Kontrwywiad wojskowy oskarża szefa komisji weryfikacyjnej WSI Jana Olszewskiego o łamanie prawa - pisze "Dziennik".
Szef kontrwywiadu wojskowego nie może doliczyć się kilkudziesięciu komputerów, które zniknęły po odejściu ekipy Antoniego Macierewicza. Informatorzy "Dziennika" twierdzą też, że z siedziby komisji weryfikacyjnej zginęła część tajnego aneksu do raportu o WSI.
W kontrwywiadzie wojskowym trwa audyt po rządach Macierewicza. - To Mount Everest nieprawidłowości - twierdzi człowiek znający sytuację w kontrwywiadzie. Kontrolerzy nie mogą na przykład doliczyć się kilkudziesięciu komputerów, na których pracowali funkcjonariusze w czasach Macierewicza. Nie wiadomo, gdzie są. Niewykluczone, że w siedzibie komisji weryfikacyjnej, która przeniosła się tuż po przegranych przez PiS wyborach do kontrolowanego przez prezydenta Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ale pewności nie ma. Jan Olszewski - nowy szef komisji - nie wpuszcza tam kontrolerów z kontrwywiadu.
Dlaczego? W dokumentach panuje ogromny bałagan. Wiele z nich jest przechowywanych niezgodnie z procedurami. Do tego z ustaleń gazety wynika, że ich część została zgubiona. Źródła "Dziennika" twierdzą, że chodzi o fragment aneksu do raportu z weryfikacji WSI.
- Aneks podzielony jest na 12 części. Okazało się, że jedna z nich zniknęła. Nie można znaleźć numerowanego oryginału, w komisji zostały tylko kopie. To kryzys - twierdzi informator gazety z kręgu weryfikatorów Macierewicza.
Źródło: "Dziennik"