Blisko tysiąc osób wzięło w niedzielę udział w pogrzebie Iryny Cybuch, ukraińskiej dziennikarki i paramedyczki z batalionu "Szpitalników". 25-latka zginęła podczas rosyjskiej ofensywy pod Charkowem. Zgodnie z prośbą poległej żałobnicy, zamiast czerni, nosili wyszywane koszule.
W kwietniu Iryna Cybuch, której zadaniem było prowadzenie ewakuacji rannych z pola walki, udzieliła wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Mówiła, że nienawidzi wojny, ale uważa, że rosyjska inwazja na Ukrainę pomogła jej pokoleniu pokazać, że jest ono gotowe bronić wyznawanych wartości. - To wojna mojego pokolenia, ludzi urodzonych w latach 90. Jestem przekonana, że nie mogło nam się przytrafić nic lepszego niż tak świetna okazja do obrony naszych wartości. Nienawidzę tej wojny i takiego życia, ale taka jest nasza rzeczywistość - powiedziała w rozmowie z PAPa.
Śmierć urodzonej we Lwowie Cybuch wywołała szeroką reakcję w mediach społecznościowych, w których brat poległej rozpowszechnił napisany przed rokiem list. "Dziś wszystko już za mną, moje życie się skończyło i ważne było dla mnie, aby je przeżyć godnie: być osobą uczciwą, życzliwą i kochającą" - pisała. - "Aby mieć siłę, by być wolnym człowiekiem, trzeba być odważnym".
Wśród uczestników nabożeństwa żałobnego było wielu żołnierzy, działaczy, dziennikarzy i osób śledzących wpisy zmarłej w mediach społecznościowych. - Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy są tu dzisiaj, bo to oznacza, że jesteśmy zjednoczeni, jesteśmy silni, przetrwamy – powiedziała przyjaciółka Iryny, Kateryna Serdiuk. - Świadomość, że umierają nasi najlepsi rozrywa serca na strzępy, których nie da się już złożyć w całość – powiedziała.
"Wojna z każdym dniem przybliża się do Polski"
W kwietniowej rozmowie z PAP Cybuch podkreślała, jak trudne jest stykanie się z prognozami "domorosłych ekspertów" przewidujących, kiedy skończy się wojna. - Za każdym razem ten termin jest aktualizowany, a ty zaczynasz szukać w sobie sił, żeby wiedzieć, ile jeszcze trzeba będzie to wytrzymać - powiedziała. Ostrzegała też, że choć Polacy "mogą odczuwać, że Rosja nie ma na nich poważnego wpływu, to (...) rosyjska propaganda i to, ile Rosja inwestuje w politykę informacyjną (...), jest bardzo niedoceniane". - Dzieje się tak w każdym kraju, w Polsce też - powiedziała. Podkreśliła, że "Polacy powinni być największymi orędownikami tego, żeby Ukraina wygrała (...), żeby ta wojna nie zbliżyła się do Polski". - Wojna z każdym dniem przybliża się do Polski, nawet jeśli terytorialnie nie jest to bardzo widoczne - dodała.
W listopadzie została odznaczona przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. - Jestem młodą dziewczyną, taką samą jak każda we Francji czy Hiszpanii. Jedyna różnica jest taka, że na naszej granicy mamy reżim totalitarny, który zaatakował kraj, który bardzo kocham (...) Dlatego bronię mojego kraju i jestem gotowa umrzeć, aby panowała w nim wolność– powiedziała w wywiadzie dla "Elle" przed dwoma laty.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/SERGEY DOLŻENKO