Gdy ostatnio pisaliśmy o Burberry, brytyjskiej marce modowej, firma przechodziła kryzys, a stery objął nowy prezes. Wówczas mówiło się o redukcji setek stanowisk pracy. Jednak problemy zdają się być większe, niż przewidywano, bowiem firma właśnie ogłosiła, że do 2027 roku pracę straci około 1700 osób, to blisko jedna piąta zespołu.
Akcje Burberry wzrosły na londyńskiej giełdzie w środę o 18 proc. po tym, jak brytyjska marka luksusowa ogłosiła plany zwolnienia 1700 pracowników, czyli około jednej piątej swojej globalnej siły roboczej, w celu obniżenia kosztów i poprawy wyników.
W lipcu 2024 roku Burberry ogłosiło, że Joshua Schulman, były szef amerykańskiej marki Michael Kors, obejmuje stanowisko dyrektora generalnego. Dostał zadanie przeprowadzenia firmy przez kryzys, który wynikał częściowo z ówczesnych wynikach sprzedaży w Amerykach i w Chinach, a częściowo z nieudanej próby "przesunięcia się w górę na rynku dóbr luksusowych".
Brytyjska marka odzieżowa, słynąca z charakterystycznej kraty, ogłosiła w środę wyniki i zapowiedziała dalsze oszczędności. Okazuje się, że w ostatni rok podatkowy zakończyła ze stratą w wysokości 66 mln funtów (ok. 332 mln zł).
Zwolnienia i reorganizacja w Burberry
Firma zapowiedziała znaczne cięcia - do 2027 roku pracę może stracić do 1700 osób. Mają one mieć charakter globalny, co więcej, mogą też dotknąć fabryk w rodzimej Wielkiej Brytanii.
Joshua Schulman powiedział, że większość zwolnień będzie dotyczyć zespołów w centralach firmy na całym świecie, ale dodał, że redukcje "naturalnie" będą się koncentrować w Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje większość personelu.
Schulman potwierdził, że rotacje pracowników zostaną zreorganizowane, a nocne zmiany w fabryce w Castleford, która produkuje trencze w cenach od tysiąca do 10 tysięcy funtów za sztukę, zostaną zlikwidowane.
- Przez długi czas mieliśmy nadwyżkę mocy produkcyjnych w tym zakładzie i to po prostu nie jest zrównoważone - powiedział Schulman. - Ale chcę jasno powiedzieć, że wprowadzamy tę zmianę, aby zabezpieczyć naszą produkcję w Wielkiej Brytanii i w rzeczywistości dokonamy znacznej inwestycji w renowację tej fabryki w drugiej połowie roku - podkreślił.
Program oszczędnościowy w brytyjskiej marce
Firma Burberry poinformowała, że dostosuje "grafiki do szczytowego natężenia ruchu w swoich sklepach", co spowoduje redukcję niektórych miejsc pracy. Dodano, że oszczędności będą dotyczyć również "kosztów operacyjnych, dzięki zwiększeniu efektywności wydatków w obszarze zamówień publicznych i nieruchomości". Stwierdzono także, że cięcia "podlegają konsultacjom, jeśli jest to możliwe".
W listopadzie marka ogłosiła program oszczędnościowy o wartości 40 mln funtów, co oznacza, że obecnie planuje osiągnąć łączne roczne oszczędności w wysokości 100 mln funtów do wiosny 2027 r.
- Ciągła odporność naszych kategorii odzieży wierzchniej i szalików potwierdza moje przekonanie, że najwięcej możliwości mamy tam, gdzie jest najwięcej autentyczności - powiedział Schulman. - Choć działamy w trudnych warunkach makroekonomicznych i wciąż znajdujemy się na wczesnym etapie naszej poprawy, jestem bardziej optymistyczny niż kiedykolwiek, że najlepsze dni Burberry są jeszcze przed nami - dodał.
Problemy branży mody
Russ Mould, dyrektor ds. inwestycji w AJ Bell, powiedział w rozmowie z BBC, że plany Burberry to "dość radykalne kroki w ramach ciągłych wysiłków na rzecz ożywienia". W jego ocenie Schulman "pociąga za klasyczną dźwignię zwrotu z inwestycji polegającą na cięciu kosztów, w tym drastycznej redukcji zatrudnienia w firmie".
- Strategia polegająca na próbie konkurowania z droższymi markami nie sprawdziła się, więc nic dziwnego, że pod wodzą Schulmana firma powraca do swojej historycznej siły w zakresie klasycznych produktów odzieży wierzchniej, takich jak trencze i szaliki - dodał.
Decyzję o próbie wejścia w wyższą półkę cenową podjął poprzednik Schulmana Jonathan Akeroyd. Ten jednak stracił stanowisko po dwóch latach po tym, jak firma odnotowała mocne spadki sprzedaży.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Maria Surtu/Shutterstock