W czwartek wieczorem doszło do kolejnych wybuchów w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Łukasz Pach poinformował, że dziesięciu ratowników zostało poszkodowanych. Siedmiu z nich przetransportowano do szpitali. Stan trzech z nich jest ciężki. W nocy z czwartku na piątek dyrektor pracy w kopalni Aleksander Szymura przekazał, że życie poszkodowanych ratowników nie jest zagrożone. Z kolei kierownik sztabu akcji Arkadiusz Frymarkiewicz poinformował, że ratownicy byli oddaleni o ponad 100 metrów od miejsca wybuchu.
Dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego przekazał, że przed godziną 20 doszło do kolejnego wybuchu metanu w rejonie prowadzonej akcji ratowniczej. - Akurat ratownicy wycofywali się. Wycofali się o własnych siłach. Lekarz, który jest tam w bazie, stwierdził, że ich stan jest dobry – przekazał. Dyspozytor WUG przyznał, że możliwe, iż między godziną 19.37 a 20.01 mogło dojść do dwóch wybuchów.
"W kopalni Pniówek w Pawłowicach wieczorem doszło do kolejnych wybuchów. Do zdarzenia doszło podczas pracy ratowników górniczych przy wydłużaniu lutniociągu w chodniku N-12 w rejonie ściany N-6, który miał umożliwiać dojście do poszukiwanych górników w ścianie" - poinformowała Jastrzębska Spółka Węglowa.
"Po dołożeniu kolejnej lutni, w trakcie wycofywania ratowników, doszło do kolejnych wybuchów, w wyniku których podmuchy objęły 10 ratowników, którzy ulegli urazom. Wszyscy po wyjechaniu na powierzchnie trafili do okolicznych szpitali, większość z nich na obserwację. Wszyscy ratownicy opuścili zagrożony rejon o własnych siłach. Wybuchy wstrzymały prace przy budowie lutniociągu, a co za tym idzie, również akcję poszukiwawczą siedmiu pracowników, którzy ucierpieli podczas wybuchów, które miały miejsce w środę" - dodano.
Lutnie to rury kładzione przez ratowników w lutniociąg, którym do miejsca wypadku jest tłoczone powietrze lub/i odssysane szkodliwe gazy.
Szymura: urazy nie zagrażają życiu ratowników
- Rodziny wszystkich poszkodowanych biorących udział w akcji zostały natychmiast poinformowane o zdarzeniu – przekazał w nocy dyrektor pracy w Kopalni Pniówek Aleksander Szymura. – Stan niektórych poszkodowanych był na tyle dobry, że sami informowali podczas przejazdu do szpitalu swoje osoby najbliższe. Urazy nie są na tyle poważne, żeby zagrażały życiu ratowników – powiedział.
- Prezes jest w stałym kontakcie z rodzinami osób poszukiwanych od wtorku. Mamy co kilka godzin z nimi spotkania, podczas których są na bieżąco są informowane o sytuacji – dodał.
Dyrektor akcji ratunkowej: doszło do czterech wybuchów
- Mieliśmy zastęp, który wydłużył lutnię do długości 100 metrów, zbadał parametry atmosfery, widoczność była dobra. Po wydłużeniu lutniociągu o dziesięć metrów parametry zaczęły się drastycznie zmieniać, więc dostali rozkaz, żeby wycofać się do bazy – powiedział kierownik akcji ratunkowej Arkadiusz Frymarkiewicz.
– W trakcie wycofywania się nastąpił wybuch. Dwa zastępy przybyły na bazę ratowniczą, tam zbadał ich lekarz i wydał ich na powierzchnię, gdzie również zostali zbadani. Później, gdy już nie było nikogo w strefie, doszło do kolejnych wybuchów – dodał.
Frymarkiewicz poinformował, że gdy zastęp ratowniczy wycofywał się, nastąpił jeden wybuch, a później kolejne trzy. – Przy pierwszym wybuchu obecne były dwa zastępy, czyli dziesięć osób. A przy kolejnych wybuchach już nikogo nie było – wyjaśnił.
Dziesięciu ratowników poszkodowanych, z czego siedmiu trafiło do szpitali
Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Łukasz Pach przekazał, że dziesięciu ratowników zostało poszkodowanych. Dodał, że wszyscy zostali wyciągnięci na powierzchnię. Siedem osób zostało zabranych do szpitali, w tym jedna - Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym.
Pach poinformował, że "trzech ratowników jest w stanie ciężkim, czterech w stanie określanym jako dobry, a trzech zostało zaopatrzonych na miejscu". Dodał, że wszyscy byli przytomni oraz wydolni krążeniowo i oddechowo. - Mało jest ran poparzeniowych - mówił. Przekazał, że jeden z pacjentów w ciężkim stanie "miał uraz klatki piersiowej, otarcia, urazy głowy".
Pach przekazał, że poszkodowani trafili do szpitali w Cieszynie, Jastrzębiu-Zdroju, Żorach, Rybniku, Wodzisławiu Śląskim, Pszczynie i Ochojcu.
Wybuchy metanu w kopalni Pniówek
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy zakład, w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. W czasie, gdy akcję prowadziły dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Według JSW obie eksplozje dzieliły niespełna trzy godziny.
Pięć osób nie żyje. Poszkodowanych zostało w sumie 25 osób. Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. Jastrzębska Spółka Węglowa podała w czwartek rano, że w dalszym ciągu nie udało się odnaleźć siedmiu zaginionych pracowników.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24