Przyznaje, że lubi rozmawiać o mężu, bo zawsze słyszy miłe słowa pod jego adresem. Po 10 latach od katastrofy smoleńskiej Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska wspomina w rozmowie z dziennikarką "Faktów" TVN Jerzego Szmajdzińskiego.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych, dowódców wojskowych i polityków. Jednym z nich był Jerzy Szmajdziński.
Dzień wcześniej obchodził 58. urodziny. Od kilku tygodni przygotowywał się do kampanii prezydenckiej jako kandydat SLD. Mąż Małgorzaty, ojciec Agnieszki i Andrzeja.
Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska przyznaje, że jeśli tylko jest w Warszawie, codziennie przychodzi na grób męża. Jak mówi, to dla niej "superważne". - Jeśli myśli się o kimś, tak jak choćby ja o swoi mężu, to 10 lat i on ciągle w moim sercu jest bardzo głęboko. To się nic nie zmieniło - mówi.
Lubi rozmawiać o mężu, bo "zawsze słyszę miłe słowa pod jego adresem". - Ja najbardziej sobie cenię inteligencję i poczucie humoru. Potem dopiero następne elementy. To właśnie w domu miałam. Bo Juruś takim był człowiekiem - wspomina.
"Funkcjonować i mieć radość z życia"
Po katastrofie smoleńskiej Sekuła-Szmajdzińska aktywnie zaangażowała się w politykę.
- Po śmierci Jurka musiałam znaleźć jakiś pomysł na życie i koledzy mnie gorąco namawiali, żebym poszła jego śladem. Pamiętam rozmowy, które miałam nad Wisłą. Na spacerze byłam wtedy z Januszem Zemke i Wojtkiem Olejniczakiem. I oni mówili, że powinnam pójść do polityki - wspomina.
Najpierw została radną Warszawy, potem posłanką. Po kilku latach przerwy w 2019 r. znów wróciła do sejmowych ław z ramienia SLD. Przed katastrofą nie żyła polityką.
- Jak (mąż) przekraczał próg domu, to raczej nie dyskutowaliśmy o polityce. Nawet nie raczej, a na pewno i bardzo słusznie. Ale ja sobie coś poczytałam, coś mi nie odpowiadało i jak miałam krytyczne uwagi, to mu podsuwałam. A to sobie przeczytaj, a to sobie zobacz, podkreśliłam. Słuchał się - mówi z uśmiechem.
Sekuła-Szmajdzińska przyznaje, że jedyny sposób na radzenie sobie ze stratą, to "żeby funkcjonować i mieć radość z życia". - Nie można się załamać, trzeba pogodzić się z tym losem. To się stało i człowiek nie ma na to absolutnie wpływu, ale życie idzie dalej i musimy robić wszystko, żeby mieć chwile radości. Żeby cieszyć się, szczególnie jak ma się dzieci, to jest szczególnie ważne - podsumowuje.
Źródło: tvn24.pl