W Parlamencie Europejskim w Strasburgu debatowano na temat parady równości w Budapeszcie oraz ochrony praw podstawowych przed atakami skrajnej prawicy. - To było coś więcej niż tylko parada kolorów. To oznaka solidarności z wartościami europejskimi, bo dziś w naszych granicach dyskryminacja nie została ciągle wykorzeniona - mówiła sprawozdawczyni Ana Catarina Mendes. Jak podkreśliła, "różnorodność to dusza Europy". Michael McGrath wspomniał, że Komisja Europejska "analizuje nową węgierską ustawę, związaną z wolnością zgromadzeń, pozwalającą na rozpoznawanie twarzy". - Ustawa ta budzi wątpliwości dotyczące ochrony danych i przepisów unijnych - wskazał. Zaznaczył, że "węgierska ustawa narusza Kartę Praw Podstawowych UE". Węgierska europarlamentarzystka Zsuzsanna Borvendeg stwierdziła, że "parada w Budapeszcie to był nielegalny marsz". - Chyba nikt z uczestników nie dostał żadnej grzywny. Chcecie atakować tych, którzy mają poglądy prawicowe - powiedziała. Według Li Andersson "Węgrom trzeba zabrać prawo głosu w Radzie".