Jak ma wyglądać walka z korupcją, za którą będzie pani odpowiedzialna w rządzie Donalda Tuska, zapytała "Gazeta Wyborcza" Julię Piterę, kandydatkę na pełnomocnika rządu.
- "Obok pionu śledczego, jakim jest dziś CBA, potrzebne są dwa inne - pion monitorująco-analityczny, przygotowujący rozwiązania legislacyjne, i edukacyjny, twierdzi rozmówczyni "Wyborczej". - Projektowane biuro będzie monitorować procedury biurokratyczne. Jeżeli ktoś np. buduje drukarnię wśród domków jednorodzinnych, w sprzeczności z planami zagospodarowania, i żadna z uprawnionych do tego instytucji, włącznie z Głównym Inspektorem Nadzoru Budowlanego nie reaguje, to trzeba wyjaśnić czy błąd tkwi w procedurach czy w urzędnikach", mówi Pitera. - "Biuro będzie przyjmować zgłoszenia od każdego, kto natrafi na nieuzasadnione przeszkody proceduralne. Musimy się odwołać do doświadczeń ludzi, bo tylko obywatele, którzy są stroną rozmaitych postępowań, są źródłem wiedzy o sprawności struktur państwa. Nie urzędnicy! I co więcej - zgodnie z ratyfikowaną w 2006 r. konwencją ONZ - państwo musi chronić obywateli informujących o korupcji, a nawet pomóc im dochodzić swoich praw". - "To co my proponujemy jest standardową instytucją nadzoru nad funkcjonowaniem administracji publicznej. W każdym polskim urzędzie są biura skarg czy kontroli wewnętrznej. Co one robią skoro urzędy są tak niewydolne i kosztowne? Wystarczy przeanalizować wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych uchylające decyzje administracyjne. To jedno z lepszych źródeł oceny pracy urzędów, również skarbowych", twierdzi Pitera i odrzuca wątpliwości "Wyborczej", że utonie w powodzi listów, z których część będzie pochodzić od mniej lub bardziej szkodliwych wariatów.
Źródło: Gazeta Wyborcza