Zwolnienia grupowe. Resort podaje dane

urząd pracy
Rynek pracy. Tak pracują Polacy na tle UE
Źródło: TVN24
Do 31 marca do urzędów pracy wpłynęły informacje o planowanych zwolnieniach grupowych dotyczących około 74,5 tysiąca osób - przekazał resort pracy. - To temat, który budzi emocje - stwierdził w rozmowie z TVN24+ Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wyjaśnił też, jaki wpływ na rynek pracy mają zwolnienia grupowe.

Filip Kaczyński (PiS) w interpelacji poselskiej "w sprawie bezprecedensowej zapaści na rynku pracy" zwrócił uwagę na dane o zwolnieniach grupowych w Polsce.

"Według najnowszych danych rok 2024 przyniósł bezprecedensowy wzrost zwolnień grupowych, który dotknął dziesiątki tysięcy pracowników i ich rodzin. Liczba zapowiedzianych zwolnień grupowych wzrosła o alarmujące 20 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, obejmując ponad 37 tysięcy pracowników. Co jeszcze bardziej niepokojące, faktyczne redukcje zatrudnienia dotknęły 27 tysięcy osób, co stanowi drastyczny wzrost o 60 procent względem 2023 roku. Skala i tempo zwolnień wskazują na głębszy kryzys na polskim rynku pracy. Polska nie była w takim kryzysie od ponad dekady" - napisał poseł Kaczyński.

Zwolnienia grupowe. Dane resortu pracy

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort przekazał, że na dzień 31 marca 2025 roku do powiatowych urzędów pracy wpłynęły informacje o planowanych zwolnieniach grupowych, które mogą objąć około 74,5 tysiąca osób - około 59 tysięcy z sektora publicznego i niespełna 16 tysięcy z prywatnego.

"Warto jednak zaznaczyć, że zdecydowana większość tych zgłoszeń (ponad 86 proc.) pochodzi od jednego, dużego pracodawcy z sektora publicznego - Poczty Polskiej" - napisało biuro prasowe resortu. Zaznaczyło, że "sytuacja nie jest efektem powszechnego trendu, lecz w dużej mierze wynika z decyzji jednej firmy".

Poczta Polska o danych MRPiPS

Do informacji MRPiPS odniosła się Poczta Polska. Zdaniem spółki takie stwierdzenie jest "nieprawdziwe, a sugerowana liczba wykracza ponad stan zatrudnienia w Spółce". "Ponadto w Poczcie Polskiej nie toczy się żaden proces redukcji zatrudnienia" - napisała firma.

"Nieporozumienie może wynikać z tego, iż w Poczcie Polskiej 11 marca br. zakończyły się dwa procesy: - Program Dobrowolnych Odejść i zwolnień grupowych, który miał dotyczyć maksymalnie 8518 pracowników; - Grupowe Wypowiedzenia Zmieniające, których celem nie była redukcja zatrudnienia, a jedynie zmiana umów o pracę w wyniku przyjęcia nowego Regulaminu Wynagradzania. Ta procedura – wymagana przepisami prawa - dotyczyła wszystkich pracowników Spółki" - napisała spółka.

Resort o zgłoszeniach zamiaru zwolnień

Resort pracy wyjaśnił, że "zdecydowana większość zgłoszeń dotyczyła tzw. wypowiedzeń zmieniających warunki pracy lub płacy, które nie skutkują rozwiązaniem stosunku pracy i nie przekładają się bezpośrednio na wzrost bezrobocia".

"Zgłoszenia zamiaru zwolnień mają charakter informacyjny i nie oznaczają automatycznego przeprowadzenia redukcji etatów. Restrukturyzacje w wielu przypadkach kończą się porozumieniem z pracownikami, którzy kontynuują zatrudnienie na zmienionych warunkach. Dlatego też dane należy interpretować z dużą ostrożnością" - zaznaczyło ministerstwo.

Dodało, że "dane pokazują, że rzeczywista skala zwolnień grupowych jest istotnie niższa od początkowych zapowiedzi: w 2024 r. zrealizowano około 72,4 proc. zgłoszonych zwolnień, natomiast w I kwartale 2025 r. - jedynie 15,8 proc.".

W pierwszym kwartale 2025 roku najwięcej zapowiedzi zwolnień grupowych odnotowano w województwach, w których znajdują się duże miasta i siedziby wielu dużych firm. Na czele znalazło się województwo mazowieckie, a kolejne miejsca zajęły: śląskie, łódzkie i małopolskie - podało MRPiPS.

Poczta Polska o swojej sytuacji

Wcześniej Poczta Polska przyznała w korespondencji z TVN24+, że znalazła się w złej sytuacji finansowej wskutek wieloletnich zaniedbań. Spółka wyjaśniła, że aby uratować Pocztę Polską, trzeba było ograniczyć zatrudnienie, bo koszty pracownicze stanowiły 65 proc. kosztów firmy. Porównano, że u zagranicznych operatorów pocztowych koszty pracy to ok. 35-40 proc.

"Od listopada 2024 r. do końca lutego 2025 r. w wyniku dwóch procesów PDO (Program Dobrowolnych Odejść - red.) i naturalnych odejść, np. na emeryturę, stan zatrudnienia w Poczcie zmniejszył się o niecałe 6,3 tys. osób i wynosi obecnie ok. 51,6 tys. pracowników. 11 marca Zarząd Poczty Polskiej podjął decyzję o zakończeniu trwających od stycznia procesów optymalizacji zatrudnienia" - wyjaśniła spółka.

Jak dodała, w stosunku do pracowników, którzy nie skorzystali z oferty PDO, składane były oświadczenia o wypowiedzeniu umowy o pracę lub wypowiedzeniu warunków pracy i płacy w ramach grupowego zwolnienia.

"To temat, który budzi emocje"

O to, czy mamy w Polsce "bezprecedensową zapaść na rynku pracy", zapytaliśmy Andrzeja Kubisiaka, zastępcę dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

- W 2024 roku mieliśmy łącznie 37 tysięcy planowanych zgłoszeń o zwolnieniach grupowych i to rzeczywiście jest wyższy wynik od lat. Jednak, gdy spojrzy się na dane Głównego Urzędu Statystycznego od 2008 roku, to w przypadku zwolnień grupowych jesteśmy jako kraj w średniej historycznej - powiedział.

Wytłumaczył, że zwolnienia grupowe wymagają pewnych procedur - w średnich i dużych firmach są negocjowane ze związkami zawodowymi. Co więcej, nie wszyscy przy zwolnieniach grupowych tracą pracę.

- Część może na przykład znaleźć zatrudnienie w innej spółce w ramach jednej grupy albo uczestniczyć w programie podnoszenia kompetencji, by później zmienić stanowisko - wyjaśnił Andrzej Kubisiak.

Ekspert PIE zwrócił uwagę też na nowe oferty pracy na rynku. - Jeżeli zestawi się kwestie zwolnień grupowych z rekrutacjami i dostępnymi ofertami na rynku, to okaże się, że ludzie są w stanie znaleźć pracę, że mają takie możliwości. W Polsce miesięcznie jest około 290-300 tysięcy ogłoszeń o pracę - wskazał.

- Mamy ponad 17 milionów osób, które świadczą pracę na wszelkich możliwych formach zatrudnienia. Zwolnienia grupowe w poprzednim roku dotyczyły 37 tysięcy osób, czyli mówimy o dwóch promilach osób, które je doświadczyły. Jest to temat, który budzi emocje, bo związany jest on z często dużymi firmami, znanymi markami, ale na szeroki rynek pracy nie oddziałuje w tak znacznym stopniu - stwierdził Kubisiak.

"Dwa światy, które dzieli tylko sto kilometrów"

- Regionalnie zamknięcia dużych zakładów pracy mogą wywoływać większe pęknięcia. Mamy też sytuacje, w których po prostu nie ma innych zakładów pracy, które mogą zastąpić ten zamykany. Na poziomie lokalnym, to może być istotne wyzwanie - podkreślił ekspert.

Dodał też: - Jako przykład mogę podać całe południe Mazowsza wokół Radomia. Tam historycznie stopa bezrobocia jest wyższa niż w reszcie województwa. W porównaniu tych regionów do Warszawy, to to są dwa światy, które dzieli tylko sto kilometrów w linii prostej.

Zastępca dyrektora PIE podkreślił, że utrata pracy na poziomie indywidualnym jest trudna i niepokojąca. Nie oznacza to jednak, że rynek pracy jest w opałach.

Dodał, że "jak się patrzy na wyniki firm w Polsce, to ubiegły rok pod względem rentowności, czyli tego, jakie firmy generują marże, był bardzo trudny" i "możemy się spodziewać dalszego cięcia kosztów personalnych".

W pierwotnej wersji artykułu był komentarz Poczty Polskiej o tym, jaka jest sytuacja w spółce, jakie ma plany dotyczące zatrudnienia i zwolnień grupowych, jak zmieniło się zatrudnienie i ile osób pracuje w firmie. Po aktualizacji dodano stanowisko spółki do danych MRPiPS oraz wyjaśnienie dotyczące PDO oraz Grupowych Wypowiedzeń Zmieniających, które dotyczyły wszystkich pracowników Poczty Polskiej.

Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com

Czytaj także: