- Dzwoniłeś? - Dzwoniłem, ale nikt nie odbierał...
Takie tam dziecinne tłumaczenie. Kto by się spodziewał, że żenujący spór o telefon w sprawie katastrofy samolotu pojawi się w centrum uwagi zaledwie trzy dni po tragedii - i to jeszcze nawet w trakcie żałoby... Po prostu żenada.
Chcąc uczcić pamięć zmarłych lotników prezydent ogłasza żałobę. Trzydniową. Trzy dni wyciszonych sporów, odwołanych zabaw a nawet posiedzenia Sejmu. Ale nie przeszkadza to Panu Prezydentowi zezwolić (nakazać?) swoim ludziom na zorganizowanie konferencji prasowej, politycznego show, na którym ubrany w mundur generał Polko będzie się publicznie skarżył, że z MON zadzwonili za późno, a przecież mogli wcześniej, na komórkę, do BORowca, albo gdzieś albo mogli przyjechać i powiedzieć osobiście a w ogóle to będziemy sprawdzać bilingi! Sprawdzimy, czy faktycznie dzwonili, jeżeli mówią, że dzwonili ale nikt nie odbierał...
I takie dyrdymały bez cienia skrępowania generał opowiada na - uwaga, podkreślam - specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. Jeszcze wdowom łzy nie obeschły, jeszcze nawet wraku nie pozbierano a tu już generał polityczną szabelką wymachuje.
A przecież można było - skoro są wątpliwości - sprawę załatwić między urzędnikami i wojskowymi, po cichu, po żałobie, jakkolwiek!
Kto jak kto, ale generał Polko?! Ten miły, inteligentny, wykształcony i zaprawiony w boju wojskowy nie wie, kiedy i komu wypada takie rzeczy mówić? Dlaczego się zgodził? Dlaczego nie powiedział: "Panowie, ja jestem wojskowy, mi nie wypada tak wchodzić w politykę, gdy właśnie czcimy pamięć zmarłych bohaterów. Niech Kamiński wystąpi." No Panie Generale... Generał powinien być dżentelmenem, który gdy nie wie, jak się zachować, zachowuje się przyzwoicie.
Dobrze chociaż, że nie czekali z tą konferencją, aż zadzwonią. Dzwony na pogrzebie.