- E-papierosy przede wszystkim nie są zdrowe i to musimy ustalić od razu - zaczyna dr Piotr Dąbrowiecki.
Miały pomóc palaczom, a stały się modą
Jak wskazuje lekarz, jeśli weźmiemy pod uwagę szkodliwość e-papierosów, to w jego ocenie powinno być tak, że taki produkt zaleca do stosowania wyłącznie lekarz.
- E-papieros miał być w zamierzeniach pomysłem na zerwanie z nałogiem palenia tytoniu poprzez podanie uzależnionej osobie nikotyny, bez dodatkowych kilkuset substancji toksycznych obecnych w dymie ze zwykłego papierosa. Powinny być to produkty w pełni kontrolowane przez instytucję do tego dedykowaną. Jeżeli ktoś chce wprowadzić na rynek substytut nikotyny, czy też podajnik nikotyny, którego używamy w odzwyczajaniu od palenia tytoniu, to ktoś musi nad tym czuwać w cywilizowanym państwie - tłumaczy dr Piotr Dąbrowiecki.
Elektroniczne papierosy stały się jednak produktem łatwo dostępnym i modnym, popularnym zwłaszcza wśród młodzieży. Ostatnia kontrola KAS wykazała dodatkowo, że dużą część rynku mogą stanowić produkty niespełniające norm, a przez to zwyczajnie niebezpieczne.
W ramach przeprowadzonej w maju kontroli pobrano prawie 1,3 tysiąca próbek, które skierowano do zbadania w laboratoriach KAS. Do tej pory przebadano prawie 800 próbek. W niemal 91 procent z nich stwierdzono przekroczenie dopuszczalnej pojemności zbiorniczka e-papierosa jednorazowego użytku, kartridża lub pojemnika zapasowego. W 74 przypadkach stwierdzono wyższą niż deklarowana zawartość e-płynu. Takie produkty w ogóle nie powinny znaleźć się w sprzedaży.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Nikotyna może nawet zabić
- Mamy do czynienia z wielką patologią. Ludzie wybierają palenie tytoniu, bo to stymuluje ich ośrodkowy układ nerwowy. Nikotyna to substancja psychoaktywna. Dlatego właśnie ludzie się uzależniają. Dawka ma znaczenie, bo nikotyna również może zabić. Jeżeli ktoś nie bada stężeń, to tak jakby ktoś chciał dać lek, a nie przebadał, ile miligramów substancji czynnej w nim jest. To jest jakiś absurd, a my do tej pory tolerowaliśmy ten absurd, licząc na to, że producent to jest ktoś taki, kto ma etykę i na pewno będzie działał w przejrzysty i transparentny sposób - podkreśla lekarz.
Do niedawna praktycznie poza wszelkimi regulacjami, zwłaszcza w odniesieniu do sprzedaży osobom niepełnoletnim, były jednorazowe produkty beznikotynowe. Przyjęta w maju przez Sejm nowelizacja ustawy tytoniowej objęła takie produkty regulacjami tożsamymi z tymi, które obowiązują wobec innych wyrobów tytoniowych.
Beznikotynowe "jednorazówki" są produktem o tyle niebezpiecznym, że w zawoalowany sposób rozwijają nałóg. Nie zawierają wprawdzie uzależniającej nikotyny, ale ich skład tak naprawdę jest zagadką, a co gorsza - kształtują uzależnienie behawioralne, przekładające się na późniejsze przechodzenie na inne produkty, w tym klasyczne papierosy. Kontrowersyjnym wątkiem, dotyczącym e-papierosów, zarówno z nikotyną, jak i bez niej, jest stosowanie przez producentów aromatów smakowych, które dodatkowo zachęcają do korzystania z ich produktów.
- To nie jest pasta do zębów, to nie jest dezodorant. To jest coś, czego często ludzie chorzy używają, żeby się odzwyczaić od palenia, a czego zdrowi zaczęli używać, bo po prostu wytworzono modę - bo to tanie, bo jest 100 albo 200 dawek, bo pachnie serniczkiem, colą, toffi - do wyboru - więc nie szkodzi. No nie, to nieprawda. To bardzo szkodzi, bo uzależnia osobę palącą. Dane jasno pokazują, że te produkty to inicjacja nałogu nikotynowego, który potem przeradza się w palenie papierosów. Co więcej używanie e-papierosów lub dozowników nikotyny może wywołać EVALI (E-cigarette Vaping Associated Lung Injury). To ostre uszkodzenie płuc, związane z wdychaniem związków chemicznych, które powstają w wyniku używania e-papierosów. Nie istnieje bezpieczne e-palenie. My przez wiele lat cieszyliśmy się, że spada odsetek osób palących tytoń. Teraz niestety znowu wzrósł i już ponad 30 procent społeczeństwa aktywnie pali papierosy - wskazuje dr Piotr Dąbrowiecki.
Jak wskazuje Polska Akademia Nauk, do codziennego palenia papierosów przyznaje się prawie 29 procent dorosłych Polaków. Z kolei Polskie Towarzystwo Psychiatryczne wskazuje, że co trzeci Polak w wieku do 17. roku życia miał już doświadczenia z korzystaniem z produktów nikotynowych.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik/ToL
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock