Z krakowskiej prokuratury wyciekły dane osobowe przynajmniej pięciu śledczych – dowiedział się tvn24.pl. Urzędnicy zapomnieli zanonimizować oświadczenia majątkowe przed ich publikacją na internetowych stronach Biuletynu Informacji Publicznej.
O pojawieniu się w internecie oświadczeń majątkowych, bez zamazanych danych osobowych, zaalarmowali nas sami prokuratorzy z Krakowa.
– W ostatnich miesiącach byliśmy nękani, straszeni przez anonimowe osoby po masowym ujawnieniu danych przez pracowników Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Teraz w sieci krążą prywatne adresy niektórych z naszych kolegów – mówi tvn24.pl prokurator, prosząc o zachowanie anonimowości.
"Incydent naruszenia danych osobowych"
Fakt, że doszło "incydentu naruszenia danych osobowych" potwierdziliśmy oficjalnie w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie.
- Incydent dotyczył nie do końca zanonimizowanych danych adresowych: miejsca zamieszkania lub adresów dodatkowych nieruchomości. W pozostałym zakresie oświadczenia majątkowe były zanonimizowane i upublicznione zgodnie z prawem – przekazał nam rzecznik prasowy, prokurator Janusz Hnatko.
Jak sprawdziliśmy, kierownictwo krakowskiej prokuratury o "incydencie" poinformowało 17 marca Urząd Ochrony Danych Osobowych.
– Zgłoszenie naruszenia danych ma charakter wstępny i jest obecnie analizowane przez UODO. Ewentualne dalsze działania w każdym przypadku są uzależniane od indywidualnych okoliczności danej sprawy – przekazała nam Ewelina Janczyk-Foryś z departamentu komunikacji społecznej.
Zdyscyplinowani pracownicy
Jakie konsekwencje ponieśli odpowiedzialni za sytuację urzędnicy?
– Zdyscyplinowano pracowników odpowiedzialnych za proces oświadczeń majątkowych. Wdrożono dodatkowy mechanizm kontrolny poprzez wprowadzenie weryfikacji zanonimizowanych oświadczeń majątkowych przez inspektora ochrony danych – dodał prokurator Hnatko.
Obowiązek wypełniania jawnych oświadczeń majątkowych wprowadziła nowelizacja ustawy o prokuraturze z 2016 roku. Wykładnia przepisów, którą przyjął ówczesny prokurator krajowy Bogdana Święczkowski, spowodowała, że oświadczenia trafiają do internetu. Bez niej byłyby udostępniane, ale dopiero po skierowaniu wniosku o dostęp do informacji publicznej w przypadku każdego oświadczenia majątkowego.
Masowe groźby
Środowisko prokuratorów i sędziów przeżyło znacznie większy wyciek danych, którego konsekwencje wciąż są odczuwalne. Z krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w lutym 2020 roku trafiły do internetu informacje o niemal 50 tysiącach słuchaczy i wykładowców. Szefową szkoły była wtedy Małgorzata Manowska, dzisiejsza pierwsza prezes Sądu Najwyższego.
Od tamtej pory śledczy i sędziowie są masowo straszeni SMS-ami wysyłanymi z gwarantujących anonimowość bramek internetowych.
"Wróciłem z pudła. Zginiesz. Masz pod domem i autem bombę" – to cenzuralny fragment jednej z takich informacji, która trafiła minimum do 400 śledczych.
Choć treść gróźb była identyczna, to sprawca (lub sprawcy) zadawał sobie trud, by wiadomość zaczynała się od właściwego imienia adresata. Do dziś autorzy gróźb nie zostali wykryci przez prowadzącą śledztwo Prokuraturę Regionalną w Lublinie.
Winny pracownik firmy zewnętrznej
Zarzut z artykuły 269b paragraf 1, czyli "udostępnienia innym osobom (…) dane umożliwiające nieuprawniony dostęp do informacji przechowywanych w systemie informatycznym" usłyszał wyłącznie pracownik firmy zewnętrznej, która obsługiwała KSSiP.
Prokuratorzy z Lublina dowodzą, że w trakcie migrowania danych szkoły na nowo utworzoną platformę, założył katalog, do którego przeniósł dane osobowe (imię, nazwisko oraz numery telefonów i adresy maile) pracowników wymiaru sprawiedliwości. I udostępnił go wielu osobom.
Winna Szkoła
Urząd Ochrony Danych Osobowych doszedł jednak do innych wniosków niż śledczy z Lublina. W swoim postępowaniu, które skończyło się w lutym ubiegłego roku, nałożył karę 100 tysięcy złotych na Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. Eksperci urzędu dopatrzyli się szeregu nieprawidłowości w działaniu pracowników szkoły. Za to UODO nie dopatrzył się nieprawidłowości w działaniach firmy zewnętrznej.
Źródło: tvn24.pl