Prawdopodobnie w pierwszej połowie września ratownicy pójdą po siedmiu górników i ratowników górniczych, zaginionych ponad rok temu po wybuchach metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach (województwo śląskie) - oceniają przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej. By dostać się w rejon katastrofy, trzeba jeszcze wydrążyć ponad 200 metrów nowego chodnika. W wyniku wybuchów metanu życie straciło 16 górników i ratowników górniczych. Siedmiu z nich do dzisiaj nie odnaleziono.
We wtorek odbyło się kolejne posiedzenie specjalnej komisji Wyższego Urzędu Górniczego, wyjaśniającej przyczyny i okoliczności katastrofy. Natomiast Jastrzębska Spółka Węglowa przedstawiła postępy prac zmierzających do wznowienia akcji ratowniczej i zakładany harmonogram dalszych działań. Ich zwieńczeniem ma być dotarcie do siedmiu zaginionych pod ziemią pracowników.
Czytaj też Rok od katastrofy w kopalni Pniówek. Siedmiu górników nadal jest uważanych za zaginionych
Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba wydrążyć nowy chodnik
20 kwietnia 2022 roku w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk.
Aby dotrzeć do mężczyzn, trzeba wydrążyć nowy, niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Zmierzające do tego prace trwają od kilku miesięcy. Jak poinformowano podczas wtorkowej konferencji prasowej, dotąd wydrążono ponad 120 metrów chodnika, a pozostałe przeszło 200 metrów ma być gotowe do końca sierpnia.
Gdy ekipy drążące chodnik będą już blisko rejonu ściany wydobywczej, przy której doszło do katastrofy, wydrążone będą otwory, przez które wprowadzone mają być kamery introskopowe należące do Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Powinny one dać obraz sytuacji w wyrobisku.
Czytaj też Wiosną po wybuchach metanu na dole kopalni zostało siedmiu górników. Wrócą po nich, jest plan akcji
We wrześniu podejmą akcję ratowniczą
Prace kończące drążenie nowego chodnika, których zwieńczeniem będzie przygotowanie przejścia w rejon katastrofy, będą prowadzone na zasadach akcji ratowniczej - wstępnie założono, że nastąpi to między 4 a 8 września tego roku. Akcja ma być podjęta, gdy do wydrążenia pozostanie ostatnie pięć metrów chodnika.
Gdy warunki w wyrobisku będą bezpieczne, ratownicy mają rozpocząć penetrację rejonu ściany, by dotrzeć do zaginionych. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ten etap akcji rozpocznie się 9 września.
Jak mówił wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorko, eksperci uznali, że trwające obecnie drążenie dodatkowego chodnika, którym będzie można dostać się w rejon ściany, gdzie znajdują się zaginieni, to najbardziej optymalny i bezpieczny sposób prowadzenia akcji.
"To wyrobisko docelowo posłuży nam za drogę, z której będziemy prowadzić penetrację na zasadach akcji ratowniczej. Sądzimy, że w ten sposób dotrzemy do naszych zaginionych pracowników" - wyjaśnił wiceprezes Paździorko.
Czytaj też Rok od katastrofy w kopalni Pniówek. Siedmiu górników nadal jest uważanych za zaginionych
Akcja ma być bezpieczna dla ratowników
Prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu dr inż. Piotr Buchwald poinformował, że przyjęte rozwiązanie - dotarcie do zaginionych przez wydrążenie nowego chodnika - służy przede wszystkim uzyskaniu właściwego obiegu powietrza w wyrobiskach, by penetracja była bezpieczna dla ratowników.
Stacja już teraz przygotowuje ratowników do przeprowadzenia ostatniego etapu akcji, jakim będzie dotarcie do zaginionych. Ponadto cały czas monitorowane są stężenia gazów w otamowanym rejonie.
Wiedzą, gdzie szukać ciał
Dzięki wydrążeniu nowego chodnika ratownicy nie będą zatem przedzierać się przez zniszczone wyrobiska, ale powinni dotrzeć do zaginionych drogą o pełnej funkcjonalności. Przybliżone położenie ciał zaginionych górników jest znane, choć lokalizacja ta może być nieprecyzyjna. Dwaj górnicy - kombajnista i górnik ścianowy - prawdopodobnie znajdują się w samej ścianie wydobywczej, a pięcioosobowy zastęp ratowniczy, który szedł im z pomocą - w końcowej części ściany, w pobliżu skrzyżowania z jednym z chodników.
OBEJRZYJ MATERIAŁ TVN24 GO: Żona ratownika z kopalni Pniówek: tu nie ma jeszcze żadnej prawdy.
W lutym wrócili w rejon katastrofy. Ściana N-6 została zabezpieczona
Po raz pierwszy od ubiegłorocznej katastrofy ratownicy górniczy wrócili w rejon ściany N-6 w lutym tego roku. Zgodnie z planem akcji zawęzili wówczas otamowany rejon do wyrobisk znajdujących się bliżej ściany N-6 poprzez wybudowanie dwóch lekkich tam izolacyjnych na bazie pian chemicznych. Prace przy zawężeniu otamowanego rejonu ściany N-6 i penetracja odtamowanej pochylni N-6 zakończyły wtedy pierwszy etap akcji poszukiwawczej.
Dalsze prace prowadzone przez ratowników już w ramach profilaktyki polegały na wybudowaniu nowych tam przeciwwybuchowych, udrożnieniu odtamowanych wyrobisk - usunięto między innymi stumetrowe zalewisko - oraz zdemontowaniu i wydostaniu z chodników starych maszyn, w tym urządzeń odstawy urobku. Później rozpoczęto drążenie nowego chodnika.
Przez blisko dziewięć miesięcy, kiedy cały szeroki rejon katastrofy był otamowany, trwały działania zmierzające do obniżenia w nim temperatury oraz uzyskania bezpiecznego składu atmosfery. Wtłoczono tam m.in. dwa miliony metrów sześciennych azotu.
ZOBACZ W TVN24 GO REPORTAŻ: Schodzimy do piekła >>>
W rejonie katastrofy nie będą już wydobywać węgla
W rejonie katastrofy nie będzie w przyszłości wznowione wydobycie węgla, ściana wydobywcza kończyła już swój bieg. Rejon ma być natomiast przygotowany na potrzeby wizji lokalnej, którą powinna przeprowadzić tam komisja wyjaśniająca przyczyny i okoliczności katastrofy, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.
Zaginęli w kwietniu, w lutym rozpoczęła się ponowna akcja ratownicza
Do katastrofy w kopalni Pniówek doszło 20 kwietnia 2022 roku w ścianie N-6, 1000 metrów pod ziemią. Kwadrans po północy doszło do wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się 42 pracowników. W czasie prowadzonej akcji 39 pracowników udało się wycofać.
Po godzinie 3 w nocy nastąpił drugi wybuch metanu. W zagrożonym rejonie pozostało siedmiu pracowników, w tym zastęp ratowniczy. Dzień później nastąpił kolejny wybuch metanu. Kierownik akcji ratowniczej podjął decyzję o czasowym wyłączeniu rejonu ściany N-6 przy pomocy tam izolacyjnych. Akcja została przerwana 2 maja.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24