19.08.202520 min

Przedstawiciela Polski zabrakło w poniedziałek w Białym Domu, gdzie prezydent USA Donald Trump spotkał się z prezydentem Ukrainy i grupą europejskich przywódców. Dlaczego do tego doszło? - Trudno tu stawiać diagnozę, ale myślę, że zawiodła komunikacja. Gdyby istniał wcześniej mocny kanał przepływu informacji między rządem, MSZ, i prezydentem, to byśmy tego uniknęli. Jeśli próbuje się robić dwie odrębne polityki zagraniczne, to nie ma się żadnej polityki zagranicznej - komentował Paweł Wroński (rzecznik MSZ) w pierwszej części programu "Tak jest" w TVN24. Dodał, że "prezydent Trump dał wcześniej do zrozumienia, że jego partnerem do rozmów powinien być polski prezydent". Zdaniem Andrzeja Byrta (były ambasador RP w Niemczech i Francji) rząd i prezydent powinni wspólnie przygotować "praktykę postępowania". - Co robić, kiedy dowiadujemy się telefonicznie, że w wynik rozmowy prowadzonej przez Ukrainę z Rosją pod nadzorem Amerykanów zdecydowano, że powstanie ad hoc jakaś grupa robocza. Na to trzeba reagować błyskawicznie - wyjaśnił Byrt. Pułkownik rezerwy Maciej Matysiak (ekspert Fundacji Stratpoints, były zastępca szefa SKW) przyznał, że spotkanie w Waszyngtonie dotyczyło także interesu Polski. - Geografia jest bezwzględna. Nie przesuniemy ani siebie, ani Ukrainy, ani Rosji. Stany Zjednoczone od obszaru wojny odgradza ocean, a jakiekolwiek konsekwencje decyzji czy działań administracji amerykańskiej spadną na nas - podkreślił pułkownik Matysiak.Rozwiń