poinformowała w niedzielę agencja Interfax-Ukraina, powołując się na swoje źródła. Przebieg operacji był osobiście nadzorowany przez prezydenta Ukrainy, naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Wołodymyra Zełenskiego. Za realizację planu odpowiadał natomiast szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Maluk wraz z zespołem SBU.

"Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła bezprecedensową i unikalną operację specjalną, polegającą na jednoczesnym uderzeniu na cztery lotniska wojskowe na tyłach rosyjskiej (armii). (...) W wyniku ataków dronów uszkodzonych zostało 41 samolotów, w tym A-50, Tu-95, Tu-22 M3 i Tu-160" - poinformowano w poniedziałkowym komunikacie SBU. "Co najmniej 13 rosyjskich samolotów zostało zniszczonych, a kolejne (maszyny), łącznie ponad 40 - uszkodzone na bagnach. Dalsze informacje zostaną przekazane przez SBU" - napisał z kolei w poniedziałek szef ukraińskiego rządowego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD), Andrij Kowałenko.

Jak podkreślono, szef SBU Wasyl Maluk kierował zespołem roboczym, który przygotowywał operację specjalną "Pajęczyna" przez ponad półtora roku. "Trafiono łącznie w 34 proc. nosicieli strategicznych pocisków manewrujących na głównych lotniskach w Federacji Rosyjskiej. Był to nie tylko druzgocący cios dla samolotów wroga, ale także poważny policzek dla potęgi i terrorystycznej natury Federacji Rosyjskiej" - zaznaczył Maluk. W ocenie SBU szacowana wartość zniszczonych rosyjskich samolotów strategicznych to ponad 7 mld dolarów.

Drony uderzyły na bombowce

Trwa weryfikacja ukraińskich doniesień na temat skuteczności ataku. Ministerstwo obrony Rosji potwierdziło w niedzielę, że kilka rosyjskich samolotów wojskowych stanęło w ogniu w wyniku ataku ukraińskich dronów, nie podano jednak szczegółów. "W obwodzie murmańskim i irkuckim kilka maszyn zajęło się ogniem w następstwie nalotu dronów wystrzelonych z terenu położonego w bardzo bliskiej odległości od lotnisk" - napisało ministerstwo obrony w komunikacie na Telegramie.

Ukraina nie poinformowała USA o planach zaatakowania lotnisk w Rosji, na których trafione przez ukraińskie drony spłonęły bombowce strategiczne - przekazała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na ukraińskiego urzędnika.

Z kolei eksperci w oparciu o publikowane zdjęcia i nagrania mówią o jak dotąd potwierdzonym trafieniu co najmniej kilkunastu samolotów w dwóch z pięciu zaatakowanych rosyjskich baz. Ekspert ds. wojskowości Jarosław Wolski na podstawie zdjęć satelitarnych wymienił jako potwierdzone sześć zniszczonych bombowców strategicznych Tu-95MS, jeden bombowiec strategiczny Tu-22M3, jeden samolot transportowy An-22, jeden uszkodzony bombowiec strategiczny Tu-95 oraz cztery zniszczone niezidentyfikowane maszyny. W późniejszych wpisach informował również o rzekomym zniszczeniu rosyjskiego "latającego radaru", czyli niezwykle cennego samolotu wczesnego ostrzegania A-50 Szmiel, którego Rosjanie posiadają zaledwie kilka sztuk.

W mediach społecznościowych krążą również niepotwierdzone nagrania, na których ma być widać konstrukcje, z których startowały ukraińskie drony. Widać na nich, jak ze stojących naczep ciężarowych startują przez dach niewielkie drony. Według strony ukraińskiej tak właśnie miał wyglądać atak na rosyjskie bazy lotnicze.

Czytaj także: