Odchodzący ze służby dowódcy trafiają do prywatnych firm - pisze "Rzeczpospolita". Były szef KG Policji Marek Bieńkowski zarządza spółką Orlen Ochrona. Twórca GROM-u ochrania pola naftowe Ryszarda Krauzego w Kazachstanie.
Zdaniem gazety, rodzimy biznes chętnie wciąga odchodzących ze stanowisk dowódców sił specjalnych, policji i wojska. Oficjalnie dlatego, że posiadają m.in. ogromne doświadczenie menedżerskie. Nieoficjalnie mają też niezwykłe kontakty i informacje, choć - jak sami twierdzą - tych w prywatnej pracy nie wykorzystują. Na nowych posadach zarabiają od 10 do 50 tys. zł.
"Rzeczpospolita" podaje kilka przykładów. Marek Bieńkowski w lutym pożegnał się z policją i na pięć miesięcy wrócił do NIK. Od 9 lipca jest zaś prezesem spółki Orlen Ochrona, zajmującej się konwojowaniem, ochroną mienia czy monitoringiem systemów sygnalizacji włamania i napadu.
W przemyśle petrochemicznym karierę robi też admirał Zbigniew Smolarek, były dowódca Lotnictwa Marynarki Wojennej. W Petrobaltic SA, spółce grupy Lotos, jest doradcą prezesa ds. lotnictwa.
Twórca GROM-u gen. Sławomir Petelicki też nie został bezrobotnym. Jest współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych oficerów wywiadu i żołnierzy jednostki. Mają ochraniać pola naftowe jednego z najbogatszych Polaków - Ryszarda Krauzego.
Generał Adam Rapacki, zastępca komendanta głównego policji, twórca CBŚ, od stycznia 2006 r. na emeryturze, założył z kolegami własną firmę, doradzającą biznesmenom.
Według dziennika, międzynarodową karierę robi Janusz Tomaszewski, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka. Szkolił on pomarańczową opozycję na Ukrainie, później zajął się tam reformą administracyjną. Teraz pracuje na Ukrainie dla koncernu francuskiego.
Źródło: Rzeczpospolita