"Kapitalizm z ludzką twarzą? Ja tego nie doczekam"


30 lat temu przyszła wolność. Komunistyczna gospodarka została zastąpiona przez wolnorynkowy kapitalizm. Rzuciliśmy się na głęboką wodę i szybko dotarliśmy do dna. Po pierwszych trudnych latach zaczęliśmy się jednak piąć i robimy to do dziś. Udało się rozwiązać większość problemów, ale jednocześnie stworzyliśmy nowe.

W 1988 r. rządzący zdali sobie sprawę, że PRL jest praktycznie ekonomicznym bankrutem. Polska stała na skraju rewolucji społecznej na niespotykaną dotąd skalę, która mogła całkowicie pozbawić komunistów władzy. Ustawy ministra przemysłu w rządzie Mieczysława Rakowskiego - Mieczysława Wilczka - były ostatecznym aktem desperacji rządzących. "Co nie jest zakazane, jest dozwolone" - tak w skrócie można opisać ostatni akord komunistów. Nie powstrzymało to degrengolady ekonomicznej Polski. Właśnie fatalna sytuacja gospodarcza była jednym z głównych przyczyn rozmów przy Okrągłym Stole.

Polska Gierka (fragment programu "Czarno na białym")
Polska Gierka (fragment programu "Czarno na białym")Czarno na białym

Począwszy od końcówki lat 70. nastąpił znaczny spadek wysokości realnych płac oraz wzrost ubóstwa. Rosły też długi państwa. Na początku lat 80. zadłużenie Polski wynosiło już 25–27 mld dol. Wysokość zobowiązań w 1985 roku była równa 2,5-krotnej wartości rocznych wpływów z eksportu.

- W "Solidarności" byliśmy przekonani, że to się rozpada. Nie było jednak pomysłu jak temu zapobiec - wyjaśnia w rozmowie z tvn24bis.pl prof. Ryszard Bugaj, opozycjonista i uczestnik obrad Okrągłego Stołu.

Po wyborach 4 czerwca i sformowaniu rządu przez Tadeusza Mazowieckiego sytuacja nadal pozostawała tragiczna. Coraz większego rozpędu nabierała inflacja, która wynosiła prawie 640 proc. w ujęciu rocznym, rynek odrzucał polską walutę i przerzucał się na dolary, zadłużenie zagraniczne wynosiło 42,3 mld dol. (64,8 proc. PKB według GUS), sklepy nadal świeciły pustkami. Polsce groziła gospodarcza katastrofa i wydawało się, że nie jest to kwestia lat, a raczej miesięcy.

Plan

Rząd musiał działać. - Trzeba skończyć z fałszywą grą, w której ludzie udają, że pracują, a państwo udaje, że płaci. Alternatywa, którą proponujemy, to życie udane zamiast udawanego – zapowiedział minister finansów i wicepremier w rządzie Mazowieckiego podczas przemówienia w Sejmie, gdy prezentował pakiet ustaw – nazwany od jego nazwiska - planem Balcerowicza.

"Trzeba zerwać z fałszywą grą" (materiał archiwalny)
"Trzeba zerwać z fałszywą grą" (materiał archiwalny)Fakty/TVN

Wolny rynek, walka z inflacją, większa dyscyplina budżetowa, restrykcyjna polityka monetarna, wysokie stopy procentowe, otworzenie się na handel zagraniczny, jednolite cła i usankcjonowanie bezrobocia – to były główne założenia i narzędzia Leszka Balcerowicza. Praktycznie z dnia na dzień w Nowy Rok 1990 roku polska gospodarka przeszła rewolucję.

Rząd Mazowieckiego wybrał drastyczną ścieżkę wolnorynkową. Natychmiast zaczął też edukację obywateli, bo jasne było, że transformacja będzie się wiązała z dużymi kosztami społecznymi. Rząd nie zdawał sobie jednak sprawy, z jak wielkimi.

- Przechodziliśmy z jednego świata do drugiego, przechodziliśmy "na drugą stronę lustra". To była radykalna zmiana. To była najgłębsza przemiana, jaką można sobie wyobrazić w warunkach pokojowych. W takich warunkach jest oczywiste, że nie da się wszystkiego zaplanować czy przewidzieć - stwierdza w rozmowie z tvn24bis.pl prof. Jerzy Hausner.

Szok

Koszty reform były ogromne. Na koniec 1990 roku stopa bezrobocia wynosiła już 6 proc., płaca realna spadła o jedną czwartą. A to był dopiero początek.

- Gdy przyszedł '92 rok, recesja się przedłużała i była znacznie głębsza niż przewidywano i rząd deklarował - przypomina prof. Bugaj.

Konsekwencje planu Balcerowicza (fragment programu "Czarno na białym")
Konsekwencje planu Balcerowicza (fragment programu "Czarno na białym")Czarno na białym

Chaos, strajki, wszechobecne niezadowolenie – to była polska codzienność. W 1993 roku nastąpiło apogeum. Bezrobocie sięgnęło trzech milionów (około 15 proc.).

Choć na początku terapii wydawało się to niemożliwe, to jednak polskie społeczeństwo stało się jeszcze bardziej ubogie - 40 proc. ludzi żyło poniżej minimum socjalnego. Realne płace były o prawie jedną trzecią niższe niż w 1989 roku. Twarda polityka finansowa wciąż nie mogła sobie poradzić z inflacją, która na koniec 1993 r. sięgała 35 proc.

Wzrost

Polska gospodarka osiągnęła dno. Na szczęście udało nam się od niego odbić i od tamtej pory wciąż płyniemy w górę. Od 1992 roku PKB Polski, nie zawsze jak na drożdżach, ale nieprzerwanie rośnie. Według danych zgromadzonych przez Maddison Project od 1989 do 2016 roku PKB Polski na mieszkańca wzrosło o 125 proc. Z krajów postkomunistycznych tylko Albania może pochwalić się lepszym wynikiem – 132 proc. Trzeba jednak dodać, że to przypadek nieporównywalny, bo ten kraj startował ze znacznie niższego poziomu i obecnie również jest znacznie biedniejszy niż Polska.

20-lecie planu Balcerowicza (materiał archiwalny)
20-lecie planu Balcerowicza (materiał archiwalny)tvn24

Od prawie trzech dekad nie zaznaliśmy smaku recesji. Nawet potężny globalny kryzys z 2008 roku nie był w stanie powstrzymać polskiego wzrostu - wielu (zwłaszcza ci, co wtedy rządzili) szczyci się tym, że byliśmy zieloną wyspą na mapie Europy.

Tak samo jest w przypadku PKB na mieszkańca i średniej pensji. Dane GUS i ZUS pokazują, że oba te wskaźniki idą ze sobą w parze i na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza niewiele się różniły.

Pod względem PKB na mieszkańca przegoniliśmy wiele krajów postkomunistycznych, które jeszcze 30 lat temu zaczynały z wyższego poziomu. Więcej, udało nam się też dogonić kraje, które wydawały się poza zasięgiem, jak Węgry.

- Wzrost się bierze z przedsiębiorczości Polaków. Ze względu na nasze historyczne doświadczenia, jesteśmy zaradnymi indywidualistami. To nie znaczy, że wszyscy. Jest wystarczająco dużo przedsiębiorczych, aktywnych, twórczych Polaków - zaznacza proc. Hausner.

Dzieląca nas przepaść do najbardziej rozwiniętych i najbogatszych państw też znacznie się zmniejszyła. Różnica w PKB per capita pomiędzy Polską a Niemcami, jest mniej więcej taka, jaka była po zakończeniu II wojny światowej, a w międzyczasie była znacznie bardziej okazała. W przypadku USA, to w 1950 roku polskie PKB na mieszkańca stanowiło zaledwie jedną piątą amerykańskiego - dziś prawie jedną drugą.

Alternatywa

Czy z ostatnich trzech dekad można było wycisnąć więcej. Czy transformację można było przeprowadzić sprawniej?

"Moglibyśmy cieszyć się już nie niespełna 27 tys. dolarów rocznie na głowę, a blisko 40 tys. (licząc parytetem siły nabywczej). Innymi słowy, gdyby nie ewidentne błędy koncepcyjne i realizacyjne popełnione w niektórych fazach minionych 28 lat, to przeciętna płaca przekraczałaby już 6 tys. zł, a emerytura byłaby wyższa niż 3 tys. zł" – pisał na łamach "Rzeczpospolitej" parę lat temu jeden z najgłośniejszych krytyków polskiej ścieżki transformacji Grzegorz Kołodko, który był ministrem finansów w latach 1993-97.

Zdaniem prof. Bugaja z perspektywy polskiej historii transformację należy jednak ocenić pozytywnie, ale "jeśli porównamy nasze osiągnięcia na tle międzynarodowym, nie tylko patrząc na kraje postkomunistyczne i nie tylko na ostatnie lata, a w dłuższym okresie, to opinia musi być trochę bardziej stonowana". - Sukces transformacji oceniam jako istotny, ale niepowalający z nóg - mówi.

Prof. Bugaj wskazuje przy tym, że w sensie globalnym nigdy nie było alternatywy dla polityki, którą prowadził rząd Mazowieckiego.

Podkreśla, że spore znaczenie dla oceny działań Balcerowicza ma to, jak poradził sobie z zadłużeniem zagranicznym, które nagromadziło się od czasu Gierka - w 1990 roku byliśmy dłużni zagranicy ok. 48,5 mld dolarów. - Długi nie były wielkie w kwotach bezwzględnych, ale były wielkie w stosunku do eksportu. I w którymś momencie zredukowano nam te długi. To był duży sukces Leszka Balcerowicza. Chociaż to nie przyszło od razu, tylko ze sporym opóźnieniem. Jako taka nagroda za ten radykalizm - uważa Bugaj.

- Na początku lat 90. w wielu punktach krytykowałem Balcerowicza i przedstawiałem inną drogę. Ale nie ma sensu zastanawiać się "co by było, gdyby", bo to, że Balcerowicz przeprowadził nas do gospodarki rynkowej oznacza, że stanęliśmy na twardym gruncie. Dzięki temu mamy ciągle wzrost gospodarczy. Wzrost gospodarczy nie załatwia wszystkiego, ale wyobraźmy sobie nasz kraj bez wzrostu gospodarczego i jakie byłyby tego konsekwencje gospodarcze i polityczne. Plan Balcerowicza postawił nas na twardym gruncie, to fundament polskiej gospodarki - podkreśla z kolei prof. Hausner.

- Balcerowicz pchał sprawę do przodu i nie chciał iść na kompromisy. Nie potrzebował sojuszników. Uważał, że im szybciej przejdziemy z gospodarki księżycowej do gospodarki prawdziwej, tym wszystko lepiej i szybciej się stanie. W szeregu sprawach mógł być mniej dogmatyczny. Ale generalnie Balcerowicz jest człowiekiem, któremu w Polsce trzeba stawiać pomniki - mówi Hausner.

Na skuteczność terapii szokowej wskazuje również porównanie z naszymi sąsiadami. Zwrócił na to niedawno na Twitterze ekonomista dr Maciej Bukowski. Przeanalizował on, jak radziły sobie w ostatnich dekadach gospodarki państw naszego regionu, które weszły do Unii Europejskiej. Wszystkie zaliczyły spektakularny wzrost, ale Polska w tym gronie wypada najlepiej. Zdaniem Bukowskiego, różnica "wynika w zasadzie wyłącznie z pierwszych lat transformacji", które "Polska miała po prostu lepsze niż reszta".

Bukowski dodaje też, że reformy Balcerowicza "pozwoliły dość szybko dokonać zmian produktywnościowych przynosząc wzrost, kiedy inne kraje miotały się w stagnacji", której Polska doświadczyła w latach 80.

Unia

Kolejnym kamieniem milowym na naszej gospodarczej drodze ostatnich 30 lat była akcesja do Unii Europejskiej. "Tempo reform (i ich sekwencja) było różne, ale najważniejszą z nich było dążenie do UE. Te kraje, które weszły do Wspólnoty wygrały, te co zostały na zewnątrz (Serbia, Ukraina, Rosja etc.) wręcz przeciwnie" - zauważa dr Bukowski.

- Nasza obecność w UE od momentu wstąpienia aż do dziś, to był czynnik przyczyniający się do wzrostu gospodarczego. Niski reżim podatkowy utrzymuje się w Polsce między innymi dlatego, że mamy dodatni bilans transferów netto z UE - zaznacza prof. Bugaj.

W ciągu 15 lat w Unii na konto Polski wpłynęło ponad 163,6 mld euro (700 mld zł). W tym samym czasie odprowadziliśmy do Brukseli ponad 53,6 mld euro (230 mld zł) składek, podatku VAT i dochodów z ceł. Czyli "na czysto" dostaliśmy z UE prawie 110 mld euro (470 mld zł).

Prof. Hausner zauważa, że "po wejściu do Unii mieliśmy dodatkową przestrzeń gospodarczej ekspansji".

- Wystarczy spojrzeć jak się zmienił nasz handel zagraniczny. To był kolejny, bardzo istotny impuls, otwarcie na wielki europejski wspólny rynek. I na tym rynku okazaliśmy się sprawnym i dobrym graczem - mówi.

Kapitał

Ale otwarcie na oścież drzwi do naszego rynku ma swoje konsekwencje. Ekonomiści wskazują choćby na potężne uzależnienie polskiej gospodarki od kapitału zagranicznego. Pokazuje to chociażby międzynarodowa pozycja inwestycyjna (MPI) Polski, czyli wskaźnik, który mówi, czy jesteśmy wierzycielem, czy dłużnikiem w stosunku do zagranicy. W Polsce ten wskaźnik jest ujemny, co oznacza, że jesteśmy dłużnikiem. Wielkość naszego zadłużenia może jednak przyprawić o zawrót głowy. W 2004 roku MPI wynosiło niecałe 400 mld zł, w 2012 roku - przekroczyliśmy bilion zł, teraz jest to ok. 1,18 bln zł.

MPI określa się w stosunku do PKB, co lepiej obrazuje stan naszego zadłużenia w stosunku do zagranicy. W 2004 roku MPI wyniosła ok. 41 proc. PKB, w 2008 - 56 proc., a w 2017 niemal 61 proc.

- Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nasz sukces jest w dużym stopniu oparty na sterydach zagranicznych. I to nie jest za darmo. Mateusz Morawiecki jako pierwszy podał, że około 100 mld zł transferowane jest rocznie na rzecz kapitału zagranicznego. Choć nigdy nie powiedziano, jak zostało to policzone, bo trudno to policzyć. Mówi się, że w przypadku Irlandii szacunkowe wynagrodzenie kapitału zagranicznego wynosi ponad 15 proc. PKB. O tyle należałoby obniżyć dochody, którym dysponuje społeczeństwo tego kraju - wyjaśnia prof. Bugaj.

Prof. Hausner zauważa, że w 1989 roku nie mieliśmy alternatywy i musieliśmy polegać na kapitale zagranicznym.

- Miejmy świadomość, że nie było krajowego kapitału, który mógłby podjąć wysiłek modernizacyjny. Nasza dzisiejsza konkurencyjność nie wynika tylko z dużych zasobów taniej siły roboczej. Ta praca byłaby bez znaczenia bez maszyn i urządzeń, które zagraniczny kapitał przywoził albo my kupowaliśmy je relatywnie tanio. Byliśmy innowacyjni naśladowczo - twierdzi Hausner. Dodaje jednak, że obecnie sytuacja powinna ulegać stopniowej zmianie.

- Kapitał zagraniczny odegrał niezwykle pozytywną rolę i bez niego byśmy sobie nie poradzili. Istotne jest jednak to, co firmy zagraniczne wnoszą do naszej gospodarki - podkreśla. - Nie oczekujmy, że będą dobrymi wujkami, tylko, że będą robili uczciwy biznes. A to na jakich zasadach chcemy dopuścić kapitał zagraniczny, zależy od nas - podkreśla Hausner. Jak dodaje, wcześniej musieliśmy się godzić na to, czego zagraniczni inwestorzy chcieli, ale dziś nie musimy już zapewniać im chociażby hojnych przywilejów podatkowych.

Praca

Inny problem, który stopniowo nabrzmiewał w ostatnich 30 latach, to stan polskiego rynku pracy. Na pierwszy rzut oka ciężko jest się do czegoś przyczepić - płace nieustannie rosną, a bezrobocie znajduje się obecnie na rekordowo niskim poziomie. Głębsza analiza pokazuje jednak, że do ideału nam daleko.

Warto przeanalizować chociażby udział płac w PKB. Pokazuje, jak duży jest odsetek wynagrodzeń pracowników brutto (wraz m.in. ze składkami na ubezpieczenie społeczne) w stosunku do PKB. Od kilku dekad wskaźnik ten spada niemal na całym świecie. Polska nie jest wyjątkiem, ale u nas ten spadek w ostatnich trzech dekadach był wyjątkowo drastyczny.

W 2018 udział płac w PKB w Polsce wynosił według danych zebranych przez Komisję Europejską 49 proc., podczas gdy dla całej UE wynosił on 55,6 proc. Z tym, że w przypadku całej Unii poziom tego wskaźnika w ostatnim ćwierćwieczu nie ulegał większym wahaniom – najwyższy był w 1995 roku - 57 proc., a najniższy w 2007 – 54,6 proc. Tymczasem w Polsce w 1992 roku płace odpowiadały za aż 62,8 proc. PKB, w 2001 roku było to jeszcze dość wysokie 58,5 proc., ale w 2007 już tylko 48,3 proc. Należy wspomnieć, że KE nie uwzględnia w tym wyliczeniu wynagrodzeń osób na tzw. umowach śmieciowych, których udział w polskim rynku pracy jest wyjątkowo wysoki, ale i tak nasz kraj wypada słabo na tle Europy. W praktyce oznacza to, że wzrost gospodarczy, którym tak często chwalą się politycy, w mniejszym stopniu przekładał się w ostatnich latach na zasobność portfela przeciętnego Polaka. Rosnące zyski w większym stopniu generował kapitał, a nie praca.

Z danych zrzeszającej 32 najbardziej rozwinięte kraje OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) wynika, że w latach 1995-2013 Polska miała najwyższy średnioroczny wzrost produktywności – 4,2 proc., przy średniej dla całej Organizacji 1,7 proc. Niestety w tym samym czasie mieliśmy również największą różnicę pomiędzy wzrostem produktywności a wzrostem płac, która wynosiła 2 proc. rocznie, przy średniej dla OECD 0,4 proc.

Inny problem polskiego rynku pracy? W 2018 roku 23,9 proc. (prawie 4 mln osób) wszystkich pracowników w Polsce było zatrudnionych na umowach czasowych – umowach o dzieło, na zlecenie i o pracę na czas określony. To dane Eurostatu. W UE tylko w Hiszpanii ten odsetek jest wyższy (26,4 proc.), a średnia unijna to tylko 13,2 proc. W 2001 roku w ten sposób zatrudnionych było w Polsce 11,2 proc., a w 1997 roku – 5,3 proc.

- Gdy byłem ministrem pracy mieliśmy stopę bezrobocia na poziomie 20,6 proc. - w urzędach pracy było zarejestrowanych 3,5 mln bezrobotnych. Gdybyśmy nie uelastycznili wtedy rynku pracy, to nie byłoby sytuacji, którą mamy dzisiaj - nie ma w Polsce bezrobocia masowego i strukturalnego. Wtedy mieliśmy inny problem, który się udało rozwiązać. Ale teraz nowym problemem jest jakość pracy - wyjaśnia prof. Hausner, minister pracy w latach 2001-2005.

Jego zdaniem nie jest to tylko kwestią "kodeksu pracy, wynagrodzenia czy formuły zatrudnienia".

- To jest kwestia traktowania pracowników, relacji pracowniczych, wykorzystywania potencjału twórczego, ich prawa do własności intelektualnej. To są wielkie zagadnienia teraźniejszości i przyszłości. Nie chcę mówić, jak niektórzy, że mamy folwarczną kulturę pracy. To nie jest prawda. Ale daleko nam do takiej kultury, która uwalniałaby pełny potencjał twórczy pracowników. Bez tego nie poradzimy sobie w gospodarce cyfrowej, bo zdominują nas ci, którzy mają więcej kapitału i są o wiele więksi. Jedyną naszą szansą jest zmiana kultury pracy - na taką, która będzie zorientowana na pracownika - twierdzi Hausner.

Pozycja pracownika, to nie jedyny problem trawiący polski rynek pracy. Jednym z największych są nierówności dochodowe, które pokazują, jaka jest różnica pomiędzy dochodami najbogatszych a średnią pensją i najbiedniejszymi. W Polsce widać to chociażby patrząc na różnicę pomiędzy średnim wynagrodzeniem a medianą (poniżej mediany znajdują się zarobki połowy społeczeństwa, powyżej – drugiej połowy). Według ostatniego raportu GUS na ten temat, średnia pensja w październiku 2016 roku wyniosła 4346,76 zł, a mediana – 3510,67 zł. To ponad 800 zł różnicy. GUS podał też, że prawie dwie trzecie pracowników zarabiało poniżej średniej. Milion osób zarabia płacę minimalną.

Francuscy ekonomiści badający nierówności dochodowe zauważyli, że 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków odpowiada za prawie 40 proc. dochodu narodowego - to najwyższy wskaźnik w Europie. Pod względem rozwarstwienia dochodowego Polska bardzo przypomina USA. Za oceanem przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi jest jedną z największych na świecie.

- Na początku lat 90. duża część Polaków zgadzała się z tezą, że kapitalizm musi generować nierówności i one są do zaakceptowania. Były też takie badania, które pokazywały, że gdy nierówność rosła, to Polacy i Rosjanie stawali się bardziej szczęśliwi. W okolicy roku 1998, w okresie kryzysu i wielkiego bezrobocia, to się trochę zmieniło. Polacy uważali wtedy, że nierówności są za wysokie i należałoby opodatkować bogatych – wyjaśniał w niedawnej rozmowie z tvn24bis.pl ekonomista dr Michał Brzeziński.

Francuskie badania wykazują, że nierówności dochodowe w całej Europie rosną, ale w Polsce ten wzrost był największy i doszedł do najwyższego poziomu.

Przyszłość

Jak to zmienić? - Głównym instrumentem powinny być podatki. W Polsce mamy inny system niż w większości krajów zachodnich UE. Entuzjaści naszej integracji nie chcą się zgodzić na system podatkowy, który tam funkcjonuje. Ta nierówność w dochodach i majątku zacznie bardzo pobudzać niestabilność, a nic dla gospodarki w długim okresie nie jest tak groźne jak niestabilność polityczna – uważa prof. Bugaj.

Ekonomista chciałby również, aby została wzmocniona siła pracowników: - Zarówno poprzez wzmocnienie związków zawodowych, jak i przez powrót do rozwiązań partycypacyjnych, które w Polsce zostały wyrugowane praktycznie w 100 procentach. Chciałbym, abyśmy szukali formuły obecności kapitału zagranicznego w Polsce, gdzie państwo działające w sposób racjonalny będzie miało wpływ, jaki kapitał jest akceptowany, a jaki nie - o jaki się ubiegamy, a jaki zniechęcamy.

Z kolei prof. Hausner życzy sobie, by Polska rozwijała się dalej, "ale przy zachowaniu spójności i solidarności społecznej".

- To co jest robione w tej chwili zmniejsza napięcia, ale nie jest rozwiązaniem długofalowego problemu - różnic w dostępie do kapitału kulturowego, intelektualnego i społecznego. To bardzo poważne wyzwanie, które stoi przed nami. Bez gospodarki rynkowej nie będziemy mieli dobrej gospodarki. Trzeba umacniać gospodarkę rynkową, ale tak by przyczyniała się do większej spójności i solidarności społecznej - zaznacza ekonomista. - Zadbajmy przede wszystkim o to, by nasze uczelnie generowały nowoczesne kompetencje, kompetencje przyszłości. Zadbajmy o własną bazę badawczo-rozwojową, która będzie współpracować z firmami i dzięki temu zostaną na dłużej - dodaje Hausner.

Według Bugaja "nie ma alternatywnej drogi dla kapitalizmu, ale jest pytanie o kształt tego ładu ustrojowego". Jak podkreśla, "różny bywał i różny może być".

- Czy jest możliwy kapitalizm z ludzką twarzą? Pewnie tak… ale ja tego nie doczekam - mówi.

Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: tvn24bis.pl

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Minister rolnictwa Czesław Siekierski przyjechał w niedzielę na rozmowy z rolnikami blokującymi przejście graniczne w Medyce. Zapewniał, że jego resort razem z ministerstwem rozwoju przygotowują negatywne stanowisko do umowy handlowej między UE a krajami Mercosur. Tłumaczył, co się stało ze spełnieniem postulatu o umorzeniu czwartej raty podatku rolnego. - Sytuacja się zmieniła - wyjaśniał.

Minister rolnictwa na przejściu w Medyce: sytuacja się zmieniła

Minister rolnictwa na przejściu w Medyce: sytuacja się zmieniła

Źródło:
PAP

- Mieszkam w stumetrowym domu, samotnie wychowuję dwoje dzieci. Dom podzielony jest na pół. Rodzice mają osobne liczniki. Oni płacą około dwieście złotych za prąd, a ja - mając fotowoltaikę - dwadzieścia tysięcy złotych - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pani Agnieszka z Rudy Kozielskiej. - Jeden z największych rachunków, o którym mam wiedzę wyniósł 80 tysięcy złotych, a mówimy o zwykłych domach - komentuje Izabela Dąbrowska-Antoniak, koordynator do spraw negocjacji przy prezesie Urzędu Regulacji Energetyki.

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

Źródło:
tvn24.pl

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał ostrzeżenie o wycofaniu zabawki dla dzieci z popularnej sieci dyskontowej KiK. Powodem jest stwierdzenie przekroczenia dopuszczalnej zawartości ołowiu, który jest szkodliwy dla zdrowia.

Zabawka wycofana z popularnej sieci sklepów. Może zagrażać zdrowiu

Zabawka wycofana z popularnej sieci sklepów. Może zagrażać zdrowiu

Źródło:
tvn24.pl

W Nowym Jorku mieszka najwięcej miliarderów na świecie - aż 144. Około 30 procent najbogatszych osób na Ziemi to mieszkańcy zaledwie 15 miast.

To miasto ma największy odsetek miliarderów na metr kwadratowy

To miasto ma największy odsetek miliarderów na metr kwadratowy

Źródło:
PAP

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Miejsca hotelowe w Zakopanem na święta Bożego Narodzenia są już w 75 procentach zarezerwowane, a na Sylwestra zostało jeszcze około 20 procent wolnych miejsc w mieście pod Giewontem – powiedział na miesiąc przed świętami Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG). Dodał, że goście dopytują o organizację plenerowego koncertu sylwestrowego. Z kolei w Beskidach miejsca już się kończą i wiadomo, że będzie nieco drożej niż przed rokiem.

Święta i Sylwester w górach. Trzeba się śpieszyć z rezerwacjami

Święta i Sylwester w górach. Trzeba się śpieszyć z rezerwacjami

Źródło:
PAP

W tym roku wartość fińskiego wywozu aluminium do Rosji zwiększyła się dwukrotnie, w porównaniu z 2023 rokiem. Za wzrost odpowiada rodzinna firma z Turku, światowy producent kolców do zimowych opon. Jej współwłaścicielem jest żona ministra edukacji – poinformował w sobotę fiński nadawca Yle.

Światowy producent kolców do zimowych opon robi interesy z Rosją

Światowy producent kolców do zimowych opon robi interesy z Rosją

Źródło:
PAP

Magazyn podróżniczy "Afar" ogłosił rok 2025 "rokiem podróży bez tłumów". Dlatego też w swoich propozycjach na kolejne miesiące zwrócił uwagę na nieco mniej popularne, można by powiedzieć - niedoceniane kierunki wakacyjnych wojaży. Z miejsc w Europie polecane są między innymi Belgrad i grecka wyspa Chios.

"2025 rokiem podróży bez tłumów". Te miejsca warto odwiedzić

"2025 rokiem podróży bez tłumów". Te miejsca warto odwiedzić

Źródło:
PAP

Kto ma rację - najemca czy wynajmujący? Jakie prawa i obowiązki mają obie strony? I czy ocena poziomu bieli ścian to już przesada? - Z prawnego punktu widzenia muszę powiedzieć: to zależy - komentuje mecenas Katarzyna Trojanowska-Janik, specjalistka w zakresie prawa nieruchomości. Podkreśla jednak, że wynajmujący muszą być gotowi na to, że mieszkania się niszczą.

Właściciel sprawdza ściany z latarką, lokator kroi na blacie. Co wolno w wynajętym mieszkaniu?

Właściciel sprawdza ściany z latarką, lokator kroi na blacie. Co wolno w wynajętym mieszkaniu?

Źródło:
tvn24.pl

W sobotę 23 listopada w Hadze odbyła się kolejna edycja konferencji Poland 2.0 Summit. Zrzesza ona młodych Polaków z całego świata. To okazja do poszerzania wiedzy, nawiązania kontaktów i współpracy z polskimi przedsiębiorcami.

Co jest prawdą, a co fake newsem? Wyzwanie dla mediów w zmieniającej się rzeczywistości

Co jest prawdą, a co fake newsem? Wyzwanie dla mediów w zmieniającej się rzeczywistości

Źródło:
tvn24.pl

Hiszpania ukarała pięć tanich linii lotniczych grzywnami w łącznej wysokości 179 milionów euro za nadużycia, w tym za pobieranie opłat za bagaż podręczny - podaje BBC. Linie lotnicze zapowiadają odwołania się od kar.

Hiszpania nakłada "historyczne" kary na linie lotnicze

Hiszpania nakłada "historyczne" kary na linie lotnicze

Źródło:
BBC

W sobotnim losowaniu Lotto żaden z graczy nie trafił szóstki. Kumulacja rośnie do ośmiu milionów złotych. Oto wyniki losowania Lotto i Lotto Plus z 23 listopada.

Kumulacja w Lotto dalej rośnie

Kumulacja w Lotto dalej rośnie

Źródło:
tvn24.pl

- Ten projekt jest gotowy, zaraz będzie zrealizowany, ponieważ kwestia jest owszem finansowa, ale nie tylko. Przede wszystkim chodzi o pewien mechanizm jak ten zasiłek ma funkcjonować - powiedziała Marzena Okła-Drewnowicz, minister do spraw polityki senioralnej Polski na antenie TVN24 pytana o kwestię podwyżki zasiłku pogrzebowego.

Okła-Drewnowicz: podwyżka zasiłku pogrzebowego jest "na finiszu"

Okła-Drewnowicz: podwyżka zasiłku pogrzebowego jest "na finiszu"

Źródło:
TVN24

Austria coraz częściej zastępuje aluminiowe znaki drogowe drewnianymi. Dotychczas rozwiązanie to wprowadzano w wybranych regionach, a teraz drewniane oznaczenia pojawią się także w Wiedniu. Głównym celem jest ochrona środowiska.

Drewno wyprze aluminium. Na austriackich drogach

Drewno wyprze aluminium. Na austriackich drogach

Źródło:
PAP

Firma Northvolt kończy działalność związaną z rozwojem i produkcją magazynów energii w Gdańsku - ogłosili przedstawiciele firmy. Jak dodano, koncern szuka kupca na zakład w tym mieście.

Firma zamyka fabrykę w Polsce. "Trudna decyzja"

Firma zamyka fabrykę w Polsce. "Trudna decyzja"

Źródło:
PAP

Do różnych możliwości wykorzystania sztucznej inteligencji można teraz dołączyć szpiegowanie widzów kinowych. Jak informuje portal Daily Mail, brytyjska sieć kin Vue wykorzystuje AI do śledzenia nawyków widzów. Ma to pomóc we wzroście sprzedaży biletów.

Sztuczna inteligencja szpieguje widzów kin

Sztuczna inteligencja szpieguje widzów kin

Źródło:
PAP

Czy pracodawca może mnie zmusić do uczestniczenia w firmowej wigilii? - zapytała internautka w mediach społecznościowych. - Dla jednych to fantastyczna okazja do spotkania i integracji zespołowej, dla innych istny koszmar i na samą myśl o takim wydarzeniu mają nudności - zauważyła w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Monika Smulewicz, ekspertka prawa pracy.

Firmowy "śledzik" to prawo czy obowiązek? "Mamy już dość takiego układu"

Firmowy "śledzik" to prawo czy obowiązek? "Mamy już dość takiego układu"

Źródło:
tvn24.pl

Rząd w Oslo widzi w nowych inwestycjach w branżę paliwową szansę na pobudzenie gospodarki i wzmocnienie kursu swojej waluty. Planuje przeznaczyć na nie w przyszłym roku rekordową kwotę ćwierć biliona koron, czyli 23 miliardów dolarów.

Gigantyczne paliwowe inwestycje w Norwegii

Gigantyczne paliwowe inwestycje w Norwegii

Źródło:
PAP

Orange Polska ostrzega przed SMS-ami, w których oszuści podszywają się pod tego operatora. Wiadomości dotyczą rzekomej konieczności aktywacji konta.

Uwaga na takie SMS-y

Uwaga na takie SMS-y

Źródło:
tvn24.pl

Popyt na hydraulików i elektryków w tym roku jest rekordowy, a jego dynamika wciąż rośnie – wynika z danych Oferteo, przygotowanych dla "Rzeczpospolitej", która publikuje je w piątkowym wydaniu.

Zapotrzebowanie na te usługi jest rekordowe. Nawet miesiąc oczekiwania

Zapotrzebowanie na te usługi jest rekordowe. Nawet miesiąc oczekiwania

Źródło:
PAP

Podniesienie kwoty świadczenia z funduszu alimentacyjnego z 500 do 1000 złotych miesięcznie zakłada nowelizacja ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, którą w czwartek uchwalił Sejm. Nowela trafi teraz pod obrady Senatu.

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Źródło:
PAP

Sejm skierował w czwartek do prac w komisjach finansów i zdrowia dwa rządowe projekty zakładające obniżenie składki zdrowotnej płaconej przez przedsiębiorców oraz likwidację składki od zbycia środków trwałych. Izba odrzuciła w pierwszym czytaniu projekt poselski autorstwa PiS dotyczący składki.

Co ze składką zdrowotną? Trzy pomysły, trzy decyzje

Co ze składką zdrowotną? Trzy pomysły, trzy decyzje

Źródło:
PAP

Finanse publiczne to nasze wspólne dobro, dlatego zwiększamy nad nimi niezależną i demokratyczną kontrolę - napisał na portalu X minister finansów Andrzej Domański. W czwartek Sejm uchwalił ustawę o Radzie Fiskalnej.

Nowa instytucja w Polsce. "Zwiększamy kontrolę"

Nowa instytucja w Polsce. "Zwiększamy kontrolę"

Źródło:
PAP

Sejm uchwalił w czwartek nowelizację ustawy przesuwającej start systemu kaucyjnego w Polsce o dziewięć miesięcy - na 1 października 2025 roku. Nowela - poza zmianą terminu startu systemu - wprowadza także szereg zmian usprawniających jego działanie.

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Źródło:
PAP