Funkcjonariusze ABW mogą niszczyć tajne dokumenty – stenogramy podsłuchów i zapisy prowadzonej przez nich obserwacji. Zezwala im na to zarządzenie premiera podpisane dwa dni po przegranych przez PiS wyborach - pisze "Polska".
Posłowie PO, PSL i SLD obawiają się, że nowe przepisy mogą zostać wykorzystane do niszczenia dokumentów, które świadczyłyby o łamaniu prawa przez ABW. Chodzi głównie o nielegalne podsłuchy, które ABW miała zakładać m.in. dziennikarzom.
Zdaniem Jana Burego z PSL, intencje premiera są jednoznaczne. – Odbieram je jako bardzo czytelny sygnał, że trzeba zniszczyć jakieś dokumenty, które być może nie powinny ujrzeć światła dziennego. Mogą to być na przykład dowody na to, że poprzednia władza, naginając albo omijając prawo, podsłuchiwała osoby z opozycji lub dziennikarzy.
Agencja odrzuca oskarżenia. Rzeczniczka ABW, ppłk Magdalena Stańczyk tłumaczy, że zarządzenie wynika ze znowelizowanej w marcu tego roku ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach. – Porządkuje tylko to, co już wcześniej obowiązywało. Nie wprowadza żadnej nowej jakości, podkreśla Stańczyk.
Mimo to politycy Platformy Obywatelskiej zapowiadają, że wkrótce po objęciu władzy sprawdzą, które akta zostały zniszczone na mocy zarządzenia premiera. – Premier Kaczyński powinien powstrzymywać się od wydawania takich decyzji w ostatnich dniach urzędowania, ocenia Marek Biernacki z PO.
Źródło: "Polska", APTN