- Ksiądz Andrzej Miszk jest pierwszym katolickim duchownym w Polsce usuniętym z zakonu i kapłaństwa z powodu wyrażonego sprzeciwu w debacie o lustracji w Kościele. Były już 43-letni diakon opowiedział "Dziennikowi" historię ostatniego roku swych perypetii w zakonie jezuitów.
- "Obawiam się, że gdybym miał nałogi albo i wpadki z celibatem, ale nie byłoby to nagłośnione, to mógłbym pozostać jezuitą. Tymczasem ja dziesięć dni temu dostałem dekret dymisyjny", mówi Miszk. - Oficjalny powód brzmi: "Wyjątkowa nieprzydatność do życia w Towarzystwie Jezusowym z przyczyn niezawinionych”. We wrześniu zeszłego roku Miszk opublikował na jezuickim portalu www.tezeusz.pl swój wywiad z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Było to bez ostatecznej akceptacji prowincjała, o. Krzysztofa Dyrka. Potem wpisał się na temat lustracji w blogu. Razem przeczytało to może kilkaset osób, jednak prowincjał nałożył na niego nakaz milczenia. Od tego zaczął się konflikt. W prowincji południowej jezuitów było około dziesięciu agentów, z czego dwóch prowincjałów. Miszk opowiada "Dziennikowi" o ojcu Piechniku, który przez 20 lat był cynicznym i dobrowolnym agentem SB. Zapytany dlaczego ujawnienie tego przypadku tak wstrząsnęło jezuitami, duchowny wyjaśnia, że o. Piechnik był wielkim autorytetem i protektorem wielu żyjących wpływowych jezuitów. Ujawnienie faktu jego współpracy z SB stawia ich kariery w podejrzanym świetle, nawet jeśli byli niewinni. - "Myślałem, że jezuici zmierzą się z prawdą, zechcą ją zbadać, zastanowić się nad tym, czy miało to wpływ na oblicze naszego zakonu(...). Lustracja owszem, okazała się kryzysem, ale mógłby to być kryzys drobny, jednak jezuici zareagowali przerażeniem, represjami i strachem", mówi Miszk, na którego w ramach retorsji nałożono bezwzględny nakaz milczenia nie tylko w sprawach lustracji, ale w ogóle. - "Nie mogłem opublikować żadnego artykułu filozoficznego, wystąpić w filmie dokumentalnym o Ruchu +Wolność i Pokój+, w którym działałem w latach 80., nie mogłem nawet napisać postu na forum dyskusyjnym. Dostałem zakaz pracy akademickiej", opowiada. - "Nie mam żalu do zakonu, że mnie zdymisjonował. Oczywiście wolałbym, by nie podali tak absurdalnego powodu dymisji, tylko powiedzieli prawdę, że nie chcą żadnej lustracji, nie chcą przyznać się do TW Anteusza i innych, więc ku przestrodze wywalają Miszka. Ale boli mnie to, że przez rok moi współbracia poddali mnie regularnemu mobbingowi", mówi były jezuita.
Źródło: Dziennik