Widziałem pokazywane przez żołnierzy granaty, które są dla nich, gdyby mieli trafić do niewoli - mówił w TVN24 dziennikarz i dokumentalista Mateusz Lachowski, pytany o morale obrońców Ukrainy. - Jest zawziętość, takie podejście, że albo wygramy, albo tu stoimy, albo bronimy tych pozycji, albo giniemy - wyjaśniał. Skomentował też sytuację w Siewierodoniecku. Jak stwierdził, Ukraińcy nie mogą teraz ustąpić i zgodzić się na zawarcie pokoju, bo stracą 20 procent swojego terytorium.
Mateusz Lachowski mówił w TVN24 o tym, jak wygląda sytuacja w Ukrainie w 110. dniu rosyjskiej inwazji. Stwierdził, że żołnierze "są częściej smutni" niż na początku rosyjskiego ataku, ale ich morale się nie zmieniło. - Jest zawziętość, takie podejście, że albo wygramy, albo tu stoimy, albo bronimy tych pozycji, albo giniemy bądź ktoś wchodzi do naszego domu. Ile razy widziałem pokazywane przez żołnierzy granaty, które są dla nich, gdyby mieli trafić do niewoli. To jest takie podejście, walczymy do końca - podkreślił dziennikarz i dokumentalista.
Dodał, że ostatnio usłyszał zdanie, które utkwiło mu w pamięci: - Tam, gdzie my, tam granice naszej ojczyzny.
Lachowski zwrócił jednocześnie uwagę, że Ukraińcom brakuje broni. Mówił, że potrzebują "ciężkiej artylerii, rakiet, systemów rakietowych". - Rosjanie mają ogromną przewagę - dodał.
Lachowski: Ukraińcy teraz pokoju nie mogą podpisać
Skomentował również sytuację w Siewierodoniecku, w którym trwają zacięte walki. - Ten obszar od Bachmutu do Siewierodoniecka jest najważniejszy w tej chwili, dlatego że tam jest spore zgrupowanie wojsk ukraińskich, które Rosjanie chcą otoczyć - stwierdził. Dodał, że Siewierodonieck jest "symbolicznie ważny".
- To jest ostatnie duże miasto w obwodzie ługańskim. Jest ryzyko, że kiedy Rosjanie je zajmą, powiedzą: zajęliśmy cały obwód ługański, kończymy operację specjalną, dawajcie pokój. Ukraińcy teraz pokoju nie mogą podpisać, bo stracą 20 procent swojego terytorium, stracą dostęp do morza Azowskiego - zwrócił uwagę. - Cała ta ofiara, którą naród ukraiński złożył na ołtarzu tej wojny, te tysiące ludzi, które zginęły - i żołnierzy, i cywilów, i zniszczone miasta - to wszystko zakończyłoby się pewnego rodzaju klęską, bo Rosjanie osiągnęliby przynajmniej część celów, które sobie założyli - wyjaśniał Lachowski.
Pytany o to, jak Ukraińcy widzą koniec wojny, stwierdził, że będą chcieli odzyskać swoje terytoria, przynajmniej te, które mieli do 24 lutego, kiedy rozpoczęła się inwazja rosyjska. Dodał, że docelowo chcieliby odzyskać wszystko, co stracili, czyli cały Donbas i zaanektowany przez Rosjan Krym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24