Na pewno są takie firmy, które już prawie utonęły. To dotyczy tych branż, które jako pierwsze zostały dotknięte zamknięciem z powodu epidemii COVID-19 - ocenił w "Tak jest" Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu. Dodał przy tym, że "wszyscy walczą i szukają dróg wyjścia, jednocześnie rozglądając się za środkami pomocowymi".
W nocy ze środy na czwartek Sejm przyjął z poprawkami ustawę o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2, która rozszerza obowiązującą od 1 kwietnia pomoc dla firm.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w środę także nowy program - tak zwaną tarczę finansową. Jak zapewnił, na potrzeby utrzymania miejsc pracy i płynności przedsiębiorców zostanie przeznaczone "co najmniej" 100 miliardów złotych. Program jest skierowany do około 670 tysięcy firm i zakłada m.in. subwencje dla przedsiębiorstw, których części - pod pewnymi warunkami - nie trzeba będzie zwracać.
"Na pewno są tacy, którzy prawie utonęli"
Prezes Polskiej Rady Biznesu Wojciech Kostrzewa mówił w "Tak jest" w TVN24 o tym, jak polskie firmy radzą sobie z konsekwencjami epidemii COVID-19.
- Na pewno są tacy, którzy prawie utonęli. To dotyczy tych branż, które jako pierwsze zostały dotknięte zamknięciem. Myślę tutaj o branży handlowej przede wszystkim - stwierdził. Dodał przy tym, że "wszyscy walczą i szukają dróg wyjścia, jednocześnie rozglądając się za środkami pomocowymi".
Zdaniem Kostrzewy "nieszczere" byłoby powiedzenie, że skalę konsekwencji gospodarczych da się teraz wyliczyć. - Dlatego, że nie mamy jeszcze twardych danych. Widzimy tylko to, co meldują firmy - wyjasniał.
- W jednym z badań konfederacji Lewiatan ponad 70 procent przedsiębiorców stwierdzało, iż w najbliższym czasie będzie musiało redukować stan zatrudnienia. Ale proszę pamiętać, że to jest bardzo elastyczna i płynna kwestia, bo to zależy od skali i szybkości dostarczenia pomocy dla przedsiębiorstw - kontynuował.
Kostrzewa: w zasadzie wszyscy są dotknięci
Według prezesa Polskiej Rady Biznesu "w zasadzie wszyscy - nawet ci, którzy myśleli, że nie będą mieli kłopotów - są dotknięci" gospodarczymi konsekwencjami epidemii. - To dotyczy wszystkich gałęzi przemysłu - podkreślił.
Gość TVN24 ocenił także, że "to, co pan premier (Mateusz - red.) Morawiecki ogłosił w środę, jest krokiem, który był oczekiwany przez polskie środowiska przedsiębiorców".
Zdaniem Kostrzewy zapowiadany program wiąże się z "dużą dawką płynności na rynku" (zapewnia firmom pieniądze na przetrwanie). - Wydaje mi się, że nawet jeżeli to jest trochę spóźnione, to jeżeli zostanie wdrożone w życie do końca kwietnia, a takie są zapowiedzi, to będzie to właściwy zastrzyk gotówki - dodał.
Szef Polskiej Rady Biznesu mówił również, że nowa propozycja "ma kilka cech, które są bardzo ważne". - Po pierwsze wolumen, który jest znaczny. To jest prawie pięć procent PKB, a więc zaczyna być porównywalny do tego, co żeśmy widzieli w krajach sąsiednich. Po drugie jest on szybki i ma być programem niebiurokratycznym, to jest szalenie ważne. Ma opierać się na zaufaniu, a więc na oświadczeniach przedsiębiorców - wyliczał.
- Jest programem, który nie jest dyskryminujący. Jest adresowany do wszystkich rodzajów przedsiębiorstw: od mikro, przez małe, średnie, do dużych. Oczywiście z nieco zróżnicowanymi narzędziami, ale to jest niezbędne, dlatego że specyfika wielkiego przedsiębiorstwa wobec przedsiębiorstwa małego jest zróżnicowana - kontynuował.
Zdaniem Wojciecha Kostrzewy "wszystkie organizacje biznesowe będą na pewno dawały z siebie wszystko, aby pomóc (…) rządowi, aby dopracować szczegóły tak, żeby ten plan mógł wejść w życie rzeczywiście w ostatnich dniach kwietnia".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24