Polski zabrakło w Waszyngtonie podczas rozmów Wołodymyra Zełenskiego i unijnych przywódców z Donaldem Trumpem. Konrad Piasecki w programie "Podcast polityczny" mówił, że dotąd "wydawało się, że Polska jest przy stole rozmów" - Donald Tusk uczestniczył bowiem w spotkaniach online z członkami tzw. koalicji chętnych. Jednak kiedy jedno z połączeń miało przejść w rozmowę z udziałem Donalda Trumpa, kanclerz Niemiec miał zasygnalizować kancelarii premiera, że amerykański prezydent chce, by zamiast Donalda Tuska w spotkaniu uczestniczył Karol Nawrocki. - To było upokarzające dla premiera - ocenił Piasecki. Następnie Arleta Zalewska wskazała, że podczas spotkania premiera z prezydentem, przed szczytem w Waszyngtonie, mieli oni ustalić obszary "w jakich kto będzie grał pierwsze skrzypce". Dlaczego jednak nie było polskiego przedstawiciela w Białym Domu? Zalewska opowiedziała, jak przed poniedziałkiem "przez kilkanaście godzin tworzyła się ekipa" przywódców. - Przy telekonferencjach kilka dni wcześniej unijni przywódcy [...] chcieli i uznawali za istotne, by Polska przy tych rozmowach była - podkreśliła dziennikarka. Piasecki stwierdził, że premier zdawał sobie sprawę z "niebezpieczeństwa, że Biały Dom zasygnalizuje, że nie jest on osobą mile widzianą". Zalewska mówiła także, że "jest problemem to, że nas tam nie było", jednak miejsce dla Polski w koalicji chętnych wciąż jest. Dziennikarze TVN24 wspomnieli również o awanturze, jaką na posiedzeniu rządu wywołał Krzysztof Gawkowski. Według informacji Arlety Zalewskiej wicepremier przerwał urlop, by poprowadzić spotkanie ministrów, ale ostatecznie w tej roli pojawił się Władysław Kosiniak-Kamysz, co uruchomiło niespotykane dotąd spięcie - polityk Lewicy miał w ostrych słowach wypowiedzieć się na temat nieobecności Polski na szczycie w Waszyngtonie. Prowadzący "Podcast polityczny" poinformowali także, że prawdopodobnie premier i prezydent spotkają się ponownie przed 3 września, czyli przed wylotem Karola Nawrockiego na spotkanie z Donaldem Trumpem.