Marszałek województwa lubuskiego poprosiła o pomoc w walce z pandemią premierów dwóch niemieckich landów. Chodzi o dostawy leku remdesivir, butle z tlenem i testy. Wojewoda twierdzi, że sytuację kontroluje, a zachowanie marszałek określa jako "niezrozumiałe".
Pod koniec października prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier w liście do prezydenta Andrzeja Dudy zaoferował pomoc Polsce w walce z pandemią COVID-19. W skierowanej do Steinmeiera odpowiedzi Duda podziękował za ten gest i zapewnił, że "również Polska, jeśli zajdzie taka potrzeba, jest gotowa ściśle współpracować z Niemcami w walce ze skutkami pandemii COVID-19".
Marszałek województwa lubuskiego zadeklarowała jednak, że taką pomoc chętnie by przyjęła i formalnie poprosiła o wsparcie premierów Brandenburgii i Saksonii. Głównie chodziłoby o dostawy leku remdesivir, butli z tlenem i testów kasetkowych.
- Jesteśmy teraz w momencie, który w historii świata zdarza się raz na sto lat – mówi marszałek Elżbieta Anna Polak. - Jesteśmy zainteresowani pomocą, jaką zaoferowali Polakom nasi zachodni sąsiedzi. Pierwsza fala pandemii nie była tak dotkliwa a taką pomoc otrzymaliśmy od naszych partnerów zza Odry oraz z naszego regionu partnerskiego Hajnan w Chinach – dodaje.
W środę do marszałek zadzwoniła poseł Jadwiga Emilewicz. - Padła deklaracja, że kwestia, o którą marszałek wnioskowała do sąsiadów zza zachodniej granicy ma zostać jakoś rozwiązana siłami i środkami rządu polskiego - relacjonuje Aleksander Przybylski, reporter TVN24.
"Ten apel jest dla mnie niezrozumiały"
Prośbę marszałek krytykuje wojewoda lubuski. Władysław Dajczak twierdzi, że na razie sytuacja w województwie jest pod kontrolą. Według informacji podanych w czwartek przez Ministerstwo Zdrowia, w województwie lubuskim odnotowano najniższą liczbę zakażeń w całej Polsce.
- Ten apel i pismo o pomoc do premierów Saksonii i Brandenburgii jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Z przykrością to mówię, ale myślę, że pani marszałek chce się wpisać w działania opozycji, która próbuje w ten sposób pokazać jakieś zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców, czyli na przykład jakiś chaos panujący. Chcę powiedzieć, że w województwie lubuskim nic takiego nie ma - powiedział wojewoda.
Zapewnił również, że w środę przedstawicielka urzędu wojewódzkiego przeprowadziła telekonferencję z dyrektorami wszystkich szpitali. Dotyczyła ona właśnie potrzeb placówek. - Żaden szpital nie zgłosił zapotrzebowania w zakresie respiratorów, braków w tlenie. Zgłaszali jeden problem: brak kadry medycznej - dodaje Dajczak.
Badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 22 683 osób; łącznie wykryto dotąd 641 496 przypadków – podało w czwartek Ministerstwo Zdrowia. Resort przekazał, że zmarło kolejne 275 osób, w sumie odnotowano 9080 zgonów. Najwięcej przypadków wykryto w województwach: śląskim – ok. 3,9 tys., zaś najmniej w woj. lubuskim – 688.
Nowe przypadki dotyczą osób z województw: śląskiego (3 911), wielkopolskiego (2 232), małopolskiego (2 132), dolnośląskiego (1 847), mazowieckiego (1 746), łódzkiego (1 528), podkarpackiego (1 276), pomorskiego (1 114), kujawsko-pomorskiego (1 083), podlaskiego (943), warmińsko-mazurskiego (915), opolskiego (844), lubelskiego (831), świętokrzyskiego (825), zachodniopomorskiego (768) i lubuskiego (688).
Źródło: TVN24, PAP