Do eksplozji gazu i pożaru doszło w poniedziałek przed godziną 14 w jednym z pięciopiętrowych bloków przy ul. Plac Strażacki w Braniewie. W zdarzeniu poszkodowana została 74-letnia kobieta, która została poparzona.
Jak dowiedziała się reporterka TVN24 Dominika Ziółkowska, kobieta zmarła w szpitalu.
Straż pożarna o sile eksplozji
Jak podawała straż pożarna, do wybuchu doszło w mieszkaniu na czwartym piętrze wielorodzinnego budynku. - Siła eksplozji była tak wielka, że ściany budynku na najwyższej kondygnacji zostały uszkodzone. Wyrzuciło dwie ściany zewnętrzne budynku z przodu i z tyłu bloku - mówił oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Braniewie, kapitan Karol Machnowski.
Z budynku ewakuowano 50 lokatorów.
Na miejscu pracowało siedem zastępów straży pożarnej - w sumie 21 strażaków. Strażacy musieli usunąć zwisające z budynku elementy, czyli uszkodzone konstrukcje balkonów i okien, ponieważ zagrażały postronnym osobom.
Śledztwo prokuratury
Śledztwo w sprawie zdarzenia prowadzi prokuratura. Prowadzone jest w kierunku sprowadzenia katastrofy budowlanej. Według wstępnych ustaleń przyczyną wybuchu było rozszczelnienie butli z gazem, która zasilana była kuchenka.
Jak poinformował prokurator rejonowy w Braniewie Rajmund Kobiela, w ramach postępowania - prowadzonego przez policję pod nadzorem prokuratury - w pierwszej kolejności zlecono oględziny miejsca z udziałem biegłego rzeczoznawcy, aby uzyskać jego opinię, co było przyczyną zdarzenia i zweryfikować hipotezę, czy rzeczywiście doszło do wybuchu niekontrolowanej emisji gazu. Jeszcze w poniedziałek budynek został wyłączony z użytkowania decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który zlecił wykonanie ekspertyzy technicznej.
Część mieszkańców wraca do mieszkań
Lokatorzy budynku mogli nocować w hotelu zaproponowanym przez miasto. Dotyczyło to wszystkich lokatorów 55 mieszkań w tym bloku, czyli ponad stu osób. Większość z nich nie skorzystała z oferty miasta - udała się do swoich bliskich czy znajomych.
Nadzór budowlany cały czas sprawdzał, czy stan konstrukcji budynku pozwoli na to, by do bloku mogli wrócić mieszkańcy innych klatek. W całym budynku znajduje się 55 mieszkań.
W czwartek zapadła decyzja, że mieszkańcy skrajnych części bloku, czterech klatek, będą mogli dziś wrócić do swoich mieszkań. Podłączona będzie też woda i ogrzewanie.
- Wstępne wczorajsze analizy przez ekspertów potwierdziły, że konstrukcja nie została naruszona w taki sposób, żeby ten budynek był wyłączony z użytkowania na wiele dni - powiedział Piotr Gnatek, zarządca budynku.
Na razie wciąż jest wyłączona z użytku klatka środkowa, w której doszło do wybuchu. Mieszka tam 10 rodzin.
Autorka/Autor: fc/ tam
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24