Jesień idzie, nie ma na to rady. Kto się ucieszy, a kto zmartwi?
A może by tak stworzyć front zwolenników jesieni? I na początek zawalczyć o jej dobre imię? O zakaz używania zwrotu „jesienne wybory”. Polityczne wybory i tak zatrują jesień, zrujnują niejedno zdrowie, przeklną ją. Jesień nie zasługuje na to. Mijam gruszę, z której wiatr co rano zrzuca dojrzałe owoce. To znak. Lato przegrywa, ale jeszcze jakiś czas będzie mamić. Wiatr, na szczęście, coraz bardziej chłodny i przenikliwy. I ja się cieszę. Bo wracają tęsknoty za sadem ze starymi jabłoniami. Z poranną mgłą snującą się między drzewami, słońcem które z mozołem usiłuje pocieszać takie miejsca i rozgrzewać. Kiedyś znowu będę miał tam swój dom. Wymarsze na łowy po ostatnie ciepłe promienie. I wyraziste kolory, i ostatnie zapachy, zanim świat zostanie ich pozbawiony przez biel i mróz. To co nieuchronne. Rzeczywistość zohydza nadchodzącą porę, ta polityczna stała się wręcz nieznośna. Najwyższa pora ratować zdrowy rozsądek i jesień A teraz pewna lektura, może już Państwu znana. „Czy nie starczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?”. Richard Dawkins przekonuje, że nie muszą. I ja się z nim zgadzam, choć wiem, że „Bóg urojony” raczej nie stanie się u nas nową biblią. Jeszcze nie teraz. Może najwcześniej na tych polach w Korkożyszkach, niedaleko litewskich Święcan, gdzie kult Natury jest stale obecny. A człowiek podporządkowuje przyrodzie.
Wspomnienie wyprawy do Wilna. Stoimy przed domem, z którego wyjeżdżając, Adam Mickiewicz na zawsze opuścił Litwę.
Porzucił takie smaki. Niezwykły smakołyk - pieczone świńskie ucho…
Tak rozprawiłem się z tym dziwnym latem. W oczekiwaniu, mimo wszystko, aż wróżki zamieszkają w jesiennym ogrodzie. Nie byłoby to piękne?