Stan dwunastolatka trafionego kamieniem przez pseudokibica jest ciężki, ale stabilny. Podejrzany o ranienie chłopca 17-latek jeszcze w czwartek ma usłyszeć zarzuty.
Do bitwy pseudokibiców Hutnika Warszawa i Radomiaka Radom z policją doszło na stołecznej ul. Marymonckiej w środę ok. godz 20. Poinformowali nas o niej internauci na Kontakt TVN24. Policja eskortowała ok. 40 kibiców Radomiaka, gdy w pewnym momencie pseudokibice przeciwnej drużyny obrzucili ich i funkcjonariuszy kamieniami.
Właśnie wtedy 12-latek został trafiony w tył głowy kamieniem. Dziecko w stanie ciężkim trafiło do szpitala, gdzie przeszło operację. Według świadków chłopca kamieniem trafił 17-letni Robert Z., który został zatrzymany przez policję. Jeszcze w czwartek ma usłyszeć zarzuty.
Jak informowała policja, dziecko mieszka w pobliżu stadionu i znalazło się w miejscu zamieszek przypadkowo. Jego matka wyjaśniała, że chłopiec "miał bawić się na podwórku".
Sam był pseudokibicem?
Tymczasem inną wersję wydarzeń przedstawia "Życie Warszawy". Według gazety policja sprawdza, czy 12-latek sam nie brał udziału w burdzie, bo, jak pisze dziennik, chłopak był kibicem Hutnika Warszawa.
- Być może został uderzony w tył głowy kamieniem, który inny warszawski kibic Hutnika rzucał w kierunku policjantów - opowiada "ŻW" jeden z funkcjonariuszy.
Siedmiu zatrzymanych
Jak mówi rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler w związku z zajściami zatrzymanych zostało siedmiu pseudokibiców. - Najstarszy z nich ma 55 lat, najmłodszy 14 - powiedział Szyndler dodając, że sześciu chuliganów rzucało kamieniami w kibiców przeciwnej drużyny, a 14-latek brał udział w niszczeniu radiowozu.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl, PAP, Życie Warszawy
Źródło zdjęcia głównego: Zdj. operacyjne policji