Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie zapadł nieprawomocny wyrok 11 lat pozbawienia wolności wobec Zbigniewa G., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęło rodzeństwo - kobieta w wieku 23 lat i jej 25-letni brat. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna jechał ze średnią prędkością 174 kilometrów na godzinę.
W czwartek Zbigniew G., który odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku, usłyszał wyrok 11 lat pozbawienia wolności. Sąd Rejonowy w Olsztynie zdecydował też o dożywotnim zakazie prowadzenia pojazdów oraz o areszcie tymczasowym na pół roku. Od razu po ogłoszeniu wyroku sąd przekazał policji w Olsztynie dokumenty, na podstawie których G. ma zostać zatrzymany i dowieziony do aresztu.
Sąd: próbował wyjechać na wakacje
- Jest obawa, że Zbigniew G. będzie się ukrywał lub ucieknie z obawy przed rozpoczęciem odbywania surowej kary - powiedziała sędzia Joanna Urlińska.
Dodała, że w ostatnim czasie Zbigniew G., mimo zakazu opuszczania kraju, próbował z żoną i dziećmi wyjechać za granicę na wakacje. Sędzia stwierdziła także, że G. bez wiedzy i zgody biegłych nagrywał ich podczas pracy, co w ocenie sądu świadczy o tym, że G. nie przestrzega norm i reguł.
Nawiązka i pokrycie kosztów sądowych
Decyzja sądu o tymczasowym aresztowaniu jest nieprawomocna, obrońcy G. mogą ją zaskarżyć w ciągu tygodnia.
Oprócz 11 lat więzienia sąd orzekł wobec pirata drogowego dożywotni zakaz kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi i nakazał wypłacenie bratu i rodzicom zabitego rodzeństwa w sumie 30 tys. zł. nawiązki. Zbigniew G. ma także pokryć koszty sądowe związane z procesem.
O rok mniej niż chciał prokurator
Prokuratura domagała się 12 lat pozbawienia wolności.
- W naszej ocenie wyrok niewiele odbiega od naszych wniosków końcowych. 12 lat pozbawienia wolności to maksymalny wymiar kary, jaki można zastosować - powiedział po ogłoszeniu wyroku Arkadiusz Szulc, prokurator Prokuratury Rejonowej w Olsztynie.
Na pytanie o wątpliwości, czy sąd słusznie zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu (w razie gdyby oskarżony chciał się odwołać od wyroku) odparł, że sąd wskazał okoliczności, które przemawiają za tym, że oskarżony mógłby uciec.
- Myślę, że ta decyzja jest absolutnie zasadna - stwierdził prokurator.
Zginęła 23-latka i jej 25-letni brat
Do wypadku doszło 11 listopada 2021 roku około godziny 19 w Olsztynie, u zbiegu ulic Bałtyckiej i Rybaki. 23-letnia kierująca autem marki Audi A6 zawracała na skrzyżowaniu w niedozwolonym miejscu, gdy z impetem uderzyło w nią jadące z naprzeciwka audi a8. Oprócz kobiety zginął też pasażer, jej 25-letni brat.
Chociaż, co do zasady, zawracająca samochodem 23-latka powinna upewnić się, czy manewr można wykonać bezpiecznie, to w tym przypadku, jak ocenił biegły, nie mogła przewidzieć, że auto jadące z naprzeciwka zbliża się tak szybko. Stąd też prokuratura uznała, że kobieta nie przyczyniła się do spowodowania wypadku.
Po wypadku uciekł z miejsca zdarzenia
Zarzuty postawiono zaś 39-letniemu Zbigniewowi G., który - jak wynika z ustaleń śledczych - jechał w terenie zabudowanym ze średnią prędkością 174 kilometrów na godzinę i uderzył w auto, którym jechało rodzeństwo.
Gdy zbliżył się do skrzyżowania, nie był w stanie zareagować z odpowiednim wyprzedzeniem i uderzył w bok audi a6, którym zawracało rodzeństwo. Zaraz po tym uciekł pieszo do pobliskiego lasu. Ruszyły poszukiwania. Mężczyzna ukrywał się ponad dobę. Ostatecznie zgłosił się do szpitala w Olsztynie. Personel, który był poinformowany o poszukiwaniach mężczyzny, natychmiast zawiadomił policję. Mężczyzna został zatrzymany tuż po wyjściu z placówki.
Mówił, że nie pamięta chwili wypadku
Proces ruszył we wrześniu 2022 roku. Oskarżony nie stawił się na pierwszą rozprawę. Przed sądem odczytane zostały jednak jego wcześniejsze wyjaśnienia. Mówił, że nie pamięta chwili wypadku, tego, co się z nim później działo, i nie przyznał się do popełnienia przestępstwa.
Podczas pierwszej rozprawy przesłuchano kilkunastu świadków, w tym brata ofiar wypadku, występującego w sprawie, podobnie jak jego rodzice, w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Mówił m.in., że rodzeństwo mieszkało z rodzicami i dokładało się do prowadzenia domu, a po wypadku rodzice znaleźli się w złej sytuacji finansowej.
Przyszedł w nocy do szwagra
Zeznawał też szwagier Zbigniewa G., który opowiedział, że chwilę po wypadku przypadkowo przyjechał na miejsce zdarzenia. Relacjonował, że razem z policjantami i strażakami bezskutecznie szukał w lesie szwagra.
Ten miał przyjść do niego w nocy, kilka godzin po wypadku. Jak mówił, wziął kurtkę i po krótkiej rozmowie wyszedł. Świadek nie potrafił wskazać, dlaczego Zbigniew G. nie stawił się na policji, ani odpowiedzieć na pytanie, dlaczego on sam nie zawiadomił policji, wiedząc, że szwagier jest poszukiwany. Mówił też, że Zbigniew G. przed wypadkiem pracował jako zawodowy kierowca i że otrzymywał mandaty m.in. za nadmierną prędkość.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Foryś / Gazeta Olsztyńska